Ukraińskie zboże wjeżdżało do Polski jako techniczne, czyli przeznaczone do spalenia lub na pellet, a było sprzedawane z przeznaczeniem na produkcję mąki. Co więcej, nieuczciwi importerzy zapewniali, że pochodzi ono z Polski. Sprawą zajął się specjalny zespół powołany przez Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobrę. "Rzeczpospolita" dotarła do obecnego stanu śledztwa. Prok. Hanna Biernat-Łożańska, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie, przekazała dziennikarzom, że prowadzone jest siedem połączonych postępowań. - Dotyczą łącznie kilkunastu milionów kilogramów zboża, a ustalonych jest kilkadziesiąt podmiotów - mówiła. Mowa zarówno o firmach, które sprowadzały zboże do Polski, jak i takich, które nim obracały.
Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika także, że sprawą zajęła się też Krajowa Administracja Skarbowa. Przeprowadziła kontrole celno-skarbowe, które potwierdziły nieprawidłowości. W sprawę zaangażowało się również Ministerstwo Finansów (MF), które miało wszcząć 16 kontroli importu zbóż oraz pięć śledztw w związku z podejrzeniem popełnienia oszustwa celnego dotyczącego nieprawidłowości w deklaracjach. Resort w odpowiedzi dla "Rzeczpospolitej" przyznał też, że zboże techniczne lub energetyczne wjeżdżało do Polski z Ukrainy już od wielu lat. Problem pojawił się, jednak gdy zaczęło być sprzedawane jako krajowe i spożywcze.
Mimo to ministerstwo zapewniło, że jeszcze w 2022 roku - jak informuje "Rzeczpospolita" - tzw. zboża techniczne było, po uzgodnieniu z ministerstwem rolnictwa, kierowane przez KAS do wszystkich czterech inspekcji odpowiedzialnych za kontrolę żywności. Po co kierować zboże przeznaczone do spalenia na badanie? Tego resort nie był w stanie wyjaśnić. "Rzeczpospolita" opisała jeszcze jedną niezrozumiałą rzecz. Otóż dopiero w lutym tego roku importerzy zostali zobowiązani do deklarowania przeznaczenia zbóż za pomocą specjalnych krajowych kodów. Wcześniej robili to za pomocą kodów CN Wspólnej Taryfy Celnej, która nie przewidywała osobnego oznaczenia dla zboża technicznego. Wprowadzono to jednak dopiero w szczycie afery zbożowej.
Minister rolnictwa Rober Telus domaga się z kolei stworzenia listy firm, które importowały ukraińskie zboże. - Taka lista powinna być opublikowana, ale zgodnie z prawem - mówił w rozmowie z Polskim Radiem i jednocześnie zapewniał, że wystąpił do dwóch kancelarii o opinie prawne w tej sprawie. Obiecał też, że jeżeli taka możliwość będzie, to wspominaną listę opublikuje. Na razie nie jest to możliwe również dlatego, że ministerstwo posiadana jedynie dane, które przechodzą przez Głównego Lekarza Weterynarii. Telus apelował jednak o rozsądek. - Jeżeli firmy sprowadzały zboże zgodnie z prawem unijnym, nie można wylewać dziecka z kąpielą - mówił.