Podwyżki nie omijają turystycznych miejscowości. Wręcz przeciwnie. Paragony grozy widzieliśmy już znad morza, teraz przyszedł czas na południe Polski. Chodząc po szlakach i zdobywając kolejne szczyty przy tak wysokich temperaturach z jakimi mieliśmy do czynienia jeszcze parę dni, niezbędne jest uzupełnianie wody w organizmie. Ale nie wszyscy chcą mieć dodatkowe obciążenie podczas wędrówek. Ci, którzy nie chcą ze sobą nieść wody lub o niej zapomnieli, ruszając na szlak, mogą przeżyć prawdziwy szok cenowy. "Górski Świat" pokazał na Twitterze, ile jedna z turystek zapłaciła za butelkę wody.
Cena może przyprawić o zawrót głowy, jest to bowiem, aż 14 złotych. Paragon pochodzi zaledwie sprzed kilku dni i został wystawiony w schronisku nad Morskim Okiem. Jak donosi innpoland.pl, koszt butelki wody w górach przewyższa tę z lotniska w Modlinie. Jak podaje portal turysci.pl na podwarszawskim lotnisku "za pół litra butelkowanej wody Kropla Beskidu należy zapłacić 8,5 zł".
Jeden z internautów zwrócił uwagę, że ceny są słusznie wyższe, aby zniechęcić turystów do zakupu. "Jakby ceny były takie jak w sklepie spożywczym, to wszyscy by kupowali na miejscu, a potem byłby problem ze śmieciami i ich transportem" - napisał pod postem ze zdjęciem tego samego paragonu na stronie demotywatory.pl. Inni komentujący podkreślili, że woda, która jest w sprzedaży w schroniskach górskich, została przywieziona tam autem, co generuje dodatkowe koszty. Ponadto schroniska częściowo utrzymują się z marży sprzedawanych produktów, tak więc ceny są słusznie znacznie wyższe.
Jeden z użytkowników zwrócił także uwagę, że schroniska w górach mają monopol na sprzedaż produktów spożywczych, ponieważ w okolicy nie ma innych sklepów. Stąd mogą sobie pozwolić na wyższe ceny, ponieważ turysta, któremu skończyła się woda czy jedzenie i tak przyjdzie i kupi produkty. Jednak nie tylko woda ma zaskakującą cenę w górach. Jak się okazuje, zwykły obiad - w przypadku kilkuosobowej rodziny - może kosztować nawet kilkaset złotych. "Rosół za 17 zł, kwaśnica za 22 zł, kotlet schabowy bez ziemniaków 32 zł, natomiast placek po zbójnicku - aż 54 zł" - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Tyle kosztowały posiłki w restauracjach w Białce Tatrzańskiej.
Jak się okazuje, wakacje w Polsce, w tym roku nie należą do najtańszych. Poza produktami spożywczymi, z wysokimi kosztami trzeba się także liczyć, chcąc skorzystać z górskich atrakcji. Przykładowo wybierając się na przejazd kolejką na Kasprowy Wierch w dwie strony, musimy zapłacić 129 złotych za normalny bilet. Seniorzy, dzieci oraz osoby w wieku studenckim mogą liczyć na zniżkę, w ich przypadku bilet będzie kosztować 109 złotych. Z kolei decydując się na wjazd na Gubałówkę, trzeba zapłacić 29 złotych lub 23 jeśli chcemy samodzielnie zejść. Jednak tu jest mały haczyk. Oszczędzając na zjeździe kolejką, niekoniecznie wyjdzie nas to korzystnie zarówno finansowo jak i fizycznie. Bowiem schodząc z góry, trzeba zapłacić za przejście po terenie prywatnym. Koszt jest w teorii niewielki, jak donosi "Rzeczpospolita" jest to cena 5 złotych, ale trzeba się przy tym naprawdę zmęczyć. Czy warto w ten sposób zaoszczędzić 1 zł? Kwestia sporna.