Odkładaj mało, by wyjąć dużo. Rzecz o długoterminowym oszczędzaniu

Długoterminowe oszczędzanie to żadna sztuka. Po prostu odkładasz pieniądze wtedy, kiedy twoje zarobki na to pozwalają, by móc czerpać z tych zapasów, gdy bieżący dopływ gotówki jest mniejszy. Odkładając tylko po 250 zł miesięcznie, przez 40 lat możesz zebrać blisko milion złotych!

Masz pytanie dotyczące kont osobistych i rozwiązań oszczędnościowych? Zapytaj eksperta

Pewnie rzadko myślisz o tym, czy będziesz miał z czego żyć za parę dekad. Ale nawet jeśli lubisz cieszyć się chwilą, to przynajmniej od czasu do czasu zrób sobie małe finansowe résumé. Spróbuj oszacować, ile pieniędzy udało ci się zgromadzić podczas lat praktyki. Bo zdolność do oszczędzania to główny wyznacznik finansowego bezpieczeństwa. Teraz i w przyszłości.

Co przez to rozumiem? Po prostu powinieneś umieć odkładać pieniądze w tłustych latach i miesiącach, po to by w tych chudych nie zostać bez grosza. Inaczej będziesz co jakiś czas wpadał w długi, z których trudno ci będzie wyjść.

Oszczędzaj na podróż dookoła świata...

Jeśli przez lata pracy nie udało ci się zgromadzić żadnego kapitału, to najwyższy czas to zmienić. Nie masz pieniędzy, by oszczędzać? Mylisz się! Rzuć palenie albo inną słabostkę i poczekaj cierpliwie 25 lat, a zobaczysz, jak wielką górę grosza uzbierasz. Wszystko przez procent składany, który Albert Einstein nazwał "największym matematycznym odkryciem w historii" i "najpotężniejszą siłą we wszechświecie". Jak to działa?

Załóżmy, że palisz paczkę dziennie (to ok. 9 zł). Miesięcznie wypalasz jakieś 250 zł. Wystarczy odkładać te pieniądze przez 25 lat, by na koniec mieć za co kupić drogie auto lub zwiedzić cały świat. Wpłacając 250 zł miesięcznie na lokatę dającą zysk rzędu 5 proc. rocznie, po 25 latach uzbiera ci się prawie 130 tys. zł! Nie palisz? To może objadasz się słodyczami, jedzeniem z fast foodu? Jesteś za stary, by tyle czekać? Na oszczędzanie nigdy nie jest za późno.

Nawet pozornie drobne oszczędności po latach mogą przerodzić się w prawdziwą fortunę dzięki procentowi składanemu. Warunki są dwa: trzeba oszczędzać długo i systematycznie, a na dodatek nie wolno tknąć zysków, jakie będą przynosić odkładane pieniądze.

...a może i na dobrą emeryturę?

Wszystko zależy od tego, jak duży zysk wypracują dla ciebie inwestowane pieniądze. W optymistycznym scenariuszu, gdybyś odkładał po 250 zł miesięcznie przez np. 30 lat ze średnim rocznym zyskiem 8 proc. (czyli wyższym niż wspomniane wyżej 5 proc. na lokacie), na koniec odebrałbyś aż 354 tys. zł. Oszczędzając przez 40 lat, uzbierasz już... 810 tys. zł! Wystarczy na samochód, na podróż dookoła świata i jeszcze na dodatkową emeryturę.

Ta dodatkowa emerytura to właściwy trop, bo musisz wiedzieć, że to, co dostaniesz z ZUS-u i otwartego funduszu emerytalnego (OFE), nie będzie pozwalało na dostatnie życie. Eksperci szacują, że z ZUS-owskiej emerytury możesz dostać góra 50-60 proc. tego, co dziś zarabiasz. A jeśli twój pracodawca wypłaca ci część pensji na czarno albo masz działalność gospodarczą, w której składki na ZUS są niskie, pewnie dostaniesz od państwa jeszcze mniej.

Dlatego dobrze byłoby zgromadzić kapitał, który by wystarczył na to, na co nie wystarczy emerytura. Skorzystaj z najprostszych pomysłów. Nawet jeśli założysz lokatę w banku albo zwykłe konto oszczędnościowe, na które będziesz wpłacał zaskórniaki, to już dobrze. Każdy dzień się liczy. Zacznij, a po pewnym czasie zobaczysz, że twoje oszczędności rosną niczym śniegowa kula. Odsetki doliczone do zgromadzonego kapitału zaczną przynosić kolejne odsetki, kapitał będzie rósł coraz szybciej i szybciej. Dlatego zacznij od dziś.

