RPP tnie stopy, raty spadają, rząd przedłuża wakacje. Żyć nie umierać, ale o jednym chyba zapomnieli

Sytuacja kredytobiorców złotowych stopniowo się polepsza. Po kolejnej obniżce stóp raty kredytów wkrótce będą wyraźnie spadać. Do tego rząd chce przedłużyć wakacje kredytowe, w zasadzie wymazując efekt (mimo wszystko wciąż) wysokich stóp. Na przeciwnym biegunie są m.in. frankowicze, którzy również płacą najwyższe raty w historii, ale o wakacjach kredytowych mogą tylko pomarzyć.

Raty osób z kredytami w złotych znów spadną, po drugiej z rzędu obniżce stóp przez RPP. Co więcej, bardzo prawdopodobnie są kolejne cięcia. Do tego rząd PiS obiecuje, że jedną z jego pierwszych decyzji po wyborach (jeśli, rzecz jasna, będzie wówczas dalej rządził) będzie wydłużenie wakacji kredytowych na 2024 r. Wprawdzie ma zostać wprowadzone kryterium dochodowe, ale rzecznik rządu Piotr Müller zapowiada, że będzie ono "stosunkowo wysokie" i obejmie większość kredytobiorców. 

Zobacz wideo Litwiniuk: Wakacje kredytowe powinny być adresowane do osób potrzebujących

Stopy w dół, raty w dół, wakacje kredytowe mają trwać

Wakacje kredytowe obowiązują złotówkowiczów (tylko tych spłacających kredyt na mieszkanie, w którym mieszkają, a nie np. które przeznaczyli pod najem) od sierpnia 2022 r. W ostatnich pięciu miesiącach 2022 r. można było z nich skorzystać czterokrotnie (w sierpniu, wrześniu i dwóch z trzech wybranych miesięcy z ostatniego kwartału), tyleż samo w 2023 r. (po jednym razie w każdym kwartale).

Oczywiście raty nie przepadają - o każdy miesiąc wakacji kredytowych wydłuża się okres spłaty (czyli jeśli ktoś normalnie miał zakończyć spłatę kredytu np. w czerwcu 2034 r., to cztery miesiące wakacji kredytowych wydłuża okres spłaty do października 2034). Tu i teraz wakacje kredytowe pomagają jednak spiąć budżet domowy. Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że z wakacji kredytowych skorzystało ok. 56 proc. złotówkowiczów. 

Wakacje kredytowe są kontrowersyjne, bo właśnie m.in. po to RPP podnosiła stopy, żeby kredytobiorcy mieli mniej pieniędzy na inne wydatki, a więc zmniejszali swój popyt, ograniczając tym samym presję na wzrost cen w gospodarce. Wyjaśniał to nieraz sam prezes Glapiński. Choć jeśli uznamy, że państwo powinno prowadzić jakąś politykę mieszkaniową, to wsparcie osób, które zadłużyły się po to, żeby po prostu mieć gdzie mieszkać, da się jakoś wyjaśnić.

To w każdym razie pomoc niebagatelna, bo wakacje w dużej mierze wymazują efekt podwyżek stóp procentowych z lat 2021-2022. Łatwo to policzyć. Tuż przed startem cyklu podwyżek w październiku 2021 r., gdy stopy były na historycznie niskim poziomie, rata modelowego kredytu na 300 tys. zł na 25 lat zaciągniętego na początku 2018 r. wynosiła ok. 1320 zł. Gdy RPP przestała stopy podnosić, rata tego kredytu ustabilizowała się na poziomie około 2330 zł. Czyli przy rekordowo niskich stopach nasz modelowy złotówkowicz płacił raty w wysokości blisko 4 tys. zł co kwartał, a przy rekordowo wysokich - niecałe 4,7 tys. (zakładając, że płaci dwie raty, a jedną odpuszcza). Dość zauważyć, że to w zasadzie tyle co w pierwszych dwóch latach spłaty kredytu (2018-2019), gdy stopa NBP wynosiła 1,50 proc. Wówczas rata kredytu wynosiła ok. 1540 zł miesięcznie, czyli trochę ponad 4,6 tys. zł w skali trzech miesięcy. 

embed

Ostatnie (i prawdopodobne przyszłe) cięcia stóp jeszcze obniżą ratę, zapewne w perspektywie kolejnego roku (jeśli sprawdzą się dzisiejsze prognozy) w okolice 1950-2000 zł. W połączeniu z wakacjami kredytowymi raz na trzy miesiące to sprawi, że że koszt obsługi kredytu mieszkaniowego w skali każdego kwartału będzie bardzo zbliżony do tego przy rekordowo niskich stopach z lat 2020-2021. 

