Rzecznik okupacyjnej Rady Państwa Krymu Władimir Konstantinow przekazał za pośrednictwem Telegramu, że wciąż trwają prace nad znacjonalizowaniem "własności ukraińskich oligarchów". Bowiem Rosja twierdzi, że wszelkie nieruchomości, jakie zajęła podczas "Spisu Powszechnego Putina" należą tylko do ukraińskich oligarchów. W rzeczywistości jest to własność ludzi, którzy uciekli przed wojną, a podczas powstawania spisu nie zgłosili się jako właściciele.
Jak czytamy w dalszej części komunikatu: "Do tej pory w republice przeprowadzono osiem procedur aukcyjnych dotyczących sprzedaży znacjonalizowanych nieruchomości w drodze otwartej licytacji. Zawarto umowy kupna-sprzedaży o wartości ponad 815 mln rubli. Działki obejmowały nieruchomości mieszkaniowe i komercyjne". Wśród kolejnych ofert aukcyjnych są cztery lokale mieszkalne, które właśnie zostały wystawione na sprzedaż. Według zapowiedzi mają one przynieść dochód w wysokości 27 mln rubli, który zasili budżet państwa.
Dalej możemy się dowiedzieć, że rząd ma w planach sprzedaż około 100 obiektów znacjonalizowanego mienia. Wśród nieruchomości jest mieszkanie pary Zełenskich, obiekty sanatoryjne i wypoczynkowe oraz lokale handlowe. Tutaj planowany dochód jest szacowany na ponad 800 milionów rubli. Jak pisze businessinsider.com.pl, według oświadczeń majątkowych Zełenskich posiadają oni mieszkanie w luksusowym kompleksie mieszkalnym "Imperator" w okolicy Jałty.
Nieruchomość o powierzchni prawie 130-metrów kosztowała parę prezydencką 160 tys. dolarów, jednak przed wybuchem wojny wartość lokum szacowano nawet na pół miliona dolarów. Nie wiadomo, od jakiej kwoty rozpocznie się licytacja mieszkania Zełenskich, ale władze Rosji chwalą się informacją o zajęciu obiektu, który jest własnością prezydenta Ukrainy.
To jednak nie wszystko. "Komisja Antyterrorystyczna kontynuuje prace nad identyfikacją własności ukraińskich oligarchów na terytorium Krymu" - czytamy w dalszej części wypowiedzi Konstantinowa. W praktyce oznacza to, że Rosjanie dalej będą przejmować majątki mieszkańców Ukrainy i jak twierdzi rzecznik "przekazywać je przyzwoitym właścicielom".