Aurubis to największy producent miedzi w Europie. W czerwcu firma informowała, że stała się celem działalności przestępczej. 31 sierpnia ponownie wypuściła komunikat, z którego wynika, że została okradziona i straty mogą wynosić setki milionów euro. Podczas remanentu stwierdzono rozbieżności w zapasach względem dostaw surowca w centrum recyklingu w Hamburgu. Zdaniem Aurubis oznacza to, że spółka była celem działalności przestępczej.
Aurubis rocznie produkuje 1,1 miliona ton miedzianej blachy. W zapasach są niedobory, które skłoniły firmę do zgłoszenia sprawy do państwowego biura dochodzeniowego. Firma stwierdziła, że nie jest w stanie dokładnie oszacować strat, ale nie da się wykluczyć, że będzie to trzycyfrowa liczba, wyrażona w milionach euro. Oprócz zewnętrznego śledztwa firma rozpoczęła też własne, wewnętrzne postępowanie. Celem dochodzenia jest nie tylko odkrycie, co stało się z miedzią, lecz także zaproponowanie nowych środków bezpieczeństwa w placówce w Hamburgu.
W wyniku kradzieży Aurubis nie zdoła osiągnąć deklarowanego poziomu zysków przed opodatkowaniem, które miały do końca września wynieść 450-550 mln euro. Mimo tego firma poinformowała, że jest w stanie zaabsorbować straty, więc nie wpłyną one na jej plany inwestycyjne. Spółka w ubiegłym roku wykazała 18,5 mld euro przychodów.
Nie wiadomo, czy nowe odkrycie ma jakiś związek z czerwcowym komunikatem. W tamtej sprawie też już jest prowadzone dochodzenie skierowane wobec obecnych i byłych pracowników oraz wykonawców Aurubis. Jak pisze "Financial Times", obecnie uważa się jednak, że za oba przestępstwa odpowiadają dwie oddzielne grupy.
W lipcu przemysłem metali wstrząsnął skandal po tym, jak trader surowcowy Trafigura oskarżyła urodzonego w Indiach handlarza o oszustwo na niklu o wartości 590 mln euro. W magazynach Londyńskiej Giełdy Metali w workach zamiast niklu znalazły się kamienie. Reputację branży nadszarpnęła też seria kradzieży i oszustw związanych z metalami, które przetoczyła się w Chinach w ostatnich latach.