Wyborcza.biz sprawę opisuje w artykule: "PiS niedługo ogłosi, że jeśli wygra wybory, po raz drugi obniży wiek emerytalny".
Mając na uwadze nadchodzące wybory, politycy zaczynają składać coraz więcej obietnic. PiS-owi zależy tak bardzo na pozostaniu u władzy, że rozważać ma kolejne obniżenie wieku emerytalnego (niektórzy eksperci są zdania, że to ta obietnica zapewniła zwycięstwo PiS w wyborach w 2015 roku). Partia we wrześniu ogłosi, że stanie się tak, jeśli ponownie wygra wybory parlamentarne - stwierdza portal. Obniżka wieku emerytalnego ma się zrealizować poprzez emerytury stażowe.
W środę prezes ugrupowania Jarosław Kaczyński spotkał się w Hucie Stalowa Wola z przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Piotrem Dudą. W spotkaniu uczestniczył również premier Mateusz Morawiecki. Jego efektem było podpisanie przez związek i rząd porozumienia m.in. w sprawie podwyżek dla sfery budżetowej i emerytur. - Porozumienie NSZZ "Solidarność" z rządem jest historyczne. Niedługo pojawi się projekt ustawy "o zaprzestaniu wygaszania emerytur pomostowych". Pracownicy pracujący w szczególnie ciężkich warunkach będą przechodzić na wcześniejszą emeryturę - mówił Piotr Duda. Z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński ogłosił: "Droga do emerytur stażowych jest otwarta".
W emeryturach stażowych, które są inicjatywą "Solidarności" chodzi o możliwość zakończenia drogi zawodowej, biorąc pod uwagę staż pracy, a nie osiągnięty wiek. Związek oraz prezydent Andrzej Duda przedstawili w 2021 r. dwa różne projekty w sprawie emerytur stażowych. Projekt związkowców jest inicjatywą obywatelską, został złożony 30 września 2021 r. wraz z 235 tys. podpisów obywateli. 15 grudnia 2021 r. odbyło się pierwsze czytanie i zdecydowano o skierowaniu go do dalszych prac w sejmowych komisjach. Od tego czasu nic się w sprawie nie zadziało. Związkowcy chcieliby, żeby prawo do emerytury stażowej przysługiwało osobom urodzonym po 31 grudnia 1948 r. Kobiety mogłyby przejść na emeryturę po przepracowaniu 35 lat, a mężczyźni po 40 latach pracy. Wyborcza.biz wyliczyła, że w takim wariancie kobieta, która rozpoczęła pracę w wieku 20 lat, na emeryturę będzie mogła przejść w wieku 55 lat. W przypadku mężczyzn będzie to 60 lat. To o pięć lat wcześniej niż według obowiązujących aktualnie przepisów.
- Cała Europa podwyższa wiek, a my po raz drugi obniżamy. Taki system będzie coraz trudniej utrzymać. Nawet bogate Niemcy nie byłyby w stanie go finansować - mówi w rozmowie z portalem dr Łukasz Wacławik z Wydziału Zarządzania krakowskiej AGH. Z kolei szef Instytutu Emerytalnego dr Antoni Kolek podkreśla, że to jedynie puste slogany, które mają przekonać wyborców. - To nie ma nic wspólnego z przewidywalną i spójną polityką społeczną. Widać, że chodzi tylko o wygranie wyborów - stwierdza.
Wydawać by się mogło, że są to korzystne obietnice. Jednak nic bardziej mylnego. Mniejszy staż pracy będzie oznaczał niższą emeryturę, ale o tym rząd już głośno nie mówi. Zgodnie z naszym prawem Polacy, którzy będą krócej pracować, odłożą mniejszą sumę na składkach, ale będą dłużej przebywać na emeryturze, tak więc mniejszy kapitał zostanie rozłożony na więcej miesięcy. W praktyce oznacza, to, że np. większość kobiet, która zdecyduje się na zakończenie pracy w wieku 55 lat, będzie otrzymywać najniższą emeryturę, która aktualnie wynosi ok. 1400 zł netto.
- Trzeba jasno powiedzieć, że jeśli te przepisy wejdą w życie (ustawa o emeryturach stażowych "Solidarności" - red.), oznaczać to będzie poważne negatywne konsekwencje zarówno dla ubezpieczonych, jak i systemu - oceniła w sierpniu 2022 roku prof. Gertruda Uścińska. Szefowa ZUS wskazywała także, że emerytury stażowe w tej formie zmniejszyłyby podaż pracy osób w wieku przedemerytalnym, co zmniejszyłoby aktywność zawodową w tej grupie wiekowej. Dodała też, że całościowo aktywność zawodowa Polaków zostałaby skrócona. Prof. Uścińska przedstawiła również szacunki dotyczące kosztów wprowadzenia emerytury stażowych. Według ZUS, wydatki na emerytury z FUS wzrosłyby o 4 mld zł w 2022 roku i o 7,1 mld zł w 2023 roku. Wyborcza.biz, powołując się na wyliczenia Łukasza Wacławika, podaje, że koszt wcześniejszych emerytur może wynieść nawet ok. 15 mld zł rocznie.