Prezes PKP Polskich Linii Kolejowych Ireneusz Merchel zapowiedział, że w sytuacji wzmożonej liczby przypadków nieuzasadnionego użycia systemu radio-stop, podjęto decyzję o znaczącym przyspieszeniu procesu wymiany analogowych urządzeń nadawczo-odbiorczych na cyfrowe. Zaznaczył jednocześnie, że taka zmiana dotyczyć będzie musiała nie tylko PKP PLK, ale wszystkich podmiotów zajmujących się ruchem kolejowym. Wskazał, że w ten sposób możliwość nadawania sygnału radio-stop przez osoby nieuprawnione zostanie poważnie zredukowana.
Jakub Majewski, prezes fundacji ProKolej, z którym rozmawiała Next Gazeta.pl. przypominał jeszcze przed decyzją PKP, że Polska inwestuje w infrastrukturę kolejową, m.in. w wymianę przestarzałych systemów kolejowych, duże pieniądze z Unii Europejskiej, ale program modernizacyjny co chwila utyka na kolejnych przeszkodach. O rozpoczęciu prac przez PKP nad wprowadzeniem cyfrowych systemów za unijne pieniądze pisała już w 2020 roku "Rzeczpospolita".
- Na kolej trafiły potężne środki, ale z perspektywy użytkowników proporcjonalnego efektu wciąż nie widać - mówi Majewski. Podobnie jest w sferze bezpieczeństwa, gdzie bardzo duża odpowiedzialność spoczywa nadal na pracownikach, którzy nie dysponują systemami wspomagającymi ich pracę i eliminującymi ewentualne błędy.
Prezes PKP PLK Ireneusz Merchel podkreślał, że polska kolej jest bezpieczna. Jego zdaniem nadawane nieuprawnione sygnały radio-stop nigdy nie wpływają na bezpieczeństwo polskiej kolei, a najczęściej nie generują także utrudnień w ruchu. Opóźnienia pociągów pasażerskich wywołane nieuzasadnionym użyciem systemu radio-stop wahają się od kilkudziesięciu sekund do kilkunastu minut - mówił Merchel. Zarządca infrastruktury każde nieuzasadnione użycie sygnału radio-stop zgłasza odpowiednim służbom. Dodał także, że system radio-stop jest na kolei potrzebny ze względów bezpieczeństwa i dzięki niemu udało się zapobiec wielu niebezpiecznym zdarzeniom na sieci kolejowej.
Nieco inaczej sprawę widzi Jakub Majewski, który co prawda potwierdza, że systemy radio-stop są bezpieczne, ale jednocześnie zauważa, że to przedpotopowa technologia. Archaiczne rozwiązania powodują więc, że nie możemy podwyższyć prędkości pociągów, zwiększyć częstotliwości kursów czy zautomatyzować nadzoru nad bezpieczeństwem. A w przypadku problemów czy potencjalnego zagrożenia na wszelki wypadek zatrzymujemy ruch pociągów.
Stosowane na co dzień rozwiązania są bezpieczne, ale bezpieczeństwo osiągamy często kosztem na dezorganizacji ruchu i opóźnień
- mówi Majewski.
Brak cyfrowych systemów zarządzania koleją powoduje, że pociągi jeżdżą wolniej i rzadziej, niż by mogły. A w sytuacjach nieprzewidywalnych łapią poważne opóźnienia. W rezultacie system traci na efektywności i niezawodności, a konsekwencji jest mniej atrakcyjny dla podróżujących.