Polska to drugie Węgry? Członek RPP ostrzega przed tym, co stanie się po wyborach

- Patrząc chociażby na podpisaną nowelizację ustawy budżetowej widzimy, że nastąpiło pewne poluzowanie polityki fiskalnej - ocenia w rozmowie z Money.pl prof. Przemysław Litwiniuk, członek Rady Polityki Pieniężnej. I ostrzega przed skutkami, które odczuć możemy po wyborach.

Inflacja spada kolejny miesiąc z rzędu i wiele wskazuje, że jeszcze w tym roku osiągnie wartość jednocyfrową. Nie oznacza to jednak, że powrót do celu inflacyjnego, który wyznaczył Narodowy Bank Polski (okolice 2,5 proc.), będzie bezbolesny. Ani szybki. Wbrew pozorom obecnie znajdować możemy się w oku cyklonu. Tempo utraty wartości pieniądza znów może bowiem przyspieszyć. Za sprawą polityków i ich obietnic wyborczych.

Przyspieszenie inflacji zwiastuje prof. Przemysław Litwiniuk, członek Rady Polityki Pieniężnej. - Patrząc chociażby na podpisaną nowelizację ustawy budżetowej widzimy, że nastąpiło pewne poluzowanie polityki fiskalnej, która - jak deklarowano na początku roku - miała być neutralna w kontekście decyzji RPP. Wydaje się, że neutralna nie będzie - stwierdził w rozmowie z Money.pl.

Członek RPP ostrzega przed skutkami inflacji. "Nasza gospodarka przestaje być atrakcyjna"

Dziś taką postawą najbardziej ostrożną jest taktyka: wait and see, czyli czekać i obserwować, co wydarzy się na jesień. Absolutnie wystrzegałbym się podejmowania działań, które miałyby być spójne z polityką rządu pod kątem tępienia ostrza instrumentów polityki pieniężnej

- ocenił.

Wyjaśnił też, że narzędzia takie jak wakacje kredytowe, coraz tańsze kredyty świadczą o tym, że spodziewane jest złagodzenie instrumentów polityki pieniężnej. - A tymczasem nasza gospodarka przestaje być tak atrakcyjna, jak była jeszcze na początku roku - przestrzega gość programu. I ostrzega, że przykład nieostrożnego obchodzenia się z inflacją można łatwo znaleźć. - Węgry miały najpierw wybory, teraz mają inflację najwyższą w Europie - stwierdził.

Eksperci obawiają się obniżenia stóp procentowych

Obawy przedstawiciela Rady Polityki Pieniężnej może pogłębiać fakt, że przeważająca większość ekonomistów spodziewa się obniżki stóp procentowych jeszcze w tym roku, chociaż w ich ocenie RPP powinna utrzymać lub wręcz je podwyższyć. Ankietowani przedstawili "Rzeczpospolitej" swoje prognozy dotyczące tego, jak dużej obniżki należy się spodziewać. 

Badani ekonomiści (aż 97,6 proc.) prognozują obniżkę stóp procentowych jeszcze w tym roku, ale w ocenie dużej części z nich stopy powinny być wyższe (takiego zdania jest 45,2 proc. badanych). Tyle samo uważa, że RPP powinna utrzymać stopy na dotychczasowym poziomie, czyli 6,75 proc. Zaledwie 9,5 proc. ekonomistów wyraziło opinię, że stopy procentowe można obniżyć do poziomu 6,50 lub 6,25 proc. - Przy założeniu utrzymania stóp na poziomie 6,75 proc. inflacja dotyka górnej granicy (3,5 proc.) pasma dopuszczalnych odchyleń od celu na koniec 2025 r. To powinno skłaniać nie do obniżek stóp, ale do zaciskania polityki pieniężnej, najlepiej na drodze ograniczania portfela obligacji NBP - skomentował Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP w rozmowie z rp.pl.

Więcej o: