Z informacji, które Budanow przekazał brytyjskim dziennikarzom, wynika, że sytuacja jest bardzo zła. Zbiornik wodny odpowiedzialny za chłodzenie elektrowni został zaminowany przez rosyjskie wojska. Bez chłodzenia reaktory jądrowe mogą się stopić w ciągu od 10 godzin do 14 dni. Ukraińcy uważają również, że Rosjanie są w stanie podnieść napięcie w liniach zasilających elektrownię, co doprowadziłoby do awarii jądrowej w dolnej granicy tego przedziału czasowego. - Środki techniczne mogłyby zostać wykorzystane do przyspieszenia katastrofy - mówił szef wywiadu.
Ze zdobytych przez wywiad informacji wynika, że wokół czterech z sześciu bloków energetycznych rosyjskie wojska przemieściły pojazdy naładowane materiałami wybuchowymi. Ukraińcy mają wątpliwość, czy Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej podczas zeszłotygodniowej kontroli miała do nich dostęp. - Sytuacja nigdy nie była tak poważna jak teraz - zapewnia Budanow. Według niego decyzja o wysadzeniu elektrowni została już podjęta. Taki plan miał zostać już opracowany i zatwierdzony. Brakuje tylko rozkazu do jego realizacji, a później w ciągu kilku minut wszystko wybuchnie. Ukraińcy obawiają się, że stosunkowo zbyt obojętna reakcja świata na zniszczenie tamy hydroelektrycznej w Nowej Kachowce na początku miesiąca może zachęcić Rosjan do wysadzenia elektrowni.
Kyryło Budanow w rozmowie z "The New Statesman" wyjaśnia, że istnieją dwie możliwości, które popchną Rosjan do tego kroku. - Pierwszą z nich byłoby wysadzenie elektrowni, jeśli jej siły zostaną wyparte z lewego brzegu Dniepru. Rosja stworzyłaby wówczas strefę zniszczenia i wykluczenia, aby uniemożliwić Ukrainie posuwanie się naprzód. Strategia ta może również służyć jako groźba, by nie atakowano rosyjskich pozycji - wyjaśnia. Drugą opcją byłoby wykorzystanie katastrofy nuklearnej jako środka zapobiegawczego. - Celem w tym przypadku byłoby powstrzymanie głównej ofensywy Ukrainy przed jej rozpoczęciem i zamrożenie linii frontu w obecnym miejscu - tłumaczył.
"Jeśli Rosja jest przekonana, że nie może zatrzymać Ukrainy innym sposobem, przeprowadzi to, co Zełenski nazwał "atakiem terrorystycznym z użyciem wycieku radioaktywnego" - pisze magazyn.
Państwowa Agencja Atomistyki, która na bieżąco monitoruje sytuacje, poinformowała w poniedziałek, że: "Obecnie na terenie RP nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi oraz dla środowiska. PAA nie odnotowała żadnych niepokojących wskazań aparatury pomiarowej". Podobnie brzmiące komunikaty publikowano też w ostatnich dniach.