Usłysz historię polskich gier. Drugie życie dźwięków z kultowych tytułów

"Stare dobre czasy" w nowej, dźwiękowej formie. Nieznana, zapomniana twarz polskich gier.

Ostatnie lata to nie tylko sukcesy nowych polskich gier, ale też odkrywanie przeszłości rodzimej branży. W 2015 roku Marcin Kosman wydał książkę "Nie tylko Wiedźmin. Historia polskich gier". Już niedługo, 16 stycznia, w warszawskim Muzeum Techniki i Przemysłu NOT, będzie można obejrzeć wystawę poświęconą polskim twórcom - Digital Dreamers. To kolejne ważne, po Pixel Heaven, retro wydarzenie pozwalające poznać początki biało-czerwonych produkcji. Jednak nikt nie przedstawi wam tej historii oryginalniej od projektu Odd Isle .

Album o nazwie "Weathering" składa się z utworów powstałych na bazie dźwięków z polskich przygodówek z lat dziewięćdziesiątych. Dźwięków, bo o muzyce trudno w ich przypadku mówić. Tak o ścieżce audio w grze "Eksperyment Delfin" pisał autor recenzji na portalu ppa.pl :  "Podczas rozgrywki nie zostaniemy uraczeni odgrywaną w tle muzyką, lecz krótkimi, zapętlonymi efektami dźwiękowymi marnej jakości. Już na wstępie gry właściwie można wyłączyć głośniki, gdyż ciągłe słuchanie "szumu miasta" czy też "ciurkania" wody może przyprawić o ból głowy".

Nie lepiej było w innych projektach, które stanowią "bazę" dla Odd Isle. Przygodoskop.pl o muzyce w Alfabecie Śmierci też nie miał dobrego zdania:

(...) mamy tu w zasadzie jeden moduł złożony z kilku dźwięków. Na początku wydaje się znośny i nawet buduje pewnego rodzaju nastrój grozy, jednak po kwadransie gry takie "rzępolenie" potrafi przepiłować blat biurka. Autorzy przewidzieli najwidoczniej zgubne skutki efektów swojej muzycznej twórczości, bowiem muzykę można bez problemu (i bez żalu) wyłączyć.

Z kolei w jednej z recenzji Teenagenta o muzyce napisano, że "nie nadaje się do słuchania ot tak sobie". Odd Isle sprawiło, że te dźwięki mogą żyć swoim życiem. I być wykorzystane nie tylko jako element gry.

"Weathering" zachwyca, bo pokazuje, jak dużo można wyciągnąć ze starych, polskich gier. I co najciekawsze i najważniejsze, są to rzeczy, o których na wspomnianej wystawie czy innych imprezach retro raczej się nie dowiemy. No bo kto by chciał zwracać uwagę na "ciurkanie wody" czy "szum miasta"? A okazuje się, że polskie produkcje kryją w sobie wiele skarbów, które można w oryginalny sposób wykorzystać.

I nie jest to odgrzewanie kotleta, odgrywanie tego samego, tylko w "nieco ładniejszej oprawie". A przecież to numer znany z gier, kiedy wielkie hity sprzed lat wydaje się w wyższej rozdzielczości i sprzedaje drożej niż oryginał, mimo że różnica niewielka. W przypadku muzyki mamy do czynienia z nowym życiem. Odkrywaniem na nowo.

Owszem, też jest nostalgia. Widać ją na pierwszy rzut oka, jak w przypadku płyty "0101" nagranej przez Krojca. Została wydana w nietypowym opakowaniu przypominającym dyskietkę. Zresztą były gitarzysta Lao Che po retro-klimaty chętnie sięga. Jeden ze swoich utworów wypuścił właśnie na dyskietce , a album "Kid'78" to opis lat osiemdziesiątych z perspektywy nastolatka, "beztroski okres życia osadzony w schyłkowym PRL-u, umoczony w sosie kultury analogowych syntezatorów, komputerów Commodore i Atari". Ale wspomniana płyta "0101" to nie tylko przyjemne wspomnienia, ale też bardzo ciekawe, świeże podejście do gier z dawnej epoki. I, podobnie jak "Weathering" Odd Isle, nie jest to muzyka wyłącznie dla kogoś, kto przy klasykach spędził mnóstwo godzin.

Krojc - 0101Krojc - 0101 fot. InnerGuN Rec. fot. InnerGuN Rec.

Polskie (i nie tylko) stare gry dostają drugie życie. Z daleka od imprez retro, branżowych serwisów, osób zajmujących się grami. Trochę szkoda, że te dwa światy są od siebie daleko. Chciałbym zobaczyć artystów takich jak Odd Isle czy Krojc na growych wydarzeniach, skupiających się na wspominaniu i odkrywaniu historii rodzimych gier. Scena alternatywna, jak widać, ma o niej wiele do powiedzenia. W ciekawy, nietypowy sposób. Warto ich wysłuchać.

Więcej o: