Po pożarach tragicznych pożarach, w których życie straciło ponad 100 osób, blisko 46 tysięcy mieszkańców Maui opuściło wyspę. Władze apelowały, aby nie wracać, chyba że jest to konieczne. "W nadchodzących dniach i tygodniach nasze wspólne zasoby i uwaga muszą być skupione na pomocy społeczności i mieszkańcom, którzy zostali zmuszeni do ewakuacji" - przekazał Urząd Turystyki Hawajów, cytowany przez BBC. Zalecenia omijania wyspy zostały także skierowane do turystów. Wiele osób posłuchało, jak opisuje portal "trawiaste pole oddzielające lotnisko od otaczającej je autostrady jest teraz zastawione rzędami pojawiających się nagle ogromnych liczb wypożyczonych samochodów". Jednak nie wszyscy się zastosowali do zaleceń.
Lokalni mieszkańcy dali upust swoim emocjom, po tym jak na wyspę zaczęli przyjeżdżać turyści. "Gdyby to działo się w twoim rodzinnym mieście, czy chciałbyś, żebyśmy przyjechali?" - pytał Chuck Enomoto w rozmowie ze stacją i dodał, że mieszkańcy wyspy najpierw muszą zadbać o siebie. Inny rozmówca powiedział, że podróżni nurkują "w tych samych wodach, w których zginęli ludzie trzy dni temu". Jednak zarówno władze jak i lokalne przedsiębiorstwa cieszą się z każdej nowo przybyłej osoby. Powód? Pieniądze.
Podczas gdy mieszkańcy zaczynają oswajać się z nową rzeczywistością, władze jak i firmy muszą planować, w jaki sposób nie doprowadzić do bankructwa, bowiem turystyka jest głównych źródłem dochodu na wyspach. Jak pisze agencja Reuters, przemysł turystyczny jest "motorem gospodarczym" Maui, który generuje ok. 80 proc. jej bogactwa, a napływ turystów może zminimalizować cios gospodarczy.
Gubernator Hawajów Josh Green na weekendowej konferencji prasowej przypominał, że podczas pandemii koronawirusa także były głosy przeciwko wpuszczaniu turystów na wyspy. "Wszyscy nasi ludzie będą musieli przetrwać, a my nie możemy sobie pozwolić na brak pracy lub przyszłości dla naszych dzieci" - mówił Green. "Maui nie jest zamknięte" - mówił z kolei burmistrz hrabstwa Maui Richard Bissen, dodając: "wielu naszych mieszkańców utrzymuje się z turystyki". Brak podróżnych może oprowadzić do bankructwa nie tylko lokalnych firm, ale i całej wyspy.
Wrogość mieszkańców wobec turystów poważnie martwi przedsiębiorców. Rada Rozwoju Gospodarczego Maui oszacowała, że przemysł turystyczny wyspy generuje mniej więcej cztery na każde pięć dolarów na Hawajach. "To naprawdę jedyny sposób (turystyka - red.) na pracę na wyspach" - mówił jeden z pracowników hotelu. "Obawiam się, że jeśli ludzie będą widzieć, że 'Maui jest zamknięte' i 'nie przyjeżdżajcie na Maui', to ten mały biznes, który pozostał, zniknie na dobre i wyspa wszystko straci" - powiedział Daniel Kalahiki, właściciel food trucka w Wailuku i dodał, że jego obroty spadły o 50 proc. od czasu pożarów.
Jak podaje Hawajski Departament Biznesu, Rozwoju Gospodarczego i Turystyki, liczba pasażerów linii lotniczych na Maui w niedzielę zmalała o ponad 80 proc. w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku. Z kolei Reuters, powołując się na państwowy departament turystyki, poinformował, że w lutym ubiegłego roku, odwiedzający wydali 5,69 miliarda dolarów na Maui. Wiele hoteli nie przyjmuje rezerwacji, ponieważ udostępniają swoje pokoje pracownikom lub ewakuowanym mieszkańcom. Turystom zaleca się także zweryfikowanie przed przyjazdem, czy ich kwaterunki wciąż są aktualne. Natomiast sieć hoteli Hilton Worldwide Holdings, która ma 23 lokalizacje na Hawajach, przekazała, że do końca sierpnia znosi kary za anulowanie rezerwacji dla osób podróżujących.