Czeski Instytut Polityki i Społeczeństwa, który jest think tankiem opozycyjnego ugrupowania ANO, kupił te same produkty spożywcze w różnych państwach, a następnie porównał koszty. Modelowy koszyk objął osiemnaście podstawowych artykułów, w tym mięso, nabiał, owoce i warzywa, ale także wino. Ceny siedemnastu produktów były w Warszawie niższe niż w Pradze. Największa różnica w cenie - ponad 50 proc. - dotyczyła jabłek. W przypadku pieczywa oraz ryżu w Polsce było ok. 40 proc. taniej. W Czechach spośród wybranych towarów tańsza była tylko butelka wina.
Jak wynika z raportu, za koszyk w Polsce zapłacono 1238 koron, a w Czechach 1655. W przeliczeniu na złotówki jest to ok. 79 zł różnicy. Analizie zostały poddane także ceny produktów z innych państw. Przykładowo w Słowacji te same produkty kosztowały w przeliczeniu 1424 korony i tylko dwa z wybranych artykułów miały wyższą cenę niż w Czechach. Zbliżone ceny do czeskich, zaobserwowano w Berlinie. W niemieckim markecie za te same produkty zapłacono 1690 koron. Z kolei w Wiedniu za koszyk zapłacono 1753 korony.
Autorzy badania podkreślili jednak, że średnia czeska pensja brutto pokryłaby zakup dwudziestu trzech modelowych koszyków, tymczasem w Austrii i Niemczech prawie sześćdziesięciu. "Różnice w cenach są odzwierciedleniem nie tylko siły nabywczej pieniądza i kursów walut. Wynikają również z różnic w nakładach na produkcję i transport. Na cenę sklepową mają wpływ także odmienne obłożenia podatkowe" - wyjaśnili autorzy raportu.