W ciągu trzech pierwszych miesięcy roku bankructwo konsumenckie ogłosiły 5352 osoby. To jedna trzecia wszystkich upadłości ogłoszonych w całym roku 2022 - wynika z danych, które publikuje Centralny Ośrodek Informacji Gospodarczej. W ujęciu kwartalnym wzrost upadłości konsumenckiej wynosi 55 proc. COIG podaje, że dane mogą być coraz gorsze, a w obecnym roku niewypłacalność może ogłosić aż 20 tys. osób. W zeszłym roku upadłości było nieco ponad 15 tys.
Skąd tyle upadłości? - Trend wzrostowy, który obserwujemy teraz, to efekt długofalowych skutków ostatnich kryzysów, które odbiły się wyraźnie na kondycji finansowej polskiego społeczeństwa: pandemii, rosnącej inflacji i większych kosztów życia oraz zwyżkujących rat kredytów. Kumulacja negatywnych wydarzeń z ostatnich lat zbiera teraz swoje żniwo - wyjaśnia Adam Łącki, prezes zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Adam Łącki z KRD uczula jednocześnie, że upadłość powinna być traktowana jako ostateczność, a nie sposób na uniknięcie odpowiedzialności. - Pamiętajmy, że bankructwo pociąga za sobą konsekwencje, a jedną z nich jest utrata życiowego dorobku i kontroli nad swoimi finansami. Samo ogłoszenie upadłości nie oznacza jeszcze, że wszystkie zaległe zobowiązania zostaną umorzone. Sąd może zwolnić dłużnika z istniejących zobowiązań, ale niektóre rodzaje długów nie zostaną anulowane. Dotyczy to m.in. alimentów, grzywien lub zobowiązań z tytułu rent i odszkodowań. Wielu konsumentów nie zdaje sobie z tego sprawy - dodaje prezes KRD.
Upadłości może być więcej. Zwiastuny widać w bazie Krajowego Rejestru Długów. W pierwszym kwartale tego roku zarejestrowane tam zaległości wzrosły o ponad 400 mld zł. Rośnie też średnia wartość niespłaconego długu - na statystycznego dłużnika przypada ponad 19 tys. zł, czyli o 2 proc. więcej niż kwartał wcześniej.
Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, przestrzega, by osoby, które są zadłużone, nie ignorowały sytuacji. - Elastyczność firmy windykacyjnej w takich sytuacjach jest bardzo ważna, bo jeśli sprawa trafi do sądu, a potem do egzekucji komorniczej, nie ma już pola do negocjacji. Komornik zajmuje konto bankowe, a jeśli to nie wystarczy na pokrycie długu, ma prawo zabrać i sprzedać rzeczy należące do dłużnika albo nakazać pracodawcy przekazanie części wynagrodzenia - wyjaśnia. - Jeśli nie uda się spłacić zadłużenia, pozostaje drastyczne rozwiązanie, czyli ogłoszenie upadłości konsumenckiej - dodaje.
Studia Biznes i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: