Referendum strajkowe w ZUS rozpoczęło się na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi w Polsce, 14 września i potrwa do 4 października. W ciągu pierwszy dwóch tygodni w referendum zagłosowało 32 proc. załogi, czyli prawie 14 tys. z 43 tys. pracowników. Związkowcy domagają się podwyżki wynagrodzenia zasadniczego o 1,2 tys. zł brutto.
"Pracownicy są zdeterminowani i wściekli. Od wielu miesięcy pracodawca demonstracyjnie ich lekceważy, wmawia im, że zarobki w Zakładzie są wysokie, a warunki pracy na bardzo wysokim poziomie. Tymczasem sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna: płace w Zakładzie są niskie, pracownicy są przepracowani i mają mnóstwo nadgodzin, sprzęt jest przestarzały i się często zawiesza, kanały awansu są zablokowane, szerzy się kolesiostwo i nepotyzm" - informuje Alternatywa Związkowa w mailu przesłanym do naszej redakcji.
Jak informuje ZA, ZUS przez wiele tygodni kwestionował legalność działań związku. Ten zlecił więc przygotowanie ekspertyzy Kancelarii Dubois. Według kancelarii blokując spór zbiorowy na tle płacowym, władze Zakładu łamały prawo. Z ekspertyzy wynika też, że przy wygranym referendum akcja strajkowa będzie zgodna z przepisami. Żeby tak się stało, musi jednak zagłosować 50 proc. pracowników ZUS i połowa z nich musi opowiedzieć się za strajkiem. W takim wypadku pracownicy ZUS rozpoczną bezterminowy strajk jeszcze przed wyborami.
Rzecznik ZUS, Paweł Żebrowski w oświadczeniu przesłanym Gazecie.pl zwraca uwagę, że ZUS przygotowany jest na różne scenariusze. "Podobnie jak obecnie, emerytury, renty, a także inne świadczenia jak 500 plus realizowane przez ZUS będą wypłacane na czas. Na te pieniądze oczekuje wiele osób. Jesteśmy kluczową instytucją w naszym kraju i musimy wywiązać się z obowiązków wobec klientów. Covid-19 pokazał, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych może sprawnie działać nawet pomimo 40 proc. absencji pracowników" - mówi.
Związkowcy piszą także, że pracodawca "utrudnia możliwości wzięcia w głosowaniu, zastrasza pracowników, wysyła im nieprawdziwe i szkalujące wobec naszego związku komunikaty".
Związkowa Alternatywa zwróciła się do innych organizacji związkowych z prośbą o wsparcie referendum. "Organizatorom referendum jest nasza organizacja zakładowa, ale walczymy o dobro wspólne wszystkich pracowników ZUS i realizację postulatów, które od wielu miesięcy formułujemy nie tylko my, ale też Wasze organizacje zakładowe. (...) Tak do nas, jak i do Waszych związkowców pracodawca podszedł z butą i lekceważeniem, ogłaszając, że odmawia wejścia w spór zbiorowy. (...) W związku z powyższym apeluję do Was, byście poparli referendum Strajkowe w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i pomogli promować je wśród pracowników ZUS w całym kraju" - pisze przewodniczący ZA Piotr Szumlewicz do NSZZ Solidarność, OPZZ oraz FZZ.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych przesłał nam oświadczenie w tej sprawie, w którym informuje, że ich zdaniem referendum jest nielegalne, a "jeden ze związków zawodowych próbuje wykorzystać dla swoich celów kampanię wyborczą".
"Jesteśmy przekonani, że jest ono nielegalne. Naszą tezę potwierdzają zewnętrzni eksperci z dziedziny prawa pracy. Aby można przeprowadzić referendum musi najpierw dojść do skutecznego zawiązania sporu zbiorowego z pracodawcą. Do czego nie doszło. Działania ZA są zatem niezgodne z prawem. Naszym zdaniem opinia kancelarii, na którą powołuje się związek, jest powierzchowna. Nie odnosi się należycie do treści obowiązującego w ZUS układu zbiorowego pracy ani zawieranych porozumień zbiorowych. Wybiórczo odnosi się do kwestii finansów publicznych, pomijając kluczowe przepisy w tym zakresie. Wątpliwości budzi również sposób przeprowadzenia referendum - na platformie google. W obecnej formie w zasadzie każdy może zagłosować w referendum wpisując swoje dane osobowe w tym PESEL, nie będąc przy tym pracownikiem ZUS" - mówi Żebrowski.
Żebrowski podaje, że ZUS nie wszedł w spór zbiorowy w zakresie podwyżek o 1,2 tys. zł brutto bo miałoby to doprowadzić do "zaciągnięcia zobowiązania niemożliwego do spełnienia, a w konsekwencji zobowiązania nieważnego i naruszającego dyscyplinę finansów publicznych". "Zarząd ZUS robi wszystko, aby pracownicy ZUS coraz lepiej zarabiali. Należy jednak pamiętać, że ZUS jako urząd musi poruszać się w ściśle określonej przestrzeni prawnej. Budżet ZUS jest uchwalany przez parlament. Nie ma tam w zasadzie miejsca na niezapowiedziane wydatki" - rzecznik Zakładu.
Przypomina też, że ZA w ubiegłym roku próbowała zablokować podwyżki w ZUS. "10 organizacji związkowych działających w ZUS podpisało porozumienie płacowe. Tylko ZA przedstawiciele odmówili podpisania ustaleń i opuścili spotkanie" - mówi Żebrowski.
"Związek od kilkunastu miesięcy za wszelką cenę próbuje zakłócić pracę ZUS i dyskredytować urząd. ZA już po raz kolejny stara się przeprowadzać referendum strajkowe. W ubiegłym roku pracownicy ZUS nie poparli inicjatywy związku o przeprowadzeniu strajku. Referendum strajkowe zakończyło się porażką. Za strajkiem głosowało ok. 3,5 tys. osób na około 44 tys. pracowników ZUS. To pokazuje, na jakie poparcie może liczyć związek" - dodaje rzecznik.
Żebrowski informuje też, że w latach 2015-2020 fundusz na wynagrodzenia naszych pracowników wzrósł o prawie miliard złotych. Przypomina, że w ciągu ostatniego roku pracownicy Zakładu otrzymali dwie podwyżki wynagrodzeń zasadniczych. "Wzrost przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia zasadniczego w ZUS w okresie między 30 kwietnia 2022 roku, a 30 kwietnia 2023 roku to średnio 1 335 zł na etat, co stanowi 27,6 proc. średniego wynagrodzenia" - wskazuje Żebrowski.
"Podwyżki systemowe przyznane pracownikom w roku 2022 i 2023 swoją częścią obligatoryjną objęły wszystkich pracowników Zakładu. Ponadto, dzięki staraniom Prezes Zakładu, wysoka kwota przyznana Zakładowi na fundusz wynagrodzeń osobowych pozwoliła w zeszłym roku na docenienie ciężkiej pracy wyróżniających się pracowników również uznaniową częścią podwyżki" - dodaje rzecznik.
Żebrowski podaje, że od 2016 roku pracownicy ZUS mogli liczyć na regularne podwyżki swojego wynagrodzenia i od tego czasu średnie zasadnicze wynagrodzenie wzrosło o 2 tys. 835 zł.