Projekt budżetu na 2024 r. Budżetówce dosypią, deficyt gwałtownie wzrośnie. "Spore wyzwanie"

Projekt budżetu na rok 2024, zaprezentowany przez premiera Mateusza Morawieckiego i ministerkę finansów Magdalenę Rzeczkowską, zakłada wzrost płacy w sferze budżetowej o 12,3 proc. Silnie wzrosnąć ma też dziura budżetowa, która osiągnąć ma rozmiar 164 mld zł.

Rząd przyjął projekt budżetu na rok 2024. Premier Mateusz Morawiecki na konferencji poświęconej najważniejszemu z punktu gospodarki dokumentowi subtelnie nawiązał do wyborczego hasła PiS. - Jest to bezpieczny budżet w trudnych czasach - stwierdził. Wskazał też na trzy filary budżetu: bezpieczeństwo państwa, programy społeczne i ochronę zdrowia. Projekt przewiduje w tych dziedzinach wydatki na poziomie odpowiednio 158, 137 i 190 mld zł. Szef rządu podał też dwie kluczowe liczby - dochody budżetu państwa wzrosną 683 mld zł (z 605 mld zł w tym roku). Wydatki wyniosą 848 mld zł. 

Zobacz wideo PiS pyta w referendum o wiek emerytalny. "Bezdennie głupie"

Projekt budżetu na 2024 rok. Wzrost płac w budżetówce przegoni inflację

Jednym z najważniejszych założeń nowego budżetu jest wzrost wynagrodzeń w sferze budżetowej. Zatrudnieni w tym sektorze mogą liczyć na podwyżkę w wysokości 12,3 proc. To wskaźnik wyższy od dzisiejszej inflacji, która wynosi 10,8. Znacznie istotniejszy jest jednak stosunek do inflacji średniorocznej. Ta, według prognoz, ma w roku 2024 wynieść 6,6 proc. 

Projekt zakłada też wzrost przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. W roku bieżącym parametr ma wynieść 11,9 proc., a w przyszłym 9,7 proc. Płaca minimalna również wzrośnie - i to dwukrotnie. Od stycznia wynosić będzie 4242 zł, a od lipca 4300 zł brutto. W ujęciu procentowym wzrost płacy minimalnej wyniesie ok. 20 proc.

Projekt budżetu wskazuje też, na jaką waloryzację będą mogli liczyć seniorzy. Emeryci i renciści powinni w przyszłym roku otrzymać świadczenia o co najmniej 12,3 proc. wyższe. 

Spory wzrost deficytu. W 2023 - 92 mld (po podwyżce), w 2024 - 165 mld zł

Jest jeszcze jeden bardzo ważny dla oceny finansów wskaźnik. Deficyt. I tu ważne zastrzeżenie - ani premier Mateusz Morawiecki, ani towarzysząca mu podczas konferencji ministerka finansów Magdalena Rzeczkowska tego parametru nie podali. Jedyne zaprezentowane stwierdzenie: deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych ma wynieść 4,5 proc. PKB.

Z rządowych dokumentów wiemy jednak, że w 2024 deficyt wyniesie 165 mld zł. Nie sposób jednak nie wspomnieć o "podpompowaniu" tegorocznego. Na początku sierpnia prezydent podpisał ustawę, która pozwoli zwiększyć tegoroczną dziurę z pierwotnie planowanych 68 do 92 mld zł. Ostatecznie dziura budżetowa w roku 2024 będzie o 73 mld zł większa, niż w roku obecnym. A gdyby nie nowelizacja, ta różnica wyniosłaby 97 mld zł. 

To też najwyższy deficyt budżetowy w historii obecnych rządów. W 2015 roku wyniósł 43 mld, trzy lata później, w roku 2018 był z kolei najniższy "za czasów" obecnej ekipy - wyniósł 10 mld zł. W 2020 wzrósł do 85 mld, by rok później spaść do 26 mld, i 13 mld w roku 2022. 

