W poniedziałek pierwszy dzień roku szkolnego 2023/2024. Rząd już od paru lat wypłaca świadczenie "Dobry Start" czyli 300 zł na wyprawkę szkolną. Ale wysoka inflacja zjada część tych środków. Z raportu PAYBACK Opinion Poll jednoznacznie wynika, że Polacy odczuwają wzrost cen artykułów szkolnych. Odpowiedziało tak ponad 93 proc. ankietowanych.
Jednocześnie ponad 82 proc. respondentów przyznało, że inflacja wpływa na ich decyzję o tym, jaką kwotę przeznaczą na wyprawkę szkolną. Prawie 53 proc. badanych Polaków wyda na nią więcej niż w ubiegłym roku właśnie ze względu na wzrost cen. Ponad 30 proc. chce zredukować wydatki na wyprawkę ze względu na inne wydatki. 43 proc. Polaków zamierza finansować wyprawkę szkolną z bieżących dochodów lub oszczędności. Z kolei 29 proc. respondentów zrobi to, wykorzystując środki z programu "Dobry Start", a ponad 16 proc. ze środków z programu 500 plus.
Najwięcej respondentów planuje wydać w tym roku na wyprawkę szkolną dla jednego dziecka kwotę w przedziale ok. 301-500 zł (36 proc. ankietowanych). Druga najliczniejsza grupa respondentów (25 proc.) zadeklarowała, że planuje na ten cel budżet w wysokości ok. 501-700 zł. 61 proc. osób planuje wydać więc na wyprawkę więcej niż wynosi rządowe wsparcie.
Niecałe 30 proc. Polaków kupi w tym roku swoim dzieciom zupełnie nowe przybory szkolne. 14 proc. badanych stwierdziło, że do tegorocznej wyprawki dokupi tylko niezbędne rzeczy i wykorzysta te z poprzedniego roku lub po starszych dzieciach. Zdecydowana większość, bo prawie 56 proc. ankietowanych, wskazało, że tegoroczna wyprawka ich dzieci będzie się składać częściowo z nowych rzeczy oraz z tych ubiegłorocznych.
Największą część budżetu na wyprawkę szkolną pochłaniają podręczniki i przybory szkolne (po 32 proc.), oraz ubrania (31 proc.). Na to zwracali też uwagę rozmówcy Gazeta.pl, którzy opowiadali w sondzie miejskiej o wydatkach na wyprawki szkolne.
- Najdroższe są książki u córki i o wiele mniej by się wydawało, gdyby nie były wydawane ćwiczenia, podręcznik i zeszyt stuprocentowo wystarczy - mówi jedna z mam. I wylicza, że na same książki do angielskiego wydała 200 zł i nie dało się oszczędzić. Inne książki zapewnia szkoła, ale jak mówi kobieta, w przypadku córki i tak jest problem, bo akurat, gdy zaczęła edukacja, co roku zaczęły pojawiać się nowe książki, więc uczennica nie może skorzystać z używanych.
Nie ma szans, że by to starczyło [300 zł wyprawki od rządu - red.], nawet jeśli robi się w to wersji skromnej. Książki dostajemy ze szkoły, ale trzeba kupić dziecku do szkoły buty na zmianę, na WF, ubranie na WF dostosowane do warunków
- mówi kolejna w rozmowie z Gazeta.pl. I dodaje, że najdroższe są właśnie buty, plecak i odzież na wychowanie fizyczne.
- Ale plecak można mieć ten sam, a długopis czy ołówek to już przystępniejsze ceny. Syn chodzi do siódmej klasy i te 300 zł starczy, bo nie zawsze trzeba kupować co roku nowy plecak. Ale na zeszyty kredki starczy w zupełności. To, co zaoszczędziłam na synu, mogę przekazać na córkę - mówi pierwsza z cytowanych mam.
Wśród rodziców dzieci ze szkoły podstawowej przeważająca większość, bo ponad 45 proc., nie kupuje podręczników swoim pociechom, ponieważ zapewnia je szkoła. Podobnej odpowiedzi udzieliło 6 proc. rodziców uczniów szkół ponadpodstawowych. W grupie rodziców posiadających dzieci w szkole podstawowej i kupujących im książki, ponad 25 proc. respondentów wskazało, że robi to za pośrednictwem internetu. Prawie 16 proc. ankietowanych deklaruje, że kupuje je w stacjonarnych księgarniach, a 10 proc. z drugiej ręki. Książki dla dzieci ze szkół ponadpodstawowych najczęściej kupowane są przez internet (37 proc. ankietowanych), z drugiej ręki (prawie 34 proc. ankietowanych deklaruje, że odkupuje używane podręczniki od znajomych) i w stacjonarnych księgarniach (18 proc. ankietowanych).
Respondenci nie zwracają raczej uwagi na to, czy kupowane przez nich artykuły szkolne są markowe (ponad 46 proc. badanych). Jednocześnie zdecydowana większość ankietowanych (ponad 88 proc.) wskazała, że szuka promocji na artykuły szkolne. Ponad 50 proc. badanych Polaków zadeklarowało, że kompletując wyprawkę, w miarę możliwości, korzysta z programów lojalnościowych. Prawie 37 proc. respondentów odpowiedziało, że świadomie wybiera takie miejsca na kupowanie wyprawki szkolnej, które umożliwiają im skorzystanie z programów lojalnościowych.
Większość Polaków (prawie 58 proc. ankietowanych) wskazuje, że kupuje artykuły szkolne w super- i hipermarketach oraz dyskontach. Zdecydowanie najwięcej Polaków na zakupy po artykuły szkolne wybiera się w sierpniu. Takiej odpowiedzi udzieliło ponad 65 proc. respondentów. 17 proc. odkłada zakupy na wrzesień, a 13 proc. ankietowanych kupuje je już w lipcu. Respondenci przyznają, że rozkładają zakupy w czasie, bo nie są w stanie kupić wszystkich produktów z listy w jednym miejscu/podczas jednych zakupów (41 proc.). Z kolei ponad 20 proc. badanych rozkłada kompletowanie wyprawki szkolnej w czasie z powodów finansowych.
Celem badania była analiza zachowań konsumenckich Polaków dot. zakupów dla dzieci i młodzieży szkolnej, związanych z rozpoczęciem roku szkolnego. Zostało ono przeprowadzone w połowie sierpnia br. na grupie 364 respondentów przez PAYBACK Polska.