Więcej przeczytasz w tekście "Dotarliśmy do kolejnych obietnic PiS. Ustaliliśmy, że zwiększy waloryzację emerytur", który publikuje "Gazeta Wyborcza"
Emerytury w przyszłym roku mogą wzrosnąć w znaczący sposób. Waloryzacja emerytur ma być bowiem - jak ustaliła "Gazeta Wyborcza" - wyjątkowo łaskawa dla seniorów. O co chodzi? Wysokość waloryzacji jest uzależniona od dwóch czynników. Pierwszy to inflacja (a konkretnie inflacja gospodarstw emeryckich, czyli towarów, które seniorzy kupują najczęściej). Drugi czynnik to realny wzrost płac. I właśnie ten drugi wskaźnik, jak twierdzi dziennik, PiS zamierza podnieść - z 20 do 50 proc. Podkreślić trzeba, że związki zawodowe domagają się takiej zmiany.
Dr Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego w rozmowie z gazetą wylicza, ile emeryci na tej zmianie mogą zyskać. Według eksperta, ktoś, kto pobiera 3500 zł emerytury dzięki nowemu wskaźnikowi, może zyskać nawet kilkadziesiąt złotych emerytury więcej. - Proponowane rozwiązanie jest trudne do oceny, gdyż nie znamy jeszcze realnego wzrostu wynagrodzeń - podkreśla szef IE.
A o ile może wzrosnąć emerytura na skutek waloryzacji? W przyszłym roku ten wskaźnik może być niższy - według przewidywań rządu wyniesie 10,19 proc. To mniej niż w marcu br. (14,8 proc.). Oznacza to, że minimalne świadczenie, które dziś wynosi 1588,44 zł brutto, urośnie do 1750,30 zł. A przeciętna emerytura wzrośnie o 305 zł brutto - z obecnych 3000 zł.
Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion w rozmowie z Gazeta.pl przypuszcza, że PiS może manipulować przy sposobie waloryzowania emerytur, by podkreślić swoje "zasługi".
- Być może PiS zmieni formułę waloryzacji emerytur choćby po to, żeby móc mówić, że waloryzacja to nie ustawowy obowiązek, a w części decyzja rządzących - mówi. - Poza tym 50 proc. wygląda dużo lepiej niż 20 proc. Tyle tylko, że jeśli płace wzrosną np. o 12 proc., i o tyle samo lub więcej wzrośnie inflacja, to 50 proc. realnego wzrostu płac będzie tak samo równe zero, jak 20 proc. No ale o tym dowiemy się już po wyborach - podkreśla ekspert.
O tym, że rząd lubi przypisywać sobie realizację ustawowych zapisów jako swoje zasługi, świadczy list rozesłany kilka tygodni temu do emerytów. W piśmie, którego nadawcą jest ZUS, seniorzy mogą przeczytać, że emeryci i renciści mogą liczyć na szerokie wsparcie ze strony państwa. "Czasy są trudne, a seniorzy to grupa, która wymaga szczególnego wsparcia i opieki w takim okresie" - czytamy w piśmie. ZUS przypomina też, że w 2023 r. nastąpiła rekordowa waloryzacja wynosząca 14,8 proc., a większość emerytów otrzymała dodatkowo 200-400 zł "na rękę". "To wielkie wsparcie w czasach, w których pandemia, wojna i inne światowe kryzysy doprowadziły do dużego wzrostu cen" - podkreślono w liście. Słowem nie wspomniano jednak, że tak wysoka waloryzacja to efekt inflacji.
O przemilczenie tego faktu pytany był premier Mateusz Morawiecki. - Dobrze jest, aby w obliczu nachalnej propagandy, płynącej z różnych stron, pokazywać jak wygląda rzeczywistość. Dla emerytów w tym roku, licząc waloryzację, 13. i 14. emeryturę (...) wpłynie co najmniej 70 miliardów złotych. Proszę sobie policzyć proporcje łącznych wydatków na emerytury i 70 miliardów - to przekracza 20 procent. Jak wiemy, nawet w szczytowym miesiącu, inflacja to było około 18 procent, teraz jest 14 procent, średnioroczna będzie niższa - mówił premier na piątkowej konferencji prasowej.