Skrajne oceny projektu budżetu. "PiS wie, że przegra" vs. "Czasy są szczególne"

Komentarze dotyczące deficytu są skrajne. "Szykuje się niełatwy przyszły rok. Budżet trzeszczy. Kampania wyborcza dewastuje budżet państwa. A to tylko budżet... Są jeszcze fundusze pozabudżetowe..." - alarmuje ekonomista Rafał Mundry.

Na alarm bije też Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej. "Deficyt budżetowy w 2024 r. ma wynieść 164,8 mld zł? To znaczy, że PiS naprawdę wie, że przegra i zastawia pułapki na przyszły rząd" - pisze w mediach społecznościowych. 

Dr Sławomir Dudek podkreśla, że 164 mld deficytu dotyczy tylko budżetu centralnego. "Do tego trzeba dodać deficyt w funduszach przy BGK, fundusz zbrojeniowy, fundusz przeciwdziałania COVID-19, rozdawanie obligacji. Nie znamy tych informacji. To może być 50-100 mld zł. Przecież ujawnione wydatki Ministra Błaszczak w Korei to ponad 70 mld zł. Rząd musi ujawnić pełen plan finansowy raju zbrojeniowego Błaszczaka. To jedna wielka czarna skrzynka" - stwierdza. 

Ekonomiści o projekcie budżetu: Spore wyzwanie

Eksperci państwowego banku na te same liczby patrzą zupełnie inaczej. "W okresie spowolnienia tak właśnie działają automatyczne stabilizatory. Nie powinniśmy porównywać tej cyfry z deficytami z okresów dobrej koniunktury" - piszą Analizy Pekao. Ekonomiści podkreślają, że sporo na zbrojenia, "co nie jest zaskoczeniem, bo czasy szczególne". Podkreślają też waloryzację transferów socjalnych i płac w sferze budżetowej. "Mimo to widzimy szansę na nieco lepszy wynik budżetu państwa w 2024, nawet poniżej 4 proc. PKB" - prognozują. Podkreślają też, że przedstawiony dokument jest projektem, nie można więc traktować jego założeń ostatecznie. 

Eksperci mBank Research stwierdzają z kolei, że przyjęty przez rząd projekt ustawy budżetowej na 2024 rok "wygląda na spore wyzwanie". "Pokaźny deficyt sektora GG [dług sektora instytucji rządowych i samorządowych, z ang. general government - red.] wraz z rekordowymi potrzebami pożyczkowymi do sfinansowania mogą nie napawać optymizmem. Wraz z wysokim wzrostem płac to żyzny grunt dla inflacji" - piszą w mediach społecznościowych. 

Z rządowych danych eksperci wyłapali ciekawą wartość. "Jeszcze jedna liczba, bez której trudno się obejść - projekt budżetu zakłada, że dług sektora instytucji rządowych i samorządowych w przyszłym roku wyniesie 54,0 proc. PKB" - piszą. 

Ekonomiści rozkładają też na części pierwsze to, czym rząd się chwali. Zwiększone wpływy z VAT? "To pochodna planowanej inflacji". Wyższe podatki od osób fizycznych (wzrost o 20 proc.)? Tu zachodzi "efekt bazy" związany z Polskim Ładem - wielu Polaków dostało większe zwroty.

Analitycy podkreślają też, że budżet nie ułatwi walki z inflacją. "Zaplanowane podwyżki dla osób zatrudnionych w służbach publicznych (m.in. policjanci, strażacy, nauczyciele, pracownicy uczelni wyższych), których wynagrodzenia mają zostać zwiększone o 12,3 proc. Wraz z planowanym sporym wzrostem płacy minimalnej w przyszłym roku i utrzymującą się wysoką dynamiką płac w sektorze przedsiębiorstw, przekłada się to na prawdopodobieństwo podtrzymania wyższej dynamiki płac w gospodarce narodowej, a co za tym idzie kolejne ryzyka inflacyjne w górę" - piszą. 

Więcej o: