Trwają jesienne powołania na ćwiczenia wojskowe rezerwistów. Jak pisaliśmy, Wojsko Polskie zaplanowało, że w tym roku przeszkolonych zostanie 200 tysięcy żołnierzy rezerwy. Osoby uczestniczące w ćwiczeniach wskazały jednak problemy związane z ich organizacją. Żołnierze twierdzą, że otrzymują "wyposażenie drugiej kategorii".
Jak przekazała "Rzeczpospolita", żołnierze mówią, że dostają "zniszczone mundury, podarte kurtki, używaną bieliznę i brudne buty". Poinformowano również, że uczestnicy ćwiczeń nie mogli korzystać ze swojej broni, ponieważ nie otrzymali odpowiedniej amunicji.
"Waszą bronią osobistą jest P83, ale nie mamy do niej amunicji, więc będziecie strzelać z P94, którą pożyczymy" - mieli usłyszeć rezerwiści. Jak zaznaczył żołnierz, "żeby nie marudzić, dostaliśmy nowe hełmy wz. 67/75". Okazuje się jednak, że ta część uzbrojenia również ma poważne wady.
Eksperci wojskowi zwrócili uwagę, że hełmy przekazywane żołnierzom rezerwy nie spełniają swoich podstawowych funkcji, ponieważ nie zapewniają skutecznej ochrony głowy przed kawałkami pocisków czy bomb. Rezerwiści dostrzegają również problem związany z typem broni, którą otrzymują. Żołnierze dostają karabiny automatyczne "Kałasznikow", czyli broń opracowaną tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej.
- Na ćwiczeniach większość to osoby po pięćdziesiątce, zatem 'kałachy' znamy. Widocznie armia nie zakłada, abyśmy się uczyli obsługi bardziej nowoczesnych karabinów - powiedział jeden z żołnierzy. Wysoki rangą oficer Wojska Polskiego zauważył, że braki w wyposażeniu rezerwistów ujawniają poważny problem armii. - To świadczy o biedzie - stwierdził.