Prorosyjskie tendencje w RPA. "Putin tworzy blok poparcia dla swoich działań w Ukrainie"

W Nigrze doszło do zamachu stanu. A co czeka RPA? Czy przyszłoroczne wybory parlamentarne wygra opozycyjny Ruch Bojowników o Wolność Gospodarczą, którego lider mówił: "My jesteśmy Putinem, a Putin to my"? Czy wcześniej, przed wyborami, w RPA dojdzie do przewrotu? Gazeta.pl zapytała eksperta.

- My jesteśmy Putinem, a Putin to my - grzmiał Julius Malema, lider Ruchu Bojowników o Wolność Gospodarczą (EFF) podczas świętowania 10-lecia partii. Jak należy interpretować słowa kontrowersyjnego lidera południowoafrykańskiej opozycji? - To przede wszystkim deklaracja sprzeciwu wobec wcześniejszych słów prezydenta RPA sugerującego zakaz wjazdu Putina do Afryki Południowej w związku ze szczytem BRICS - komentuje dla Gazeta.pl dr Tomasz Bichta, politolog z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.

Zobacz wideo Rosja zagrożeniem dla polskiej demokracji i wyborów parlamentarnych? Szrot wyjaśnia słowa Dudy

Polityczne zamieszanie w RPA i wpływy Rosji

- Putin niezmiennie kreujący się na przyjaciela Afryki deklaruje różnego rodzaju pomoc Afryce, pomoc w kontekście jedności kontynentu. To cele zbieżne z deklaracjami Malemy, więc jego słowa należy raczej odbierać jako część walki wewnętrznej o władzę, sprzeciwienie się słowom prezydenta RPA Cyrila Ramaphosy - mówi ekspert. Dr Bichta zwraca uwagę, że podczas niedawnego szczytu Rosja-Afryka, Władimir Putin deklarował pomoc w postaci transportów pszenicy do wybranych krajów Afryki, chociaż sam wcześniej zerwał tzw. porozumienie zbożowe, uderzając tym sposobem głównie w państwa afrykańskie.

- Tradycyjnie Putin przedstawia Rosję i siebie jako orędowników spraw słusznych na świecie, ale bez względu na odbiór jego słów robi, co chce. Taki swoisty teatr polityczny z kiepskim dramatem i fatalnym aktorstwem. A co z tego ma Malema? Populistyczne treści sprzeczne z przekazem rządu, które umacniają przekonanie, że to on, a nie obecnie urzędujący prezydent jest najlepszym kandydatem na to stanowisko w najbliższych wyborach - ocenia politolog. Gazeta.pl zapytała również, czy w RPA może dojść do przewrotu na wzór Nigru. Ekspert mówi nam, że mieszkańcy tego kraju zbyt cenią sobie podwaliny demokracji, by je teraz zlekceważyć. - W RPA byłoby to nieco trudniejsze - stwierdza.

Szef rosyjskiej najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn określił zamach stanu w Nigrze jako "uniezależnienie się od kolonialistów". - Prorosyjskie hasła byłyby w RPA jedynie (albo aż) elementem zastępczym, który zwolennicy puczu wykorzystaliby jako przekaz z ich punktu widzenia pozytywny. Z drugiej strony nie wolno zapominać, że tego typu działania i nawet hasła populistyczne to dla Rosji, bez względu na wszystko, młyn na wodę. Dzięki temu Władimir Putin tworzy blok poparcia dla swoich działań w Ukrainie. Nawet jeśli poparcie owo ma charakter pozbawiony konkretnych działań, to społeczność międzynarodowa musi się z nim liczyć. Zwłaszcza że Afryka, dzięki swoim bogactwom, pozostaje jednym z centrów politycznych i ekonomicznych świata - mówi politolog.

Co czeka RPA? Ekspert: Zachód wciąż poświęca Afryce za mało uwagi

Dr Tomasz Bichta ocenia, że Ruch Bojowników o Wolność Gospodarczą Juliusa Malemy, trzecia siła polityczna w RPA (w 2019 r. uzyskał 10,80 proc. poparcia), ma niewielką szansę na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych w 2024 r., ale zarówno EFF, jak i rządzący Afrykański Kongres Narodowy mogą nie uzyskać większości pozwalającej na samodzielne rządy. - Wobec czego wypada rozważyć także wejście EFF do koalicji rządowej - mówi ekspert.

Taki scenariusz mógłby nieco zmienić układ sił. Dr Bichta uważa, że przyszłoroczne wybory w RPA będą mieć duże znaczenie nie tylko dla tego kraju, ale też dla regionu i świata. - Władze RPA traktują bliskie związki z Rosją jako narzędzie zyskiwania znaczenia na świecie. Zmianę kierunku polityki mogą wymusić porażki Rosji na froncie lub przetasowania w polityce wewnętrznej RPA. Warto zatem obserwować i sytuację w Ukrainie, i w RPA, bo mimo znacznej odległości, okazuje się, że sytuacje w tych krajach sporo ze sobą łączy - powiedział politolog.

Czy rosyjskie wpływy zagrażają demokracji RPA i czy w związku z tym istnieje niebezpieczeństwo powtórzenia ostatnich wydarzeń z Nigru? - Prawdziwym powodem sytuacji w Nigrze czy RPA są gry polityczne nastawione na walkę o władzę, a co za tym idzie o surowce. Te sytuacje wciąż dowodzą, że światowe mocarstwa ingerują wyłącznie tam, gdzie mają jakieś interesy. Zachód wciąż poświęca Afryce za mało uwagi - komentuje nasz rozmówca.

Więcej o: