Kolejny obrońca Turowa. Prokuratura Krajowa złożyła zażalenie. "Naruszono przepisy"

Prokuratura Krajowa złożyła zażalenie wobec postanowienia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który nakazał wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów. Wcześniej podobne zażalenie złożył też resort klimatu i środowiska.

"Prokuratura Krajowa przystąpiła do sprawy przed WSA i po zapoznaniu się z materiałami postępowania skierowała zażalenie na postanowienie tego sądu o wstrzymaniu wykonania decyzji Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w przedmiocie określenia środowiskowych uwarunkowań realizacji przedsięwzięcia. Kierując zażalenie, prokurator podniósł zarzuty naruszenia przepisów postępowania, mającego istotny wpływ na wynik sprawy" - powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prokurator Łukasz Łapczyński.  

Zobacz wideo Elektrownie węglowe w Polsce wyłączone w 2035 roku?

Rząd broni Turowa

Postanowienie nakazujące wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie zostało wydane przez WSA 31 maja, a rząd miał kilka dni na odwołanie się. Zażalenie na decyzję WSA złożył również resort klimatu i środowiska. "Zażalenie na postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w sprawie Turowa zostało merytorycznie i staranie przygotowane, podpisane i przed chwilą wysłane. Oczekujemy, że tym razem sąd odniesie się konstruktywnie i uczciwie do wniosku. Kompleks energetyczny w Turowie jest gwarantem bezpieczeństwa regionu i rząd PiS zrobi wszystko, aby zapewnić jego dalszy rozwój i utrzymać kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy" - poinformowała ministerka klimatu i środowiska Anna Moskwa. Wcześniej polskie władze ogłosiły, że nie wykonają decyzji wydanej przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. 

Turów wraca na świeczniki. Dlaczego? 

W lutym Ministerstwo Klimatu i Środowiska przyznało koncesję dla kopalni Turów do 27 kwietnia 2044 roku. Przeciwko działalności kopalni są niemieccy i czescy ekolodzy. Twierdzą, że jej działalność zagraża środowisku. Skargę w tej sprawie złożyły: miasto Zittau, czeski i niemiecki oddział Greenpeace oraz Fundacja Frank Bold. Lukáš Hrábek z czeskiego oddziału Greenpeace tłumaczył w rozmowie z Gazeta.pl, że "wydobycie odprowadza wodę z czeskiej strony granicy, zagrażając dostawom wody dla miejscowej ludności". Według organizacji można by to ograniczyć w sposób, który zminimalizowałby ryzyko szkód środowiskowych, ale w ocenie oddziaływania na środowisko nie ma żadnych ograniczeń, ponieważ negatywne skutki nie zostały nawet odpowiednio ocenione. "Uważamy, że w dłuższej perspektywie lepiej jest, aby region przeszedł sprawiedliwą transformację i rozwinął inne możliwości zatrudnienia niż tylko kopanie i spalanie węgla. Jest mnóstwo pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji na transformację, która przyniosłaby korzyści miejscowej ludności, ale z powodu decyzji o wydobyciu w Turowie do 2044 r., bez względu na wszystko, region nie otrzyma ani jednego euro. Polski rząd i PGE zdecydowały, że tak będzie. Chcą tylko eksploatować lokalne zasoby i nie obchodzi ich, co stanie się z regionem po zakończeniu wydobycia" - czytamy w oświadczeniu dla Gazeta.pl.

Polski rząd odpiera jednak te zarzuty i uważa, że są nieprawdziwe. Prezes PGE Wojciech Dąbrowski powiedział, że "żaden sąd nie może zatrzymać prac legalnie działającego przedsiębiorstwa. Dostarczamy siedem procent energii dla Polski. W związku z tym decyzja polskiego sędziego godzi w bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju i interesy około sześćdziesięciu tysięcy ludzi, którzy pracują w kopalni Turów lub są z nią związani".

Więcej o: