Frankowicze coraz częściej chcą zrzucić z pleców ciężar swojego kredytu. Czy to na drodze procesu sądowego, czy też ugody, bo rośnie zarówno liczba wytaczanych pozwów, jak i zawieranych porozumień - donosi "Rzeczpospolita". Według dziennika liczba pozwów w sprawach frankowych wzrosła w latach 2020-2023 z 39 do ponad 123 tys. Z największą liczbą procesów zmagają się PKO BP (ponad 22 tys.), mBank (blisko 19 tys.), Bank Millennium (ponad 13 tys.), Santander (ponad 13 tys.).
Wzrost widać też, gdy porównać liczbę pozwów rok do roku. W przypadku ośmiu największych banków liczba pozwów w marcu 2023 była o 45 proc. wyższa niż w marcu 2022. Co tak ośmieliło kredytobiorców? - W naszej ocenie opinia rzecznika Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej pokazała frankowiczom, jakiej prawdopodobnej treści będzie czerwcowe orzeczenie TSUE. Już po niej zauważyliśmy wzrost zainteresowania klientów wystąpieniem przeciw bankom z pozwem o unieważnienie umów kredytowych - wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem Marcin Szołajski z kancelarii Szołajski Legal Group.
Nie wszyscy frankowicze chcą iść do sądu. Znacząco rośnie też liczba osób chętnych do zawierania ugód. Na koniec pierwszego kwartału było ich w przypadku ośmiu największych banków 57,3 tys. Względem ostatniego kwartału ubiegłego roku oznacza to wzrost o 33 proc.
Warto podkreślić, że w lutym tego roku Rzecznik Generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał opinię w kwestii, która wielu frankowiczów zniechęcała do procesu. Banki stały bowiem na stanowisku, że w przypadku skutecznego pozwu będą żądały wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Sektor bankowy uważa, że sytuacja, w której umowa kredytowa zostaje sądownie unieważniona, a kredytobiorca miał przez lata do dyspozycji pieniądze od banku, wymaga zwrócenia środków wraz z odsetkami.
Anthony Michael Collins wytrącił jednak ten argument z ręki bankierów, wydał opinię bardzo korzystną dla frankowiczów. Chodzi o sprawę prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy frankowej.
- Uznanie umowy kredytu hipotecznego za nieważną stanowi konsekwencję zamieszczenia w tej umowie nieuczciwych warunków przez bank. Przedsiębiorca nie może czerpać korzyści gospodarczych z sytuacji powstałej na skutek własnego bezprawnego działania. Ponadto bank nie byłby zniechęcony do stosowania nieuczciwych warunków w umowach kredytu zawieranych z konsumentami, jeżeli, pomimo uznania tych umów za nieważne, mógłby pobierać od konsumentów rynkowe wynagrodzenie za korzystanie z kapitału kredytu - stwierdził. W sprawie wypowiedzieć musi się jeszcze TSUE. Dla sądów już sama opinia Rzecznika jest jednak sygnałem, w jaką stronę zmierza orzecznictwo sądowe. Możliwe, że po ogłoszeniu wyroku liczba spraw i ugód ponownie przyspieszy.