Rafako, jedna z największych polskich firm, specjalizująca się w budowie kotłów dla sektora energetycznego, jest na krawędzi upadku. Tak w każdym razie uważa jej były prezes. - Złożenie przez Rafako wniosku o upadłość to kwestia kilku tygodni - twierdzi Radosław Domagalski-Łabędzki. Podkreśla, że jego odejście miało bezpośredni związek z tym, jak spółka powinna traktować swoje zobowiązania. - Postawiłem sprawę zero-jedynkowo. Albo na walnym zgromadzeniu zapada zgoda na konwersję wierzytelności na akcje, albo składam rezygnację. Rada nadzorcza uprzedziła mój ruch i zostałem zwolniony. Wydaje się, że nie wszyscy akcjonariusze chcą ratować firmę - mówi cytowany przez "Dziennik Gazetę Prawną".
Upadek Rafako byłby finansowym uderzeniem dla państwa. Szacunki wskazują, że instytucje i firmy kontrolowane przez skarb - banki, Państwowy Fundusz Rozwoju, Agencja Rozwoju Przemysłu - na upadłości giganta mogą stracić 400-500 mln zł.
Sprawę Rafako komplikuje istotna kwestia. Największym udziałowcem firmy jest PBG. Ma 30 proc. akcji. Niegdyś potężna firma budowlana ma dziś spore problemy - znajduje się w likwidacji. Kontrakt na budowę bloku w Jaworznie, ten który stał się powodem gigantycznego sporu z Tauronem, został zawarty właśnie "w czasach rządów PBG". - Rafako nie powinno samodzielnie realizować tak dużego kontraktu, jak ten w Jaworznie, bo ryzyko było zbyt duże. Inne kontrakty podpisane w przeszłości okazały się po prostu nierentowne - ocenia Dawid Jaworski, były wiceprezes Rafako ds. finansowych.
Obecny zarząd sytuację Rafako widzi inaczej. Po pierwsze, przewodniczący rady nadzorczej Piotr Zimmerman w oświadczeniu przesłanym do WNP.pl, stwierdza, że "Radosław Domagalski-Łabędzki nie deklarował radzie nadzorczej zamiaru złożenia rezygnacji z funkcji prezesa w przypadku braku podjęcia uchwał dotyczących konwersji wierzytelności na akcje".
Zimmerman twierdzi, że poszło o zarobki. Twierdzi, że były już prezes Rafako zarobił w 2022 roku "więcej niż szef Orlenu". - Rada nie zaakceptowała faktu, że łączne zarobki prezesa w grupie w 2022 roku, w sytuacji w której spółka kontynuowała działania restrukturyzacyjne i m.in. ogłaszała zwolnienia grupowe, wyniosły ponad 3,75 miliona złotych - podaje szef rady nadzorczej.
Maciej Stańczuk, obecny prezes Rafako, przekonuje, że w firmie jest lepiej, niż wynika to z medialnych przekazów. - Dziś spółka jest w trudnej ale nie beznadziejnej sytuacji, ale medialne straszenie, że upadnie, a na jej ewentualnej upadłości stracą państwowe spółki, jest nieodpowiedzialną grą - stwierdza.