Amazonia znajduje się w Ameryce Południowej i zajmuje obszar ok. 7 mln km kwadratowych, z czego około 5,5 mln km kwadratowych to tereny lasu deszczowego. Za czasów rządu prezydenta Jair Bolsonaro w Brazylii, Amazonia straciła znaczne tereny lasów. W czasie jego prezydentury średnie roczne wylesianie wzrosło tam o 75 proc. w porównaniu z poprzednią dekadą, jak pisze "Rzeczpospolita". Po zmianie władzy, kiedy prezydentem został Luiz Inacio Lula da Silva, zapowiedział on, że do 2030 roku proces wylesiania Amazonii zostanie zakończony. Zobowiązał się także do przywrócenia funkcjonowania agencji rządowych, które zajmowały się ochroną środowiska, a które za rządów Bolsonaro ucierpiały w wyniku cięć budżetowych i zmian w kadrach.
Zdaje się, że już widać pierwsze zmiany. Tylko w czasie pierwszego miesiąca prezydentury wylesienie po brazylijskiej części Amazonii zmniejszyło się aż o 61 proc. Z kolei teraz odbyła się największa w historii operacja, której celem jest usunięcie tysięcy krów, które są własnością nielegalnych grabieżców ziem w deszczowych lasach. Jak pisze "The Guardian", w akcje pod nazwą "Eraha Tapiro" co w języku rdzennej ludności Assurini oznacza "usuwanie wołu" były zaangażowane trzy helikoptery, kilkanaście pojazdów i ciężko uzbrojony korpus policji oraz strażników ochrony środowiska.
Cała operacja, która ruszyła w tamtym tygodniu ma na celu przede wszystkim przywrócenie kontroli państwa nad rdzennym terytorium Amazonii, które ucierpiało z powodu wylesiania i nielegalnych grabieży. Dowódca akcji, Givanildo Lima, który jest pracownikiem głównej rządowej agencji ochrony środowiska, powiedział, że była to pierwsza symboliczna i polityczna operacja przeciwko przestępstwom wobec amazońskiego środowiska. "Wylesianie było planowane i przeprowadzone przez gang, który miał wielką władzę polityczną. Sukces tej operacji pokazuje naszą zdolność do walki z przestępczością w Amazonii, która jest coraz bardziej zorganizowana" - powiedział cytowany przez brytyjski dziennik.
Wedle ustaleń z 2011 roku, gdzie formalnie wytyczono terytorium Ituna-Itatá, o wielkości przypominającej Londyn, państwo zabraniało nierdzennym mieszkańcom wstępu na ten obszar. Jednak lokalni grabieżcy ziemi, zaczęli najeżdżać ten obszar, paląc lasy i przejmując ziemię pod hodowle bydła. Jak pisze "The Guardian", Danilo Jose Barros Rocha według zapisów posiada 70 zwierząt. Jednak podczas akcji służby znalazły na jego terenie aż 400 sztuk bydła. Zwierzęta zajmowały 800 hektarów, z czego 300 hektarów zostało nielegalnie wylesionych.
Nie wszyscy są zadowoleni z działań służb. Wielu rdzennych mieszkańców w zamian za łapówki opiekuje się bydłem należącym do bogatszych, sprawiając, że kolejne tereny Amazonii są niszczone. Co prawda podczas transportu nielegalnie przebywających zwierząt, które w większości przypadków stanowią także źródło utrzymania mieszkańców, nie było zbrojnego oporu, jednak lokalni starali się przeszkodzić w inny sposób. Na kilku punktach podczas trasy, jaką pokonywał konwój, wzniecono pożary i zniszczono dwa mosty, aby uniemożliwić przejazd. Według szacunków cała akcja ma porwać jeszcze kilka tygodni, nim wszystkie nielegalne zwierzęta zostaną przetransportowane.