Premier Ukrainy Denysa Szmyhala zamieścił w internecie wpis, w którym przestrzega Polskę przed wprowadzeniem embarga na ukraińskie zboże. Podkreślił jednocześnie, że Kijów nie chce zaszkodzić interesom polskich rolników oraz bardzo docenia pomoc i wsparcie, jakie stale płynie z naszego kraju. "Jednak w przypadku naruszenia prawa handlowego w interesie populizmu politycznego przed wyborami Ukraina będzie zmuszona zwrócić się do arbitrażu WTO (Światowa Organizacja Handlu - red.), w celu uzyskania odszkodowania za naruszenie norm GATT (międzynarodowy układ ws. taryf celnych i handlu podpisany w Genewie w 1947 r. - red.)" - powiedział premier Ukrainy.
Do jego słów, w dość krytyczny sposób odniósł się europoseł Partii Republikańskiej Adam Bielan. Podczas audycji w Programie 3. Polskiego Radia, powiedział, że "to głupia wypowiedź". - Nie życzymy sobie tego rodzaju uwag ze strony polityków kraju, który nam tyle zawdzięcza" - stwierdził. Z kolei nawiązując do populizmu, o którym mówił premier Ukrainy, skomentował, że "musimy zdawać sobie sprawę, jakie mechanizmy rządzą wciąż niestety ukraińską polityką. Ukraińskie rolnictwo to jest rolnictwo skrajnie zoligarchizowane, które jest opanowane przez kilku, kilkunastu bardzo bogatych Ukrainców oraz wielkie koncerny międzynarodowe i te podmioty mają olbrzymi wpływ na ukraińską politykę". Według europosła Zjednoczonej Prawicy, Ukraina w dalszym ciągu pozostaje partnerem Polski, ale wyraził nadzieję, że tego typu wypowiedzi nie będą w przyszłości padały pod adresem naszego kraju. Adam Bielan dodał, że niezależnie od kontynuacji wsparcia i pomocy dla Ukrainy w innych obszarach Polska musi chronić własne rolnictwo.
Unijny zakaz importu zboża z Ukrainy obowiązuje do jutra na terenie pięciu krajów. Dotyczy pszenicy, kukurydzy, rzepaku i nasion słonecznika. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w ostatnich dniach, że jeśli Komisja Europejska nie przedłuży zakazu, Warszawa sama wprowadzi odpowiednie regulacje.
Komisarz Unii Europejskiej do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski powiedział w czwartek w Programie 1. Polskiego Radia, że ewentualna decyzja o przedłużeniu embarga na import zboża z Ukrainy zostanie podjęta w ostatniej chwili. Dodał, że unijny zakaz zostanie zapewne przedłużony, albowiem argumenty za tym są zbyt mocne, żeby je zlekceważyć. - Zakaz powinien być przedłużony, bo alternatywą jest powrót chaosu - jednostronne zakazy w państwach członkowskich, możliwe blokady rolnicze i protesty. Ukraina w tej sytuacji straci wszystko, dlatego że Morze Czarne jest zablokowane - mówił unijny komisarz. Janusz Wojciechowski wskazał, że ewentualna decyzja o przedłużeniu embarga zostanie podjęta w ostatniej chwili, "żeby uniknąć pewnych spekulacyjnych operacji".
Komisarz powiedział, że ostateczną decyzję ogłosi przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen. Jak podkreślił, Komisja Europejska otrzymała mocne argumenty za podtrzymaniem zakazu. Wojciechowski wyjaśnił, że ostatnie miesiące spędził na przekonywaniu urzędników w UE i przedstawicieli państw członkowskich do takiego postanowienia. - Bez inicjatywy polskiego rządu i bez wysiłków polskiego komisarza nie byłoby ani wprowadzenia tego zakazu, ani nie byłoby jego pierwszego przedłużenia i nie byłoby, bo zapewne będzie, jego drugiego przedłużenie - powiedział komisarz. Dodał, że "wszystko zmierza w tym kierunku".
Zakaz importu zbóż z Ukrainy został wprowadzony przez Komisję Europejską na początku maja. Zastąpił jednostronne decyzje w sprawie embarga, wprowadzone przez państwa graniczące z napadniętym przez Rosję krajem. Objął cztery rodzaje zbóż: pszenicę, kukurydzę, rzepak i słonecznik. Nie mogą być one importowane z Ukrainy do Polski, Bułgarii, Rumunii, Słowacji i Węgier. Zakaz wygasa jutro.