Frankowicze też mają rekordowo wysokie raty

Obok złotówkowiczów jest jednak jeszcze przynajmniej jedna grupa, której raty poszły w ostatnich latach mocno do góry. To kredytobiorcy walutowi, szczególnie frankowicze. To prawda, że jest ich kilkukrotnie mniej niż złotówkowiczów, ale cały czas to pokaźne grono. Na koniec 2022 r. mieliśmy w Polsce 342 tysięcy aktywnych kredytów "frankowych", więc dziś zapewne ta liczba jest dużo bliższa 300 tysiącom (w porównaniu do ponad dwóch milionów kredytów złotowych). Wielu frankowiczów walczy w sądach, ale jednocześnie płacą raty (choć część zdobywa tzw. zabezpieczenie powództwa, czyli zgodę sądu na zawieszenie rat do czasu zakończenia sprawy).

Od lat frankowicze obrywają ze strony kursu franka. Obecnie wynosi on około 4,80 zł i wyżej w historii był tylko raz - gdy rok temu przebijał granicę 5 zł. O kursie 2 zł w 2008 r., 3 zł na początku poprzedniej dekady i poniżej 3,50 zł w pierwszej jej połowie nie ma już co wspominać. 

Przez ostatnich kilka lat "sprzymierzeńcem" frankowiczów były szwajcarskie stopy procentowe - wręcz ujemne od końcówki 2014 r. do mniej więcej połowy 2022 r. Ale w końcu i Szwajcarski Bank Narodowy zaczął stopy podnosić. Od czerwca 2022 r. zrobił to pięciokrotnie, łącznie o 250 punktów bazowych - z -0,75 proc. do 1,75 proc. To i tak "mało" na tle innych banków centralnych, a we wrześniu SNB wręcz zaskoczył nie podnosząc już stóp do 2 proc.

Niemniej dziś frankowicze mają kulminację niekorzystnych czynników: bardzo drogiego franka i najwyższe od 15 lat stopy procentowe. Rata modelowego kredytu na równowartość 300 tys. zł, na 25 lat, zaciągniętego w styczniu 2008 r. (to okres apogeum popytu na kredyty frankowe - od około dekady nie są one już udzielane) to dziś ponad 2,8 tys. zł. To najwięcej w historii. Jeszcze dwa lata temu ta rata była o około 600 zł niższa, pięć lat temu o 800 zł niższa. Gdy więc w połowie 2022 r. przez Parlament przechodziła ustawa o wakacjach kredytowych, w którą wpisano, że nie dotyczą one kredytów walutowych, na forach frankowiczów zawrzało. 

Jest to już kolejny raz, kiedy frankowicze zostali zupełnie pominięci przez rządzących, a przecież sytuacja kredytobiorców frankowych również uległa pogorszeniu

- pisał portal "Życie bez kredytu" (choć jednocześnie zaznaczał, że nic nie jest tak dobre jak sądowe unieważnienie umowy). 

embed

A miało być tak pięknie

Przyznać należy, że część frankowiczów dostaje w sądach wsparcie ze strony prokuratury generalnej oraz instytucji państwa (Rzecznik Finansowy, UOKiK). Miesiąc temu złożono im także obietnicę uruchomienia "szybkiej ścieżki sądowej". Z drugiej strony, z obietnic z 2015 roku - składanych wtedy głównie przez Andrzeja Dudę - została niewiele.

Trzeba ulżyć tym ludziom i powrócić do rozliczenia złotówkowego tych kredytów tak, jakby nigdy nie były we frankach szwajcarskich. Te kredyty powinny być spłacane po kursie, po którym były brane

- mówił osiem lat temu Duda. Kilka podejść do jakiegoś ustawowego rozwiązania było, ale większość albo umarła śmiercią naturalną (choćby przeliczenie kredytów po "kursie sprawiedliwym") albo została wykastrowana z najważniejszych założeń (w 2019 r. z ustawy frankowej nagle usunięto kluczowy fragment, o tzw. Funduszu Konwersji). W zasadzie z buńczucznych zapowiedzi zostały tylko pewne zmiany w tzw. Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. No i w sumie coś jeszcze - sugestia prezesa Kaczyńskiego z lutego 2017 r., że frankowicze "powinni wziąć sprawy we własne ręce i zacząć walczyć w sądach", bo "rząd nie podejmie żadnych działań w sprawie kredytów we frankach, które uderzą w polski system bankowy".

Więcej o: