We wtorek ceny skupu wiśni na mrożenie w ciągu jednej godziny spadły o 10 groszy na kilogramie. Ich cena obniżyła się, więc do poziomu 2,50 zł/kg. - Powinno być powyżej 3 zł, abyśmy mieli z czego żyć - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską pan Andrzej, właściciel wiśniowego sadu pod Grójcem, gdzie dominowała przytoczona stawka. Plantatorzy mówią wprost - to ceny poniżej kosztów produkcji. - Po uwzględnieniu kosztów paliwa i środków ochrony roślin zostaje mi najwyżej na papier toaletowy. Takie ceny w skupie dobre były kilka lat temu, nie przy inflacji, jaką rozpętał PiS i szef NBP Glapiński - tłumaczył WP rozżalony sadownik.
Branżowy serwis sad24.pl wyjaśnia, że spadek cen wiśni wynika prawdopodobnie z tego, że mamy obecnie szczyt dostaw tych owoców. "Nieco dłuższe kolejki i awizacje na mniejsze ilości (z powodu większej liczby dostawców) sprawiają, że zakłady mają realny powód do obniżek" - czytamy. Nie zmienia to jednak faktu, że rolnicy na tym cierpią, ponieważ sprzedają swoje zbiory z minimalnym zyskiem lub nawet ze stratą.
Interweniować w tym sektorze chce rząd, który dostrzegł, że rolnicy mają kolejny powód do pretensji. Minister rolnictwa Robert Telus już wcześniej zapowiadał, że przygotowywana jest ustawa, która sprawi, że "rolnik nie będzie musiał, jak do tej pory, sprzedawać po cenie poniżej kosztów". Szczegółów takiego rozwiązania wciąż jednak nie podano. Wirtualna Polska usłyszała za to od Telusa, że rząd rozważa udzielenie pomocy "branży wiśniowej". Wiśnie byłyby skupowane przez spółki państwowe po cenach wyższych niż oferowane w skupie. Podobną interwencję zastosowano na rynku malin. Minister przyznał jednak, że nie wiadomo jeszcze, czy będzie to możliwe.
Nie wszyscy jednak popierają takie rozwiązanie. Ekonomista Sławomir Kalinowski, który przewiduje kolejne problemy w rolnictwie, uważa, że ceny w skupach są zaniżone, ponieważ skupujący mają poczucie, że niska cena w skupie zostanie wyrównana kolejnymi dopłatami dla rolników. "Poczucie rządzących, że problemy rolnictwa da się rozwiązać bez reform strukturalnych, a jedynie za pomocą dopłat, które tylko na chwilę gaszą kryzysy, jest płonne. Rolnictwu jest konieczne wsparcie systemowe, a nie doraźna reakcja na kryzysy" - wskazywał na Twitterze.