Magazyn z amunicją jądrową znajduje się ok. 80 km od Biełgorodu i ok. 15 km od granicy z Ukrainą. - W trybie pilnym obiekt 'Biełgorod-22' - magazyn amunicji jądrowej - również ewakuują - powiedział Andrij Jusow, cytowany przez serwis Ukraińska Prawda. Podkreślił jednocześnie, że Ukraina nie ma nic wspólnego z wydarzeniami w obwodzie biełgorodzkim Federacji Rosyjskiej. Wskazał, że walczą tam lokalne siły antyputinowskie.
Rosja wprowadziła w obwodzie biełgorodzkim stan "operacji antyterrorystycznej". Ma to związek ze wkroczeniem na terytorium Rosji antyputinowskich oddziałów partyzanckich i trwającymi od rana walkami. Według rosyjskich serwisów internetowych Baza i Shota, po obu stronach są zabici i ranni. Dwa legiony rosyjskich ochotników, walczących po stronie Ukrainy "Wolność Rosji" i "Rosyjski Korpus Ochotniczy" zajęły wsie Kozinka i Gora-Podoł, położone przy granicy z ukraińskim obwodem sumskim, w rejonie miasta Grajworon. Część mieszkańców okolicznych miejscowości ewakuowała się, a ci, którzy nie zdążyli, chowają się w piwnicach.
Rosyjscy ochotnicy z antyputinowskich oddziałów partyzanckich oświadczyli, że prowadzą działania na rzecz ustanowienia "strefy zdemilitaryzowanej" na granicy rosyjsko-ukraińskiej, aby uniemożliwić rosyjskiej artylerii ostrzał terytorium Ukrainy. - Będziemy posuwać się dalej, żeby uwolnić całą Rosję od dyktatury Putina i przerwać przestępczą wojnę - cytują partyzantów rosyjskie niezależne media. Już wcześniej przedstawiciele rosyjskich legionów ochotniczych zapowiadali, że podejmą podobne działania w różnych regionach Rosji, aby obalić kremlowski reżim. Przedstawiciel ukraińskiego wywiadu Andrij Jusow potwierdził, że w rosyjskim obwodzie Biełgorodzkim prowadzone są walki o wyzwolenie tych terenów spod władzy reżimu Putina i wyparcie stamtąd sił rosyjskich.
"Jedyną siłą napędową polityki w totalitarnym kraju jest zawsze uzbrojony ruch partyzancki. Ukraina z zainteresowaniem obserwuje wydarzenia w regionie Biełgorodu w Rosji i bada sytuację, ale nie ma z tym nic wspólnego. Jak wiadomo, czołgi są sprzedawane w każdym rosyjskim sklepie wojskowym, a podziemne grupy partyzanckie składają się z obywateli Rosji" - skomentował na Twitterze Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy.