Minister Rolnictwa Robert Telus był w piątek rano gościem Polskiego Radia 24, w którym komentował m.in. rynek alkoholi w Polsce. Zwrócił uwagę na rosnące spożycie piwa bezalkoholowego, co uznał za dobry kierunek, bo "kierowcy nie piją alkoholu, wsiadając za kierownicę, tylko piwo bezalkoholowe". Skomentował też jakość piw z dużych koncernów.
Ludzie szukają jeżeli browaru to lokalnego. To też jest dobry kierunek, nie te wielkie koncerny, które dolewają spirytusu do piwa. To jest najgorsze, że piwo jest bardzo często chrzczone alkoholem. Szczególnie te wysokoprocentowe nie mają alkoholu z fermentacji (...) to jest pewne oszustwo
- powiedział Robert Telus w Polskim Radiu 24.
Carlsberg "stanowczo" zaprzeczył "takim pomówieniom" w oświadczeniu przesłanym do redakcji WP.
Takie słowa nigdy nie powinny zostać wypowiedziane przez osobę pełniącą funkcję publiczną. Zwłaszcza gdy słowa wypowiada minister rolnictwa, a kwestia dotyczy napoju, który w dużej mierze powstaje na bazie zboża
- dodaje firma.
Carlsberg podkreśla, że jedyny alkohol obecny w piwie to ten, który jest efektem fermentacji alkoholowej dokonywanej przez drożdże na słodowanych ziarnach zboża. Firma przypomina, że dwie największe organizacje skupiające producentów piwa, ZPPP Browary Polskie i Stowarzyszenie Regionalnych Browarów Polskich, stworzyło definicję piwa, w której określono, z jakich napojów może składać się złocisty trunek. "Zgodnie z nią w skład piwa wchodzi: słód browarny oraz woda z dodatkiem chmielu lub produktów chmielowych, a także surowce niesłodowane, których zawartość nie powinna jednak przekraczać 45 proc. zasypu. Nigdzie nie ma jednak mowy o spirytusie" - podkreśla Carlsberg Polska.
Ponadto spółka wyjaśnia, że "chrzczenie" piwa nie miałoby sensu ze względów prawnych i ekonomicznych. Spirytus jest stosunkowo drogi, a więc dodawanie go do piwa przez "duże browary operujące wysokim wolumenem (...) byłoby całkowicie nieopłacalne". Ponadto taka metoda produkcji piwa oznaczałaby wyższą akcyzę i kolejne koszty, a ukrywanie tego faktu grozi wysoką karą finansową, na którą "żaden browar, a zwłaszcza duże, nie jest sobie w stanie (...) pozwolić". Carlsberg protestuje więc przeciwko "tego typu krzywdzącym twierdzeniom, które uderzają w dobre imię całej branży, a zarazem są całkowicie nieprawdziwe".