Największy korek świata nieco zmalał. Firmy płacą trzy razy więcej za przepływ Kanałem Panamskim

Od kilku tygodni Kanał Panamski jest zatłoczony. Sytuację, która ma tam miejsce, określa się mianem najdłuższego korku świata. W ostatnich dniach udało się go nieco zluzować.
Zobacz wideo Kanał Sueski odblokowany, ale wąskie gardła w handlu to nie jest jedyny problem. "Transport morski bardzo bardzo zdrożał" [Oko na Świat]

El Nino to okres, gdy cieplejsze wody przedostają się na powierzchnię oceanu w pobliżu równika w rejonie Ameryki Południowe. To zjawisko pogodowe wywołało też suszę w Ameryce Środkowej, która m.in. obniżyła poziom wody w Kanale Panamskim. Zdecydowano się więc ograniczyć liczbę przepływających przez niego statków z 36 do 32 dziennie. Przez to w piątek 18 maja na przeprawienie się przez kanał czekało ponad 200 statków. Zazwyczaj kolejka to około 90 statków. W ostatnich dniach udało się jednak zmniejszyć ich liczbę.

Kanał Panamski zatkany, firmy płacą krocie za przepłynięcie statkiem

Tak duży zator sprawił, że stawki za przepłynięcie kanałem znacząco wzrosły. "Musieliśmy zapłacić 900 tys. dol. dodatkowej opłaty, nie licząc standardowych 400 tys. dol. za przepłynięcie każdego statku" - mówił w ubiegłym tygodniu w rozmowie z "Wall Street Journal" Lars Oestergaard Nielsen z Maersk. To przeszło trzykrotnie większa stawka niż zazwyczaj. Sytuacja od piątku jednak nieco się poprawiła, ponieważ zarządcy Kanału Panamskiego pozwolili na przepłynięcie większej liczby nierejestrowanych statków, a niektóre jednostki wybrały inną drogę. Trudno im się dziwić, bo niektóre kontenerowce czekały w kolejce już od kilku tygodni. 

W czwartek 24 sierpnia liczba jednostek oczekujących na przepłynięcie spadła do 120. Z czego 53 zarezerwowała przepływ, a 67 tego nie zrobiła. Jak informują władze kanału, średni czas oczekiwania na zarezerwowany przepływ wynosi w sierpniu 9-11 dni. W lipcu było to od 6 do 7 dni. 

Największy niewidzialny sektor

Peter Sands, główny analityk platformy porównawczej stawek frachtu lotniczego i oceanicznego Xeneta, wskazał, że wąskie gardła na morzu są wszędzie. Zwykle jednak tylko katastrofalne wydarzenia, takie jak blokada Kanału Sueskiego w 2021 r., która wywołała międzynarodowy kryzys w żegludze, ujawniają słabość modelu dostawy ładunków dokładnie na czas. - Myślę, że globalna żegluga jest jak największy na świecie niewidoczny sektor - powiedział w rozmowie z CNBC. Wyjaśnił, że wszyscy korzystają z usług i towarów przewożonych drogą morską, ale praktycznie nikt nie zastanawia się nad tym, w jaki sposób te towary trafiają na półki, "dopóki coś pójdzie nie tak".

"Jesienią mogą się pojawić długoterminowe zatory. Jako spedytor zamierzam szukać alternatywnych tras dla moich produktów, jeśli nie mogę przepłynąć przez Kanał Panamskim w rozsądnym czasie" - mówił w rozmowie z Abe Eshkenazi, prezes Supply Chain Managment. 

Więcej o: