W Brukseli w czwartek rozpoczął się dwudniowy szczyt. Przywódcy 27 państw Wspólnoty dyskutowali przez kilka godzin - i nic. Nie porozumieli się w sprawie zwiększenia europejskiego budżetu. Można się było tego spodziewać po ostatnich wypowiedziach dwóch głównych hamulcowych - Węgier i Słowacji.
Przed szczytem, w środę wieczorem, szef kancelarii węgierskiego premiera Gergely Gulyas powiedział, że jego rząd uważa, że nie do przyjęcia jest chęć zapewnienia finansowania Ukrainie przez UE na kolejne cztery lata. Argumentował to tym, że skutkiem takich działań byłoby przedłużenie wojny.
Swój sprzeciw wyraził tez dzień później sam Viktor Orban. "Mamy przejrzystą i bardzo jasną strategię pokojową. Wszystkie możliwe kanały komunikacji z Rosjanami muszą być otwarte, w przeciwnym razie nie ma szans na pokój" - dodał (cytujemy za RMF FM). Orban półtora tygodnia temu pojechał do Chin na spotkanie dotyczące chińskiej inicjatywy tzw. Pasa i Szlaku. Dużo komentarzy wzbudziło jego spotkanie z Władimirem Putinem - na oficjalnych zdjęciach Orban wita się z autorem agresji na Ukrainę podając mu rękę. Zapewniał wtedy, że nigdy nie zależało mu na konfrontacji z Rosją.
Jeśli chodzi o Słowację, to Robert Fico, który po niedawnych wyborach wrócił tam na urząd premiera, zapowiedział przed szczytem, że nie poprze żadnej pomocy wojskowej dla Ukrainy. Jego słowa brzmią jak echo wypowiedzi strony węgierskiej. - Mimo że zginęło tam tyle ludzi, to na mapie widać, że po roku wzajemnego zabijania się zyski terytorialne Rosji są większe niż Ukrainy. Co będzie za rok? Widać, że sytuacja nie ma rozwiązania militarnego. Poza tym nie rozumiem, dlaczego Unia Europejska jest w pierwszej linii pomocy wojskowej dla Ukrainy - stwierdził Fico.
Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel wprawdzie liczy na porozumienie w sprawie zwiększenia unijnego budżetu do końca roku, ale są głosy powątpiewające, czy to się uda.
Chodzi o 66 miliardów euro - tyle pieniędzy więcej Bruksela chciałaby wydać do 2027 roku według propozycji Komisji Europejskiej. Większość z tej kwoty stanowiłyby środki przeznaczone dla Ukrainy - to 50 miliardów euro. Głównymi hamulcowymi są tutaj wspomniane wcześniej Węgry i Słowacja. Mark Rutte, premier Holandii, który jest za zwiększeniem wpłat do budżetu na cel ukraiński, nie chce się z kolei zgodzić na inne cele, takie jak migracja czy konkurencyjność. Jeśli nie uda się porozumieć w sprawie zwiększenia krajowych wpłat, to, jak zapowiedziała szefowa KE Ursula von der Leyen, trzeba będzie poszukać środków gdzie indziej. To by oznaczało cięcia w dotychczasowych programach.
W czasie szczytu w czwartek unijni przywódcy wydali też jednomyślne stanowisko ws. konfliktu na Bliskim Wschodzie - w Izraelu i Strefie Gazy. Wezwali do utworzenia korytarzy humanitarnych i przerw w działaniach wojennych, co miałoby umożliwić pomoc dla cywilów w Strefie Gazy. Jednocześnie też jednomyślnie poparli prawo Izraela do obrony zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym po ataku terrorystów z Hamasu. Potępili Hamas za ten atak oraz za wykorzystywanie cywilów jako żywych tarcz.
W piątek 27 października drugi dzień unijnego szczytu. Rozmowy ruszają o 10:00. Tematem ma być znów Ukraina, a także temat migracji w kontekście wojny na Bliskim Wschodzie. Na agendzie są też kwestie gospodarcze oraz szczyt strefy euro z udziałem także krajów bez wspólnej waluty.