Biuro Prasowe NBP informuje, że ostatnia decyzja RPP zgodnie z zapowiedzią została dokonana przy inflacji rocznej poniżej 10 proc.
- czytamy w najnowszym poście opublikowanym w serwisie X (dawny Twitter) przez biuro prasowe polskiego banku centralnego. Był to pierwszy wpis na tym koncie od 10 sierpnia, czyli ponad miesiąca.
Przypomnijmy, że na lipcowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński powtarzał, że Rada Polityki Pieniężnej przystąpi do obniżek stóp, gdy inflacja w Polsce będzie jednocyfrowa. Tymczasem ostatni odczyt GUS przed decyzją RPP wskazywał na inflację roczną 10,1 proc. rok do roku w sierpniu. Mimo to RPP podjęła decyzję o cięciu stóp, i to bardzo wyraźnym - aż o 75 punktów bazowych. Tak dużej jednorazowej obniżki stóp nie było w Polsce od 2008 r. -, nawet gdy wybuchała pandemia COVID-19, RPP cięła stopy subtelniej.
Dlaczego biuro prasowe NBP nagle 19 września - niemal dwa tygodnie po sensacyjnej obniżce stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej aż o 75 punktów bazowych - postanowiło poinformować świat, że decyzja RPP została podjęta przy inflacji poniżej 10 proc.?
Bardzo możliwe, że "podkładką" są najnowsze dane Eurostatu, które zostały opublikowane dosłownie kilka godzin wcześniej. Wynika z nich, że tzw. inflacja HICP w Polsce spadła w sierpniu do poziomu 9,5 proc. rok do roku (z 10,3 proc. miesiąc wcześniej). Był to pierwszy jednocyfrowy wynik od lutego 2022 r.
Jest tylko jedno "ale". Inflacja HICP jest wyliczana według nieco innej metodologii niż ta "GUS-owska" (tzw. inflacja CPI) i mimo swoich niewątpliwych wartości informacyjnych, jest trochę daną "drugiej kategorii". Chodzi o to, że wszystkie prognozy ośrodków analitycznych (w tym NBP!) dla Polski odnoszą się nie do inflacji HICP, ale inflacji CPI - czyli tej, która w sierpniu wyniosła 10,1 proc. rok do roku. Również wszystkie wypowiedzi ekonomistów (w tym prezesa Glapińskiego) o inflacji domyślnie dotyczą wskaźnika CPI - oczywiście, chyba że mówca wyraźnie zaznacza, że ma na myśli wskaźnik HICP. Generalnie - jak mówi się o "inflacji", to chodzi o "inflację CPI".
Jeśli biuru prasowemu NBP we wtorkowym wpisie chodzi o to, że poniżej 10 proc. spadła inflacja HICP i chce ono przekonywać, że od początku o to chodziło prezesowi Glapińskiemu (choć nie chodziło - wynika to z kontekstu lipcowych wypowiedzi), to jest to wytłumaczenie nad wyraz cudaczne. To trochę tak, jak gdyby powiedzieć interlokutorowi, że jutro będą 32 stopnie, a gdy termometr pokaże 0 stopni to wyjaśniać, że przecież chodziło nam o skalę Fahrenheita, a nie Celsjusza.
Jeszcze inaczej obniżkę stóp na wrześniowym posiedzeniu - pomimo inflacji CPI 10,1 proc. w sierpniu - wyjaśniał prezes Glapiński na konferencji prasowej 7 września. Przekonywał wówczas, że sierpniowy odczyt to była średnia z całego miesiąca, natomiast NBP dysponuje modelami, które pozwalają mierzyć inflację z dnia na dzień. Wyjaśniał, że w momencie podejmowania decyzji przez RPP 6 września roczna inflacja CPI była już jednocyfrowa.
Zatem w pełni dotrzymane zostały warunki obniżki stóp procentowych, które zapowiadałem
- przekonywał szef polskiego banku centralnego. Dodawał, że inflacja CPI za wrzesień wyniesie około 8,6 proc. Jak pisaliśmy we wtorek, może to być możliwe dzięki polityce cenowej Orlenu, który przedwyborczo zaniża ceny paliw w Polsce.
Prawda jest też taka, że mimo sierpniowej inflacji CPI 10,1 proc., i tak większość ekonomistów ankietowanych przez "Parkiet" oraz PAP spodziewała się cięcia stóp przez RPP we wrześniu. Zdecydowanie większym zaskoczeniem była jego skala - aż o 75 punktów bazowych. Tymczasem raptem na lipcowej konferencji prasowej prezes Glapiński przekonywał, że stopy w Polsce będą obniżane "delikatnie".
Żadnych gwałtownych ruchów NBP nigdy nie wykonuje (...). Mamy opinię banku konserwatywnego (...). Żadnych nagłych ruchów, chyba że wojna czy coś tam się dzieje. Patrząc po RPP, tam nie ma żadnych osób skłonnych do raptownych zmian. Gospodarka nie lubi raptownych, nagłych zmian! (...) Zawsze [ruch o - red.] 25 pb nam się najbardziej podoba, chyba że się zorientujemy, że coś zaniedbaliśmy, i trzeba nadrabiać
- mówił w lipcu Glapiński.
Jednak i w tym przypadku prezes NBP we wrześniu znalazł sposób na odwrócenie kota ogonem i przekonywał, że obniżka aż o 75 punktów bazowych na raz była w zasadzie oczywista.
To jest jakby zaległa decyzja za trzy ostatnie miesiące, gdy - patrząc na ówczesną sytuację - można było obniżać stopy po 25 punktów bazowych. Każdy kolejny miesiąc nadmiernie wysokich stóp procentowych, przy szybko spadającej inflacji, oznaczałby dla gospodarki krwawiącą ranę!
- mówił prezes banku centralnego.
***
Zapraszamy do wysłuchania rozmów ze "Studia Biznes" Gazeta.pl w dużych serwisach streamingowych, np. tu: