Inflacja zaliczy widowiskowy zjazd. Obajtek z Morawieckim już się o to postarali. W 2024 r. płaskowyż

W piątek 29 września poznamy szybki szacunek inflacji za wrzesień. Pierwszy raz od lutego 2022 r. będzie ona jednocyfrowa. To po części efekt bazy oraz taniejącej żywności, ale częściowo też ruchów politycznych. Inflacja ma spadać mniej więcej do końca 2023 r., może początków 2024 r. Potem, według ekonomistów, jest ryzyko, że rozpocznie się inflacyjny "płaskowyż".
Zobacz wideo Glapiński musi odejść? KO odpowiada

8,5 proc. - tyle wyniesie inflacja rok do roku we wrześniu, według konsensusu prognoz ekonomistów wyliczonego przez portal macronext.pl. Przewidywania oczywiście różnią się w zależności od ośrodka - przykładowo, ekonomiści Credit Agricole oczekują odczytu "tylko" 8,3 proc., za to ci z Santander Banku 8,7 proc., a z mBanku 8,8 proc. 

Jedno jest pewne: po raz pierwszy od lutego 2022 r. zobaczymy jednocyfrowy odczyt inflacji rok do roku (w sierpniu było blisko, ale skończyło się na 10,1 proc.). A jeśli się poszczęści - tzn. wynik będzie niższy niż 8,5 proc. - będzie można nawet mówić, że tak niskiej inflacji w Polsce nie było od listopada 2021 r. (czyli niemal dwóch lat). 

Inflacja w dół, pomagają żywność, mniejsza presja inflacyjna i... decyzje polityczne

Przyczyn wrześniowego tąpnięcia inflacji jest kilka. Po pierwsze, efekt wysokiej bazy sprzed roku. Wówczas z miesiąca na miesiąc ceny rosły bardzo mocno, przykładowo we wrześniu 2022 r. były aż o 1,6 proc. wyższe niż w sierpniu. Teraz ten skok nie będzie brany już pod uwagę (bo miał miejsce już ponad rok temu), tymczasem aktualnie ceny rosną z miesiąca na miesiąc już zdecydowanie wolniej, a w zasadzie od czterech miesięcy nie rosną wcale (oczywiście średnio rzecz biorąc). Co więcej, według ekonomistów Pekao wrzesień może być piątym miesiącem z rzędu, w którym ceny nie urosły względem poprzedniego miesiąca. 

Po drugie, tak jak napisałem, ceny od kilku miesięcy na bieżąco nie rosną lub rosną powoli. Mowa oczywiście o średniej - są towary (i wiele usług), które wciąż drożeją. Hamuje m.in. dynamika cen żywności.

Niska presja na wzrost cen, a nawet spadki cen były widoczne w wielu kategoriach, np. w pieczywie, rybach, przetworach mlecznych, olejach i tłuszczach. W znacznej mierze jest to efekt spadku kosztów produkcji rolnej oraz zwiększenia podaży po pandemii oraz w reakcji na zakłócenia w ukraińskim rolnictwie

- analizowali dane GUS za sierpień ekonomiści Santandera.

Nieco wolniej niż kilka miesięcy temu rosną też z miesiąca na miesiąc ceny bazowe (czyli po wyłączeniu żywności i energii), choć tu ekonomiści zwracają szczególną uwagę na uporczywą inflację cen usług. Innymi słowy - może i cukier tanieje, ale u lekarza, dentystki, fryzjera, kosmetyczki, za wywóz śmieci i cały szereg innych usług wciąż płacimy coraz więcej.

Jednocześnie inflację w dół wyraźnie zepchną decyzje polityczne. Za taką należy poczytywać kilkudziesięciogroszowe obniżki cen paliw - wbrew trendom na europejskich rynkach, wiązane zaś z bliskością wyborów parlamentarnych. Inflację w dół spycha także obniżka cen energii elektrycznej dla przedsiębiorstw, podniesienie limitu zużycia dla gospodarstw domowych przy niższych cenach oraz poszerzenie programu darmowych leków.

Ekonomiści mBanku wyliczyli niedawno, że gdyby sytuacja na rynku paliwowym w Polsce była taka jak historycznie, to inflacja we wrześniu sięgnęłaby 9,4 proc. rok do roku. Tymczasem prognozują 8,8 proc. W październiku różnica może być jeszcze większa - 7 proc. vs. aż 8,6 proc. w alternatywnej rzeczywistości.

Inflacja w przyszłym roku wejdzie w formację płaskowyżu. Co zrobi RPP?

Wielu ekonomistów przewiduje, że tempo spadku inflacji, które pokaże w piątek GUS, będzie dla Rady Polityki Pieniężnej zachętą do dalszych cięć stóp procentowych. Dosłownie za kilka dni - w środę 4 października - RPP podejmie kolejną decyzję ws. stóp. Na ostatnim Rada podjęła szokującą decyzję o obniżce stóp aż o 75 punktów bazowych. Wprawdzie prezes Glapiński niedawno w rozmowie z PAP Biznes mówił, że "po dostosowaniu stóp we wrześniu przestrzeń do ich dalszych obniżek znacząco zawęziła się", to jednak miał już wiele wypowiedzi, które bardzo źle się zestarzały, więc ciężko traktować niestety słowa szefa NBP jako jakikolwiek wyznacznik. 

Otrzeźwienie przyjdzie jednak w 2024 roku, bo inflacja bazowa rozpędu gubić nie chce

- przestrzegają natomiast NBP ekonomiści mBanku. Kilka dni temu napisali, że "nie zmieniają zdania, że 2024 będzie rokiem klęski, a rozluźnienie monetarne będzie z dużym prawdopodobieństwem odwrócone". Już kilka tygodni temu zarysowali w jednej ze swoich analiz scenariusz, w którym RPP powraca do podwyżek stóp w drugiej połowie 2024 r. z powodu braku postępu w spadkach inflacji. 

W prognozie zatrzymania procesu dezinflacji, a wręcz ponownego przyspieszenia tempa wzrostu cen, niestety nie są osamotnieni. Podobnie oceniają m.in. analitycy Santander Banku.

Spadek inflacji może potrwać do końca roku i dotrzeć poniżej 7 proc. rok do roku. Jednak w 2024 r. zakładamy, że trend spadkowy nie będzie już postępował, a w drugiej połowie roku może wystąpić pewne odbicie. Poziom, na jakim inflacja przejdzie w ten płaski odcinek, w dużym stopniu zależy od wyborów politycznych co do cen energii i podatku VAT na żywność

- komentują. W takim samym tonie utrzymana jest prognoza ekonomistów z ING Banku Śląskiego. Oni też przewidują, że do końca roku inflacja spadnie w okolice 7 proc. i na początku 2024 r. może dalej iść w dół, ale potem zacznie się "płaskowyż".

Druga połowa 2024 r. przyniesie stabilizację na poziomie około 5 proc., lub nawet jej wzrost, na co składa się szereg przesłanek

- oceniają. Tymi przesłankami są m.in. duży deficyt budżetowy w 2024 r., ryzyko wzrostu cen ropy naftowej oraz możliwe dalsze obniżki stóp procentowych przez RPP i związane z tym osłabienie złotego.

Więcej o: