W środę ruszyła produkcja energii na największej na świecie pływającej farmie wiatrowej - u wybrzeży Norwegii. Przy inauguracji był obecny następca norweskiego tronu książę Haakon. Pływająca farma Hywind Tampen należy do norweskiego państwowego koncernu Equinor. Według deklaracji, inwestycja ma się przyczynić do zmniejszenia emisji dwutlenku węgla nawet o 200 tys. ton rocznie. Farma była dość dużym wydatkiem. Jej ostateczny koszt wyniósł 7,4 mld koron norweskich, a początkowo projekt zakładał budżet na poziomie około 5 mld koron. Jak czytamy w komunikacie prasowym, tak duża różnica wynika z różnego rodzaju kosztów związanych z Covid-19, w tym np. opóźnień w dostawach, do tego doszedł wzrost cen towarów i usług, a także niekorzystne kursy walutowe.
Farma składa się z 11 turbin wiatrowych. Są one przymocowane do pływającej podstawy, która jest zakotwiczona do dna morskiego, a nie przymocowana do dna oceanu. Jest to nowa technologia, która zdaniem ekspertów umożliwia jej stosowanie na głębszych wodach morskich. Hywind Tampen ma moc 88 MW i według oczekiwań pokryje 35 proc. rocznego zapotrzebowania na energię elektryczną na pięciu platformach Snorre A i B oraz Gullfaks A, B i C. Farma wiatrowa jest zarządzana zdalnie z biura Equinor w Bergen.
"Hywind Tampen zmniejszy emisję CO2 o 200 tys. ton rocznie od kluczowych producentów ropy i gazu na Morzu Północnym. To odważna inwestycja w pionierski projekt, który dał nam cenne doświadczenie w branży dostawców. Jest to rozwój przemysłowy, z którego możemy być dumni" - mówił Kjetil Hove, wiceprezes wykonawczy w Equinor, cytowany przez firmę.
Od powstania koncepcji do oficjalnego otwarcia farmy minęło pięć lat. Ponadto 60 proc. wartości inwestycji zostało sfinalizowanych w Norwegii dzięki kontraktom zawartym z tamtejszymi firmami.
Zdania co do słuszności budowy farmy są jednak nieco podzielone. Niektórzy uważają, że jest ona świetną inwestycją, która pomoże w ograniczeniu produkcji zanieczyszczeń, z kolei inni ekolodzy twierdzą, że Norwegia najpierw powinna wycofać się z produkcji ropy i gazu. "Eliminacja surowców to nie jest zmiana, którą można wprowadzić z dnia na dzień. Musimy więc przynajmniej na początku zminimalizować ślad węglowy" - mówił premier Jonas Gahr Stoere agencji Reuters. Dodał, że pływająca farma wiatrowa pomoże stopniowo wycofywać się z produkcji ropy i gazu, ale jednocześnie podkreślił, że jest to złożony i długotrwały proces. Norwedzy jednak nie osiadają na laurach i zapowiadają, że do 2040 r. produkcja prądu z morskich farm wyniesie 30 GW. Ponadto jesienią ma zostać ogłoszony przetarg na pierwsze komercyjne farmy wiatrowe, jak donosi agencja.