IKE, czyli daj się zmotywować

Różne sposoby długoterminowego odkładania pieniędzy - na lokatach, w obligacjach, w funduszach - mają wspólny mianownik. To indywidualne konto emerytalne. Podstawową jego zaletą jest to, że do pewnego limitu wpłat - dziś jest to niecałe 10 tys. zł rocznie - pieniądze gromadzone na takim koncie są zwolnione z tzw. podatku Belki. Czyli z podatku od zysku z oszczędności, który płacą wszyscy posiadacze lokat, funduszy, obligacji itp. Od każdego osiągniętego zysku z oszczędności trzeba zapłacić 19 proc. podatku. Pieniądze w IKE - do wspomnianego wyżej limitu - są z tego podatku zwolnione. Jest tylko jeden warunek: pieniędzy z IKE nie możesz wypłacić przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Inaczej zapłacisz od zysków pełny podatek. Jeśli więc zakładasz, że będziesz gromadził pieniądze aż do emerytury, a jednocześnie wiesz już, w co chciałbyś zainwestować, poszukaj takiej inwestycji, która daje "opakowanie" zwolnione z podatku Belki. Czyli właśnie IKE. A jeśli nie masz pomysłu na to, jak długoterminowo oszczędzać - czytaj dalej.

Plany oszczędnościowe - za i przeciw

Można skorzystać z różnych planów inwestycyjnych oferowanych przez ubezpieczycieli. Wiele firm ubezpieczeniowych, np. Axa, Skandia, Aegon, Generali, Aviva, PZU i inne, ma indywidualne programy. Zobowiązujesz się, że przez określoną liczbę lat będziesz wpłacał 200, 300 albo np. 500 zł miesięcznie, a firma inwestuje te pieniądze w różne fundusze, od bezpiecznych po ryzykowne. Czasem składka jest dzielona na część inwestowaną i tę, która idzie na ochronę ubezpieczeniową (wówczas otrzymujesz w pakiecie inwestycję i polisę na życie). Innym razem inwestowana jest prawie cała składka.

Podstawową zaletą takich programów jest to, że zmuszają cię do oszczędzania. To dobre dla osób, które nie mają wewnętrznej dyscypliny i nigdy nie umiały oszczędzać. Ubezpieczyciel będzie jak ekonom stojący z batem za plecami i przypominający o kolejnych składkach.

Ceną za wygodę uczestnictwa w takich planach są wysokie prowizje. Zapłacisz co najmniej kilkanaście złotych miesięcznie dodatkowych opłat, których nie ponosiłbyś, inwestując samodzielnie. Nie będziesz też mógł się bezkarnie wycofać - większość firm ubezpieczeniowych wpisuje do umów z klientami wysokie kary za przedwczesną rezygnację z programu.

Na początek konto oszczędnościowe, a potem...

Wciąż nie wiesz, jak zacząć? Nie masz pomysłu, gdzie założyć sobie IKE, i nie przekonują cię programy inwestycyjne firm ubezpieczeniowych? Wykorzystaj mój kolejny patent: załóż sobie w banku konto oszczędnościowe i wpłacaj na nie zaskórniaki. Po 50, 100 lub 200 zł miesięcznie. Takie konto nie przyniesie może kokosów (dziś konta oszczędnościowe są oprocentowane na 4-6 proc. rocznie), ale ma niepodważalną zaletę: możesz na nie wpłacać nawet małe kwoty, w dowolnym momencie. I - w razie potrzeby - wypłacić bez utraty odsetek.

Prędzej czy później na twoim koncie zbierze się większa sumka. To właściwy moment na zrobienie kolejnego kroku: jeśli uzbierałeś np. 10 tys. zł, połowę z tej kwoty przerzuć na lokatę bankową. Pieniądze zaczną pracować szybciej, bo lokaty są zwykle oprocentowane lepiej. Tę operację powtarzaj za każdym razem, kiedy kwota uciułana na koncie oszczędnościowym przekroczy próg 10 tys. zł (albo inną ustaloną przez ciebie wartość).

Przyjrzyj się funduszom i obligacjom

Masz już kilka lokat? Czas więc rozbudować plan oszczędzania o fundusze inwestycyjne. W długim terminie fundusze inwestujące w akcje giełdowych spółek przynoszą wyższe zyski niż lokaty bankowe. Przejrzyj gazety i portale internetowe, wytypuj dwa fundusze akcji, które dobrze sobie radzą w krótkim i długim terminie. Najlepiej gdyby jeden z tych funduszy inwestował w akcje w Polsce, a drugi - za granicą, np. w Azji. Sprawdź, w którym banku możesz założyć konta do wybranych funduszy, i zarejestruj się jako ich klient.

Kiedy na koncie uzbiera się np. kolejne 10 tys. zł, już nie przerzucaj ich na lokaty, ale zacznij kupować jednostki uczestnictwa wybranych funduszy. Podziel pieniądze na cztery części i wpłacaj co miesiąc - unikniesz wejścia do funduszy z całą gotówką w złym momencie.

Do funduszy przerzucaj pieniądze z konta oszczędnościowego tak długo, aż będziesz w nich miał 30-40 proc. wszystkich oszczędności. W kolejnych latach, dopłacając kolejne oszczędności, staraj się utrzymywać proporcje na podobnym poziomie. Chodzi o to, by zawsze stawiać na dwa konie - część pieniędzy trzymać w funduszach, większość na bezpiecznych lokatach.

