Wygrana proeuropejskiej opozycji, która za priorytet stawia odbudowanie relacji z Brukselą i odblokowanie finansowania dla Krajowego Planu Odbudowy, wywołała silną, jednoznacznie pozytywną reakcję. Skokowo została wymazana część premii za ryzyko polityczne
- komentuje dla Next.gazeta.pl pierwszy tydzień po wyborach parlamentarnych w Polsce Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. - Siła pierwszych przetasowań była potęgowana przez fakt, że za scenariusz bazowy przyjmowano raczej utrzymanie władzy przez obóz Zjednoczonej Prawicy, być może w koalicji z Konfederacją - wskazuje Sawicki.
Rzeczywiście, w poniedziałek 16 września (i jeszcze wtorkowe otwarcie) reakcje rynkowe były rewelacyjne - indeksy WIG, WIG20 czy WIG-Banki szybowały w górę o ponad 4-5 proc., WIG-Banki nawet o około 10 proc. Poniedziałkowe otwarcie było najbardziej wzrostowym po wyborach w historii. W kolejnych dniach na GPW zapanował jednak większy spokój i najważniejsze indeksy pospadały, choć nadal np. WIG20 w piątek rano był na około 3-procentowym plusie względem sytuacji sprzed poniedziałkowego otwarcia.
Podobnie hurraoptymistycznie zareagował kurs złotego (polska waluta drożała po 7-9 groszy względem np. euro czy dolara), ale, jak zauważa Sawicki, i tu lawinowy lawinowy spadek kursów walut nie utrzymał się.
Nie bez znaczenia jest też niepewność dotycząca tego, kiedy i komu w pierwszej kolejności prezydent Andrzej Duda powierzy misję stworzenia rządu. Kurs euro po zniżce o niemal 3 proc. zawrócił tuż przed letnim dnem leżącym przy 4,40 zł. EUR/PLN ustabilizował się w okolicy 4,45, a złoty wciąż zmierza do zamknięcia całego tygodnia jako waluta z najwyższą stopą zwrotu na całym świecie
- komentuje ekspert Cinkciarz.pl.
Złoty stracił w ostatnich dniach impet także z powodu siły dolara. To efekt obaw o sytuację na rynku ropy naftowej oraz najnowszych danych z gospodarki USA.
Utrzymuje się strach przed zaognieniem konfliktu na Bliskim Wschodzie i kolejną falą wzrostów cen ropy naftowej w kierunku 100 USD za baryłkę. W połączeniu z serią solidnych danych z amerykańskiej gospodarki sugerujących, że Rezerwa Federalna szybko nie spuści z tonu, skutkuje to nową odsłoną wyprzedaży amerykańskich obligacji. Rentowność dziesięcioletnich papierów po raz pierwszy od kilkunastu lat jest o włos od bariery 5 proc. Odpycha to od rynków wschodzących i stabilizuje wartość dolara w relacji do głównych walut
- komentuje Sawicki.
***
Zapraszamy do wysłuchania rozmów ze "Studia Biznes" Gazeta.pl w dużych serwisach streamingowych, np. tu: