Nabiła tańsze produkty na kasie samoobsługowej. Sklep stracił 4 zł. Skazał ją sąd

Zamiast ogórka - trzy bułki, a zamiast kilku krówek - lizak. W sumie różnica 4 złotych i 25 groszy. Mieszkanka Chełmna, aby zaoszczędzić, w ten sposób nabiła produkty na kasie. Sprawa trafiła do sądu, a kobietę skazano.

19 stycznia mieszkanka Chełmna chce kupić ogórka, ale ze względu na jego wysoką cenę zamiast warzywa nabija na kasie samoobsługowej trzy bułki kajzerki warte łącznie 0,99 zł. Ogórek kosztował 4 zł. Powstała więc strata równa 3 zł i 1 grosz. Kilka dni później, 25 stycznia, ta sama kobieta, kupując cukierki krówki, nabiła na kasie lizaka kosztującego 0,99 zł. Zaoszczędziła w ten sposób 1,51 zł. Wpadła, a prokuratura oskarżyła ją o dwa oszustwa. Jak opisuje lokalny portal pomorska.pl, Sąd Rejonowy w Chełmnie wydał właśnie wyrok w tej sprawie.

Zobacz wideo Skąd się biorą tak duże zyski banków w Polsce? Kiedy koniec bankowego El Dorado?

Za ogórka za 4 zł przed sąd

Sędzia Agnieszka Knade-Plaskacz uznała kobietę za winną. Jednak nie oszustwa, a przywłaszczenia. Skazano ją z art. 119 par. 1 Kodeksu wykroczeń (kradzież towarów o wartości niższej niż 500 zł). Zastosowano jednak bardzo łagodną karę, bo kobietę ukarano wyłącznie naganą. Ponadto ze względu na złą sytuację materialną kobiety zwolniono ją z kosztów sądowych. Te opłacił Skarb Państwa

Liczba kradzieży sklepowych rośnie

- Zauważalnym problemem stają się kradzieże w kasach samoobsługowych, które coraz częściej wypełniają policyjne notatki. Można powiedzieć, że niektóre grupy złodziei szczególnie upodobały sobie ten sposób pozyskiwania towaru bez płacenia za niego. Problem ten najbardziej dotyka dyskonty posiadające tego typu kasy - mówił Łukasz Grzesik, ekspert ds. zapobiegania kradzieżom sklepowym, cytowany przez next.gazeta.pl.

Z danych KGP wynika, że w I połowie br. odnotowano blisko 24 tys. przestępstw i ponad 136 tys. wykroczeń kradzieży w sklepach. To odpowiednio o przeszło 39 proc. i blisko 22 proc. więcej niż w analogicznym okresie ub.r. Wpływa na to m.in. właśnie zwiększona liczba kradzieży przy wspominanych kasach. - Powszechnie są znane przecież przypadki, że klient inny towar wbija na kasę niż wkłada do swojej torby, licząc na to, że uda mu się trochę zaoszczędzić. I to też jest kradzież. Tylko osoby, które tak robią, patrzą na to w kategoriach mniejszej szkodliwości czynu, co jest oczywiście naciąganą teorią i próbą usprawiedliwiania się przed samym sobą - mówił z kolei Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Grupy Offerist. 

Więcej o: