"Będzie sporo roboty do wykonania 15 października. Donald zameldował, że będzie 50 tys. tych, co mają pilnować wyborów. Ciekawe, ilu z nich będzie robiło rozróby. Babcia Kasia będzie pewnie pierwszym sekretarzem tych, co mają bronić przebiegu wyborów. Ciężkie czasy dla polskiej demokracji" - to tekst komentarza, który został opublikowany na oficjalnym profilu spółki skarbu państwa PGE na Instagramie. Dołączono wpis Donalda Tuska, który w niedzielę poinformował razem z innymi polityczkami i politykami KO, że do obywatelskiej ruchu pilnowania wyborów zgłosiło się już ponad 50 tysięcy osób, co oznacza, że w każdej komisji wyborczej będzie co najmniej jedna taka osoba.
PGE publikuje zadziwiający komentarz do deklaracji Tuska. I zapewnia, że miała miejsce "awaria"
Zadziwiający wpis zniknął z konta PGE, zachował się jednak na innych kontach. O publikację dopytuje między innymi Tygodnik NIE.
O komentarz do PGE zwrócił się Business Insider. "Miała miejsce awaria na Facebooku i Instagramie grupy PGE, podczas której został »zaciągnięty« wpis z innego konta, który został usunięty przez administratora" - brzmi odpowiedź biura prasowego spółki.
Do "awarii" doszło w przeddzień zaplanowanego na poniedziałek 4 września posiedzenia rady nadzorczej PGE. Jak ustalił dziennikarz Gazeta.pl Jacek Gądek, właśnie na tym posiedzeniu zostanie odwołany prezes PGE Wojciech Dąbrowski, który według informacji naszego reportera "zaczął już się nawet żegnać z pracownikami energetycznego giganta".
Według informacji Gazeta.pl "głównym powodem spodziewanej dymisji Wojciecha Dąbrowskiego jest nasilające się ryzyko i groźby związkowców z branży górniczej. Część związkowców wprost zaczęła żądać jego dymisji po ogłoszeniu aktualizacji strategii spółki pod wodzą Dąbrowskiego" - podkreśla Gądek. Związkowcy, zwłaszcza Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ "Sierpień 80", nazywali działania prezesa PGE "skandalicznymi i bezmyślnymi" Przypomnijmy, że zgodnie z nową strategią PGE do 2030 r. zrealizuje cel odejścia od węgla, a do 2040 r. także od gazu. To przyspieszenie osiągnięcia zeroemisyjności o 10 lat w stosunku do tego, co wcześniej zakładano.
Więcej w poniższym tekście Jacka Gądka:
Polityczki i politycy Koalicji Obywatelskiej w niedzielę wystąpili na konferencji prasowej w Poznaniu, gdzie w weekend trwa Kongres Kobiet. I właśnie o prawach kobiet i październikowych wyborach parlamentarnych mówili przedstawiciele największej partii opozycyjnej. - Z wielką przyjemnością informuję, że będziemy gotowi wywiązać się z naszego wielkiego celu przypilnowania wyborów tak, jak się zadeklarowaliśmy - zapewniła w Poznaniu Barbara Nowacka, informując, że do tego zadania zgłosiło się dokładnie 50 351 osób. - Czyli w każdej komisji będzie przynajmniej jedna osoba z Koalicji Obywatelskiej, która będzie patrzyła na ręce, bo wiemy, że władzę dzisiaj stać na wszystko - dodała polityczka.
Tych wyborów trzeba przypilnować, bo dziś wiemy, na co stać władzę. Stać ją właściwie na każdą właściwie nieuczciwość i niegodność. Ludzie, którzy będą walczyli o to, żeby utrzymać się u władzy stają przeciwko obywatelkom i obywateli demokratycznej opozycji. Władza depcze prawa kobiet i niszczy polską solidarność
- mówiła w Poznaniu posłanka Koalicji Obywatelskiej. Dodała też, że "jesteśmy silni wtedy, gdy jesteśmy zjednoczeni". - Wiemy, że wybory będą nierówne, bo władza wymyśliła sobie referendum. (...) Oni mają miliony, a my mamy obywatelki i obywateli - zaznaczyła Nowacka.
***