ZUS ma powody do zadowolenia. 86,4 proc. wydatków Zakładu Ubezpieczeń Społecznych znalazło bowiem pokrycie w składkach. Jest to wskaźnik najwyższy od wielu lat - donosi "Rzeczpospolita", która dotarła do dokumentu.
Dane dotyczą pierwszego kwartału 2023 roku. Składki na ubezpieczenie społeczne wyniosły w tym okresie 74,3 mld zł, co oznacza wzrost o 16,3 proc. względem analogicznego okresu z roku 2022. W tym samym czasie dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z budżetu państwa wyniosły 8,7 mld zł i były o 0,5 mld zł mniejsze niż w tym samym okresie ubiegłego roku.
Skąd tak dobre dane? W rozmowie z dziennikiem wyjaśnił to Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich. - W dalszym ciągu zapotrzebowanie na pracowników jest znaczące. Firmy nie chcą także ich zwalniać przy gorszej koniunkturze, bo wiedzą, jak trudna czekałaby je walka o ich późniejsze pozyskanie, gdy popyt na rynku ponownie zacznie rosnąć. W 2022 r. oraz na początku 2023 r. obserwowaliśmy również zwyżki wynagrodzeń będące reakcją na wysoką inflację, oraz podwyżkę płacy minimalnej - stwierdził.
Do wzrostów przyczynili się jednak nie tylko zatrudnieni, ale i pracujący. Prowadzący działalność gospodarczą odprowadzają bowiem coraz wyższe składki. A będzie im jeszcze ciężej. Od 2024 roku składki ZUS znacząco wzrosną. W przyszłym roku będą wyższe o 12,4 proc., co oznacza, że przedsiębiorcy będą musieli płacić co miesiąc minimum 800 zł więcej. W skali roku daje to kwotę około 10 tys. zł. - Taki wysoki ZUS może zniechęcać do zakładania działalności gospodarczej - komentuje główny doradca podatkowy w firmie inFakt Piotr Juszczyk.
Przy okazji danych o wpływach warto wspomnieć, w jakich barwach ZUS widzi swoją przyszłość. Czy wpływy ze składek będą rosnąć? Zakład jest zobligowany do opracowywania prognoz w tym zakresie. Co roku przygotowuje prognozy średnioterminowe dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) i Funduszu Emerytur Pomostowych (FEP), a co trzy lata długookresową prognozę dla funduszu emerytalnego. Te prognozy pozwalają analizować wpływ koniunktury na stan systemu ubezpieczeń społecznych oraz przewidywać przyszłe potrzeby finansowania deficytu funduszy z zewnętrznych źródeł. W prognozach aktuarialnych ZUS wykorzystuje założenia makroekonomiczne oraz demograficzne prognozy Ministerstwa Finansów.
- W wariancie podstawowym deficyt roczny funduszu emerytalnego wyrażony w procencie PKB rośnie z poziomu 2,2 proc. w 2023 r. do 2,9 proc. w latach 2025-2030, po czym maleje do poziomu 0,7 proc. w 2080 r. Również wydolność funduszu, czyli stopień pokrycia wydatków ze składek, spadnie z 71 proc. w 2023 r. do 65 proc. w latach 2026-2029, a następnie wzrośnie do 88 proc. w 2080 r. Pogłębianie się deficytu w pierwszych latach prognozy wynika z pobierania emerytur przez osoby z wyżu demograficznego lat powojennych - oceniła na początku roku prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS w komunikacie dotyczących prognozowanych wpływów ZUS-u. "Prognoza Funduszu Ubezpieczeń Społecznych do 2080 r. wskazuje na znaczną odporność systemu emerytalnego na finansowe skutki zmian demograficznych. Pozwala się rozprawić z powszechnym mitem jego przyszłego bankructwa" - czytamy w dokumencie.