Rosja ma potężny problem z dziurą budżetową. W pierwszych czterech miesiącach 2023 roku Moskwie udało się przekroczyć plan deficytu przewidziany na cały bieżący rok. Dziura, a w zasadzie lej w budżecie, przekroczyła równowartość 45 mld dolarów - donosi Bloomberg. Rosyjskie ministerstwo finansów przyznaje, że wydatki wzrosły o 26 proc., a przychody spadły o 22 proc. Powodem jest spadek sprzedaży ropy i gazu o ponad połowę w stosunku do roku poprzedniego. Wojna w Ukrainie kosztuje - jak widać - coraz więcej.
Rosyjska luka budżetowa gwałtownie wzrosła w pierwszych czterech miesiącach roku, przekraczając cel na cały rok. Wszystko dlatego, że w związku z wojną w Ukrainie wzrosły wydatki, a dochody z energii pod presją sankcji i innych ograniczeń spadły .
To, co stało się z dochodami, zarówno energetycznymi, jak i nieenergetycznymi, było do przewidzenia. Nie możemy jeszcze odpowiedzieć na pytanie, co stanie się z wydatkami w dalszej części roku
- stwierdziła cytowana przez agencję Bloomberg ekonomistka Sofya Donets. Aleksander Isakov, rosyjski ekonomista, przewiduje, że gwałtowny wzrost wydatków publicznych prawdopodobnie spowoduje wzrost inflacji w nadchodzących miesiącach. Możliwe, że będzie to wymagać od banku centralnego wycofania się z niektórych obniżek stóp procentowych, które zostały dokonane w zeszłym roku.
Sytuacja Rosji może się pogorszyć. Na piątek zaplanowano bowiem kolejną naradę ambasadorów unijnych krajów w sprawie 11. pakietu sankcji wobec Rosji. Środowe spotkanie, które było pierwszą dyskusją na temat projektu Komisji Europejskiej, nie przyniosło rezultatu. Wraz z dyskusją o restrykcjach wobec Moskwy powraca - jak ustaliła brukselska korespondentka Polskiego Radia Beata Płomecka - debata o sankcjach wobec Białorusi, o co zabiegała Polska.
W ramach 11. pakietu sankcji KE po raz pierwszy zaproponowała uderzenie w firmy z Chin, które pomagają Rosji prowadzić nielegalną wojnę w Ukrainie. Władze w Pekinie już zapowiedziały odwet. A kilka unijnych krajów zaczyna się wahać - powiedział brukselskiej korespondentce Polskiego Radia jeden z dyplomatów. Inny z rozmówców Beaty Płomeckiej przewiduje długie techniczne i skomplikowane rozmowy, które na pewno w piątek się jeszcze nie zakończą. Padają także pytania między innymi o proponowany zakaz wpływania do europejskich portów dla statków, które obchodzą unijne sankcje i przewożą towary objęte restrykcjami. Jeśli chodzi o Polskę, to jest ona zadowolona z niektórych propozycji, na przykład z objęcia sankcjami osób odpowiedzialnych za porwania ukraińskich dzieci i przymusowe adopcje w Rosji, propagandystów czy sędziów skazujących w politycznych procesach.
Jednak Warszawa naciska na sankcje na Białoruś. - To jest największa luka w systemie sankcyjnym - komentował kilka dni temu ambasador Polski przy Unii Andrzej Sadoś w rozmowie z brukselską korespondentką Polskiego Radia. Według ustaleń Beaty Płomeckiej po środowej naradzie ustalono, że sprawa białoruskich restrykcji powraca nad agendę, by można było osiągnąć porozumienie wraz z 11. pakietem sankcji wobec Rosji.
***
Studia Biznes i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: