Gujana to maleńkie państewko w Ameryce Południowej o powierzchni (215 tys. km2). Mieszka w nim około 800 tysięcy osób, a 80 proc. jego powierzchni zajmują lasy. Przez lata obywatele tego kraju trudnili się rolnictwem, sadząc ryż czy cukier. Z tego też przede wszystkim słynęła Gujana. Aż do 2015 roku, gdy międzynarodowy gigant naftowy Exxon Mobil Corp odkrył u wybrzeża złoża ropy. Dla gospodarki tego kraju był to punkt zwrotny, który sprawił, że w 2022 roku Gujana - według Międzynarodowego Funduszu Walutowego - miała najszybciej rozwijająca się gospodarkę świata.
W zeszłym roku realny wzrost PKB Gujany wyniósł aż 62,3 proc. (dla porównania w Polsce ten wskaźnik wyniósł 5,1 proc.), co było najwyższym wzrostem na świecie. Tendencja zwyżkowa ma, według oczekiwań analityków, trwać i w tym roku. Oczekuje się, że PKB Gujany w 2023 roku wyniesie 38 proc. Andrew Trahan, dyrektor ds. ryzyka krajów Ameryki Łacińskiej w Fitch Solutions prognozuje, że ten wzrost może być jeszcze wyższy. I to znacznie. - Widzimy, że ten silny wzrost będzie się utrzymywał w nadchodzących latach, wraz ze wzrostem wydobycia ropy, a realny PKB wzrośnie o około 115 proc. w latach 2022–2028 - mówił w rozmowie z CNBC.
Oprócz tego, że Gujanie trafił się los na loterii w postaci złoża ropy, to, jak zauważa MFW, rozwojowi gospodarki sprzyjają rządowe plany modernizacyjne, obejmujące niespotykaną dotąd ekspansję sektora naftowego. W ostatnim czasie pojawiło się tam trzecie wielkie pole naftowe. BMI przewiduje, że produkcja ropy naftowej w Gujanie wzrośnie z około 390 000 baryłek dziennie w tym roku do ponad miliona baryłek dziennie do 2027 r. Wydobycie ropy naftowej napędzi na pewno planowane uruchomienie trzech nowych złóż w latach 2024-2027. Szóste złoże ma zostać uruchomione w pierwszej połowie 2028 r.
Pieniądze, które pojawiają się w Gujanie dzięki ropie naftowej, są dobrze inwestowane i posłużyły do szybkiego programu inwestycji publicznych skupiającego się na zapewnieniu infrastruktury transportowej, mieszkaniowej i przeciwpowodziowej. Oznacza to, że pozytywnym skutkiem ubocznym zwiększania wydobycia ropy naftowej jest wzrost w sektorach usług i dostaw, podczas gdy rolnictwo, górnictwo i wydobywanie również radzą sobie dobrze. Stworzono ponadto suwerenny fundusz do gromadzenia części dochodów z wydobycia ropy, które trafią na strategiczne inwestycje w edukację, zdrowie i infrastrukturę.
W lipcu tego roku inflacja w tym kraju wyniosła 1,2 proc. W sąsiedniej Wenezueli ten wskaźnik był na poziomie 398 proc. Ponadto banki w Gujanie są dokapitalizowane i mają dobrą płynność.
Równolegle Gujana stara się o dywersyfikację swojej gospodarki. Przywrócono nawet strategię rozwoju niskoemisyjnego (LCDS), która łączy zrównoważone wykorzystanie zasobów naturalnych w celu zwalczania zmian klimatycznych poprzez odnawialne źródła energii oraz utrzymanie lasów w kraju i dodatkowe zalesianie terenów. Rząd liczy, że malowniczy krajobraz zacznie z czasem przyciągać do Gujany coraz więcej turystów.
Valerie Marcel, współpracownica w think tanku Chatham House w rozmowie z CNBC zwróciła uwagę, że taka dywersyfikacja jest niezbędna, żeby gospodarka Gujany nie upadła. - Z biegiem czasu ceny ropy będą charakteryzować się dużą zmiennością i ostatecznie pozostaną niskie - mówiła. Dzieje się tak zwłaszcza dlatego, że panuje ogólnoświatowy trent odchodzenia od paliw kopalnych. Ponadto Gujanie grozi tzw. choroba holenderska. Nazywa się tak regres gospodarczy spowodowany odkryciem i intensywną eksploatacją złóż surowców naturalnych. W efekcie, z powodu produkcji na eksport i zwiększeniu podaży w gospodarce, paradoksalnie następuje regres niektórych innych jej działów.