Podwyżki nie ominęły polskiego wybrzeża Bałtyku. Ceny obiadów poszybowały, ale są wyjątki

Sezon wyjazdów wakacyjnych rozkręca się na dobre. Dla wczasowiczów wybierających się nad polskie morze nie mamy dobrych wieści. Chcąc skosztować lokalnego dania, jakim jest smażona ryba, trzeba się liczyć ze znacznie wyższą ceną niż przed rokiem.

Turyści od lat chętnie odwiedzają nadmorskie miejscowości w Polsce, aby spędzić wolny czas nad Morzem Bałtyckim. Inflacja nie przeraziła wczasowiczów, tłumów nie brakuje. Portal esopot.pl przekazał, że od 28 kwietnia do 3 maja sprzedano ponad 38 tysięcy biletów umożliwiających wejście na molo w Sopocie. Dla porównania, w czasie weekendu wielkanocnego, sprzedano ok. 18 tys. wejściówek. Dziś uczniowie w Polsce oficjalnie zakończyli rok szkolny, tak więc wkrótce można się spodziewać jeszcze większego napływu turystów. Dla wielu obowiązkowym punktem wycieczki nad Bałtyk jest zjedzenie ryby. Jednak chcąc skosztować morskiego specjału, trzeba się liczyć ze sporymi kosztami. 

Zobacz wideo Prof. Piskozub: Bałtyk jakiś będzie, ale to już nie będzie ten Bałtyk, który znamy

Jest drożej niż w tamtym roku

Jak podaje portal gs24.pl w 2022 roku zestaw obiadowy zawierający rybę, frytki i surówkę kosztował średnio od 25 do 30 złotych. Aktualnie ta cena wzrosła o około 10 zł. Wiadomo, że koszt obiadu może się różnić w zależności od lokalizacji restauracji, jej prestiżu, a także jakości wykorzystywanych produktów, jednak nie zmienia to faktu, że próżno szukać dań w takich samych cenach jak w ubiegłym roku. Ponadto ze wzrostem cen muszą się także liczyć fani ryb wędzonych. Tutaj cena także może zaskoczyć, ponieważ znacznie podrożały koszty drewna, które jest niezbędne do przygotowania rarytasu. 

"Niestety inflacja, rosnące opłaty za media, ceny transportu, koszty osobowe spowodowały, że również i my musieliśmy podnieść w tym roku ceny ryb o ok. 20-30 proc." - powiedział w rozmowie z Faktem Mirosław Mielczarek, który prowadzi restaurację w Kołobrzegu. Dodał, że "wzrost cen nie jest winą restauratorów, ale wynika z rosnących kosztów prowadzenia tego typu działalności". 

Jeśli ktoś ma czas i ochotę, warto nie iść do pierwszego lepszego miejsca, tylko poświęcić chwilę na poszukanie tańszej lokalizacji, co jak się okazuje, nie jest wcale takie trudne. Portal podaje, że udało się znaleźć miejsce, gdzie obiad, zawierający dorsza, frytki i surówkę kosztował 33 złote i było to tuż przy głównym wejściu na plażę. 

Aby zaoszczędzić, można także zrezygnować z pełnego obiadu i zakupić tylko rybę, która jest sprzedawana na wagę. Jej cena także może się różnić w zależności od miejsca, jednak wpływ na ostateczny koszt ma przede wszystkim gatunek ryby. Poniżej przedstawiamy przykładowe ceny. 100 gramów pstrąga kupimy już od 9 złotych, mintaj będzie o złotówkę droższy. Cena dorsza może się wahać od 10 do 13 złotych, z kolei łosoś będzie najdroższy. Tutaj cena może sięgać nawet 20 zł za 100 gramów. 

Drogo? Polacy mają sposób

Klienci, którzy mimo wysokich cen nie chcą rezygnować ze spróbowania dania z rybą i nie mają ochoty na szukanie tańszego lokalu, mają sposoby na zaoszczędzenie. Pani Karolina, która pracuje w restauracji w Międzyzdrojach, w rozmowie z Polsat News wyjaśniła, jak turyści radzą sobie z inflacją. "W zależności od miejsca i od rodzaju tradycyjna rybka może kosztować od 40 do prawie 70 złotych. Wszystko zależy czy pieczona, smażona, czy halibut, sandacz, czy dorsz. Chcący zaoszczędzić biorą dodatkowy talerzyk i rybkę dzielą na więcej porcji" - powiedziała kobieta. 

Więcej o: