W środę złoty wyraźnie umacnia się wobec głównych zagranicznych walut. Takich kursów nie widzieliśmy od ponad roku. Po godz. 20:00 jeden dolar kosztuje 4,12 zł (od rana potaniał aż o trzy grosze). Euro w ostatnich dniach wyraźnie słabnie - za wspólną walutę zapłacimy już 4,52 zł. Również tutaj w ciągu jednego dnia kurs euro zmienił się na korzyść złotego o trzy grosze.
A to jeszcze nie koniec dobrych informacji. Za franka szwajcarskiego zapłacimy obecnie 4,63 zł. Ta waluta od środowego poranka potaniała aż o cztery grosze. Podobnie jest w przypadku funta szterlinga. Ten kosztuje już 5,20 zł. "Złoty w ostatnim miesiącu jest drugą najsilniejszą walutą świata" - relacjonuje onet.pl. Przypomnijmy - po rosyjskiej inwazji na Ukrainę dolar na przełomie września i października 2022 r. był po 5,10 zł, a euro zbliżało się do poziomu 4,90 zł. W tym czasie frank kosztował 5,10 zł, a funt szterling w lipcu był niemal po 5,80 zł.
Tak wyraźne umocnienie się złotego zawdzięczamy przede wszystkim najnowszym danym z USA, gdzie inflacja w kwietniu wyniosła 4,9 proc. rok do roku - poniżej oczekiwań analityków, którzy oczekiwali 5 proc. To oznacza również spadek o 0,1 proc. względem marca. Z kolei inflacja bazowa CPI obniżyła się (zgodnie z prognozami) do 5,5 proc. z 5,6 proc. Pomogła również informacja z Polski - Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała w środę o utrzymaniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie (6,75 proc.). "Jeszcze trochę tego umocnienia złotego, a nie będzie już żadnego Mohikanina z 10 proc. prognozą polskiej inflacji na koniec tego roku. Jeśli te poziomy złotego miałyby się utrzymać, uczciwym byłoby obcięcie prognoz inflacji o ~1pp" - komentują ekonomiści Banku Pekao.
Ekonomista Banku Millennium Mateusz Sutowicz powiedział, że na ten moment trudno jest wskazać jakieś sensowne uzasadnienie tak znaczącego umocnienia złotego. - Oczywiście łamanie jakichś istotnych poziomów technicznych napędza ten trend, a złotemu pomogły dane o inflacji konsumenckiej z USA i osłabiający się dolar. Duża część ruchu na złotym dokonała się jednak przed tymi danymi, kiedy to na rynkach panował spokój. Jest to o tyle zastanawiające, że jutrzejszy przekaz ze strony NBP może brzmieć gołębio, co oczywiście złotego by nie wspierało - powiedział w rozmowie z PAP, cytowany za tvn24.pl. - Wskaźniki techniczne od kilku już sesji wskazują na to, że obecny trend złotego powinien się skończyć, a dzisiaj nasz model walutowy po raz pierwszy od dwóch lat zapalił się na czerwono, wskazując, że złoty jest przewartościowany w stosunku do twardych fundamentów - dodał.