Oprócz lokat i funduszy możesz włączyć do swojego planu oszczędzania także obligacje. Rząd przygotował dla ciebie specjalne dziesięcioletnie obligacje emerytalne. Są naprawdę nieźle oprocentowane (obecnie to aż 7 proc.), a jedna kosztuje tylko 100 zł.

Część pieniędzy z konta oszczędnościowego przerzucaj więc co jakiś czas na zakup obligacji. Możesz je kupować w banku PKO BP (zakładasz tam specjalne konto i wykonujesz przelew, a PKO BP kupuje dla ciebie obligacje) lub przez internet. Gdybyś pilnie potrzebował gotówki, z inwestycji w obligacje możesz się w każdej chwili wycofać - zapłacisz tylko 1 zł prowizji od sztuki za przedterminowy wykup.

Eksperci dla "Gazety"

Konrad Wąsiel, Deutsche Bank PBC

Dobrze jest wybrać taki sposób oszczędzania, który zobliguje nas do regularnego odkładania założonej z góry kwoty. Do takich rozwiązań należą m.in. programy systematycznego oszczędzania w funduszach inwestycyjnych. Bo po pierwsze, takie programy inwestycyjne są elastyczne (można wpłacać niewielkie kwoty, począwszy od 100 zł miesięcznie), a po drugie, nasze pieniądze mogą być inwestowane w różne tzw. klasy aktywów (np. fundusze polskie lub zagraniczne, fundusze stabilne, akcyjne itd.). Jeśli nie chcemy samodzielnie decydować o ich wyborze, możemy skorzystać z gotowych rozwiązań o zróżnicowanych możliwościach zysku i poziomie ryzyka.

Wpłacając regularne kwoty przez długi czas, najczęściej od 10 do 30 lat, jednostki funduszy kupujemy po różnych cenach. Wpływa to na zmniejszenie ryzyka inwestycji, ponieważ uśrednia się koszt ich zakupu w całym okresie oszczędzania. W przypadku programów systematycznego oszczędzania podatek od zysków kapitałowych opłacamy dopiero po zakończeniu inwestycji.

Marcin Jedliński, Raiffeisen Bank

Przyszli emeryci kuszeni są ofertami banków, towarzystw funduszy inwestycyjnych, firm ubezpieczeniowych. Jaka jest między nimi różnica? Jedne gwarantują nam pewny zysk w momencie przejścia na emeryturę, a inne takiej gwarancji nie dają.

Do tej pierwszej grupy należą ubezpieczenia na życie i dożycie gwarantujące zebranie określonej kwoty na zakończenie okresu ubezpieczenia, czyli w momencie przejścia na emeryturę. W tym przypadku firma ubezpieczeniowa zapewnia klientowi określony zysk.

Do drugiej grupy należą produkty bez gwarancji zysku, np. oferta towarzystw funduszy inwestycyjnych czy ubezpieczenia połączone z inwestowaniem części składki. Te z gwarancją przynoszą pewny, ale niewygórowany zysk, te bez gwarancji oferują potencjalnie o wiele wyższy zysk dla klienta.

Bernard Waszczyk, Open Finance

Sposobem na dodatkową emeryturę jest inwestowanie oszczędności w fundusze. Pytanie tylko, jaki fundusz będzie się do tego nadawał najlepiej. Czasem sama nazwa funduszu sugeruje, że jest stworzony specjalnie z myślą o trzecim filarze emerytalnym. Są to np. DWS Zabezpieczenia Emerytalnego, Legg Mason Senior i Skarbiec III Filar. Warto zauważyć, że wszystkie trzy należą do tej samej kategorii - są to fundusze stabilnego wzrostu. Udział akcji w portfelach tych funduszy waha się w granicach 20-30 proc. Pozostałą część stanowią obligacje, których gwarantem najczęściej jest skarb państwa.

Fundusze stabilnego wzrostu z pewnością dają większe bezpieczeństwo kapitału niż fundusze akcji czy zrównoważone, jednak także potencjał zysków jest mocno ograniczony. A jedną z często przywoływanych przez speców jest zasada "100 minus wiek oszczędzającego". Otrzymana w ten sposób różnica określa sugerowany udział bardziej ryzykownych składników w naszym portfelu (np. akcji czy funduszy akcji). Wniosek z tego taki, że wraz ze zbliżaniem się do celu udział części agresywnej portfela powinien maleć. Zatem im bliżej do emerytury, tym więcej pieniędzy powinniśmy trzymać w bezpiecznych instrumentach, jak lokaty, obligacje czy fundusze rynku pieniężnego lub dłużnych papierów wartościowych.

-----------

Odkładanie na dodatkową emeryturę to słaby wabik. Ale dlaczego by nie zbierać długoterminowo na podróż dookoła świata, luksusowe auto lub realizację innego wielkiego marzenia?

Z jakich produktów finansowych korzystasz najczęściej?