Banki nie składają broni po wyroku TSUE. "Muszą być konsekwencje!"

- Masowe unieważnienia umów kredytów "frankowych" są tylko w Polsce. U nas doszło do nadużycia interpretacyjnego przez sądy. Nadal uważamy, że bankom należy się od klientów wynagrodzenie za korzystanie z kapitału - komentuje sektor bankowy po niekorzystnym dla niego wyroku TSUE.

W czwartek 15 czerwca Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że w świetle prawa unijnego bankom po unieważnieniu umowy kredytu "frankowego" (a tym kończy się zdecydowana większość spraw) nie należy się tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału.

Banki często żądały od frankowiczów zwrotu kwoty nawet o 100 proc. wyższej niż pożyczyli argumentując to tym, że mimo nieważności umowy klienci przez lata korzystali z udostępnionego im kapitału. Był to więc "straszak" na wielu kredytobiorców, który powstrzymywał ich przed zaskarżeniem swojej umowy w sądzie. "Był", bo zdaniem prawników czwartkowy wyrok TSUE zupełnie wytrąca bankom tę broń z ręku. Ba, tego zdania jest też Komisja Nadzoru Finansowego, która pisze wręcz o "darmowym kredycie" dla frankowiczów. Z drugiej strony, TSUE jasno pisze, że "nie można dopuścić do tego, by bank czerpał korzyści gospodarcze ze swojego niezgodnego z prawem zachowania".

Zobacz wideo Czy po wyroku ws. frankowiczów system bankowy się zawali?

ZBP ma nadzieję, że wyrok TSUE nie taki zły jak się wydaje

Mimo wszystko wygląda na to, że banki nie zamierzają składać broni. W komunikacie po wyroku TSUE Związek Banków Polskich przyznaje, że orzeczenie Trybunału uniemożliwia bankom żądać od konsumenta rekompensaty "wykraczającej poza zwrot wypłaconego kapitału", ale uważa, że TSUE... "nie przesądził, czy chodzi o jego wartość realną czy nominalną, co jest szczególnie istotnym pytaniem w świetle wysokiej inflacji". 

W ocenie Związku wyrok zawiera niezgodności, gdyż z jednej strony Trybunał wielokrotnie wskazuje, że należy dążyć do przywrócenia sytuacji prawnej i faktycznej, w jakiej konsument znajdowałby się w razie braku nieuczciwego warunku, a z drugiej strony akceptuje sytuację, w której konsument uzyskałby za darmo kapitał, za który nabył nieruchomość

- przekonuje ZBP. Uważa także, że czwartkowy wyrok "nie reguluje bezpośrednio skutków nieważności umowy po usunięciu nieuczciwych warunków", a określenie tych skutków należy bezpośrednio do państw UE.

Pieniądz ma swoją wartość. Kredyt to nie tylko wypłacenie pieniędzy, ale i usługa, na którą składa się wiele obowiązków i kosztów po stronie banku. Bank tę usługę wycenił, więc może domagać się zwrotu jej wartości. Nawet jeśli sąd unieważnił umowę kredytu, to nie zmienia faktu, że została ona wykonana, a klient korzystał przez lata z udzielonego kapitału

- mówił podczas czwartkowej konferencji prasowej prezes ZBP Tadeusz Białek. Sugerował też, że rozstrzygnięcie TSUE jest niesprawiedliwe wobec np. osób, które zaciągnęły kredyty "złotowe".

W naszej ocenie prowadzi to do skrajnego i nieuzasadnionego uprzywilejowania wąskiej grupy kredytobiorców względem pozostałych klientów banków

- oceniał Białek.

Banki: kredytobiorcom nie należy się wynagrodzenie

Jednocześnie bankowcy są zdania, że frankowiczom nie należy się wynagrodzenie od banków za to, że te korzystały ze środków wpłacanych w ramach rat. W czwartek TSUE nie wykluczył takiej możliwości, ale pozostawił tę kwestię ocenie polskich sądów na kanwie polskiego prawa.

W opinii Związku konsument nie spełnia na rzecz banku żadnej usługi. Spłacając raty kredytobiorca jedynie oddaje bankowi pieniądze wypłacone wcześniej przez bank. W związku z tym konsument nie może domagać się od banku roszczeń wykraczających poza zwrot rat

- czytamy w komunikacie ZBP.

Banki po wyroku TSUE: sytuacja ma miejsce tylko w Polsce

Sytuacja masowego podważania umów kredytów walutowych ma miejsce tylko w Polsce. One były udzielane w 17 krajach UE i nigdzie indziej nie dochodzi do takiej sytuacji. A zauważcie państwo, że mówimy o tym samym reżimie prawnym - tej samej dyrektywie 93/13 [to jej wykładni dokonuje TSUE w sprawach frankowych - red.]

- mówił także w czwartek prezes ZBP przekonując, że "w Polsce doszło do nadużycia interpretacyjnego wyroku TSUE w sprawie państwa Dziubaków" (to wyrok z października 2019 r. - to po nim na dobre ruszyła fala pozytywnych dla frankowiczów orzeczeń sądów).

Banki straszą wyższymi kosztami swoich usług

ZBP ostrzegł, że wyrok TSUE - z uwagi na konieczność zawiązania kolejnych wielomiliardowych rezerw - zmniejszy możliwość finansowania gospodarki przez banki. 

To będzie szczególnie dotkliwe w okresie transformacji energetycznej, zwiększonych inwestycji obronnych czy odbudowy Ukrainy

- wyliczał prezes Związku Banków Polskich. Jednocześnie zapewniał, że stabilność sektora bankowego nie jest zagrożona.

Według wyliczeń Komisji Nadzoru Finansowego łączne (wieloletnie) koszty negatywnego dla banków wyroku TSUE to ok. 100 mld zł, przy założeniu, że wszyscy frankowicze poszliby do sądów. Część z tych kosztów sektor już poniósł - rezerwy na ryzyko prawne to już ponad 40 mld zł.

To jest olbrzymie obciążenie kapitałów banków i będzie musiało zostać odrobione. Z tego muszą być konsekwencje dla całej grupy klientów, które banki obsługują

- przekonywał prezes mBanku Cezary Stypułkowski. Także m.in. przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski "uderzał" dziś w te tony przekonując, że negatywny dla banków wyrok TSUE może oznaczać np. wyższe opłaty, prowizje czy inne koszty usług. 

ZBP apeluje o zawieranie ugód

ZBP wciąż stoi też na stanowisku, że frankowicze powinni zawierać ugody z bankami. Według danych sektora, takich ugód zawarto już ok. 60 tys., z czego około 20 tys. w ostatnich miesiącach.

Ugoda jest lepsza jest proces. Zawarcie ugody trwa około miesiąca, proces nawet kilka lat. Samo prawomocne rozstrzygnięcie nie kończy też kwestii rozliczeń i często musi dojść do dodatkowego procesu. Ugoda jest sprawiedliwa i wyrównuje sytuację frankowiczów i złotówkowiczów. Ponadto ugoda jest bezkosztowa, a koszty pozwów frankowych to średnio do kilkudziesięciu tysięcy złotych

- przekonywał Tadeusz Białek.

Więcej o: