Wirtuozi technologii z Warszawy stworzyli bransoletkę do przesyłania dotyku na odległość. Ich projekty zachwycają

Stworzyli bransoletkę do przesyłania dotyku na odległość, naszyjnik wyświetlany z pikoprojektora i kinetyczną rzeźbę dla Disneya. Czterech młodych Polaków kreatywnie bawi się nowymi technologiami, przekształcając je w sztukę. Poznajcie panGeneratora.

W akwarium pływa rybka. Na akwarium skierowane są dwie kamery, które cały czas ją śledzą. Rybka nie wie, że każdy jej ruch wysyłany jest do drukarki 3D, która na tej podstawie wydrukuje rzeźbę. To instalacja o tym, kim są podwykonawcy w sztuce , tłumaczy Krzysztof Goliński , jedna czwarta panGeneratora, kolektywu czterech Polaków, działających na styku sztuki i nowych technologii. Faktycznie, instalacja .Float prowokuje pytanie, ko tak naprawdę jest twórcą rzeźby - rybka, czy artyści?

Jestem w pracowni panGeneratora . Pachnie wiórami i sklejką. Widzę komputery, drukarkę 3D, kable, dużo części elektronicznych. Ani akwarium ani rybki nie ma w zasięgu wzroku.

- Gdybyśmy wszystkie projekty trzymali w pracowni, to po prostu byśmy się nie zmieścili - śmieje się Jakub Koźniewski, inny członek panGeneratora - Wiele osób sądzi, że mamy piękne studio, w którym tylko myślimy, a robotnicy za nas odwalają czarną robotę. Projekty realizujemy od pomysłu do przemysłu, od koncepcji po zlutowanie wszystkiego, zmontowanie i skręcenie.
- To krew, pot, łzy i porażenie prądem - dodaje Krzysztof Goliński.

Domino ze światła

panGenerator wykorzystuje najnowsze technologie w instalacjach artystycznych. W skład kolektywu wchodzą Piotr Barszczewski, Krzysztof Cybulski, Krzysztof Goliński i Jakub Koźniewski . Działają wspólnie od 2010 roku, ich prace mogliście widzieć w muzeach i galeriach sztuki oraz na różnych festiwalach. Najbardziej znaną pracą panGeneratora jest Konstelakcja , która powstała na potrzeby festiwalu Przemiany organizowanego przez warszawskie Centrum Nauki Kopernik w 2013 roku.

Instalacja składała się z setek czworościanów foremnych, wewnątrz których umieszczono zaprojektowaną przez panGeneratora elektronikę, 3 białe diody, fotorezystor, mikrokontroler i baterie. Wystarczyło zbliżyć się do jednej z brył ze źródłem światła, żeby czworościan rozbłysnął. Jeśli w pobliżu były inne czworościany, światło przenosiło się między nimi na zasadzie domino.

- Konstelakcja na podstawowym poziomie cieszy oczy i uszy. Jest element gry i zabawy, bo to trochę jak klocki albo domino. Ludzie bawią się razem, wchodzą w interakcje - tłumaczy Jakub Koźniewski - A w tle jest teoria zjawisk emergentnych czyli tego, że bardzo złożone wzorce mogą powstawać bez centralnego sterowania. Ale nie trzeba mieć tej wiedzy, żeby po prostu cieszyć się instalacją.

Od dłuższego czasu chodzi za mną beton

- Nie jesteśmy hakerami, majsterkowiczami, którzy chcą się po prostu bawić technologią - zaznacza Koźniewski - Zwykle nasza motywacja jest bardziej artystyczna. A jeśli stwierdzimy, że za pomocą technologii możemy coś ciekawego powiedzieć, to tak zrobimy. Czasami technologie nas inspirują, np. gdy pojawia się nowy materiał, nowy układ elektroniczny.
- Traktujemy to jako nowy środek wyrazu, nowe medium - dopowiada Goliński.
- I od razu zaczynamy się zastanawiać, jak możemy to wykorzystać w niestandardowy sposób. Taki pomysł przeważnie czeka na dobry moment do realizacji.
- Każdy z nas ma z tyłu głowy projekty, które chce zrobić. Za mną na przykład od dłuższego czasu chodzi beton. I pewnie przyjdzie taki moment, w którym go użyję.

panGenerator wykorzystywał już w instalacjach sztuczną żywicę, pikoprojektory, mapping 3D. No i stal.

Miara pokoju

- To chyba jedna z ciekawszych rzeczy, jakie zrobiliśmy - zaczyna opisywać Krzysztof Goliński - Ciężki temat, ale instalacja dużo wyraża.

Chodzi o instalację Miara pokoju jaka powstała na zamówienie Muzeum Powstania Warszawskiego z okazji 71 rocznicy zakończenia II Wojny Światowej i 70 rocznicy Powstania Warszawskiego.

Wykorzystano tu tysiące łusek z nabojów, 70 siłowników pneumatycznych, magnesy neodymowe i 5 przemysłowych taśm transmisyjnych. Wszystko po to, żeby dobitnie pokazać straty wojny i powstania - ile osób zostało wziętych do niewoli, ile zginęło, ile osób trafiło do obozu w Auschwitz.

Przesyłanie dotyku na odległość

Projekt haptycznej bransoletki Tactilu powstał w 2014 roku dla Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych fundacji Itaka. Urządzenie pozwala na przesyłanie dotyku na odległość. Tak, dobrze przeczytaliście - dwie osoby które mają na rękach Tactilu mogą wysyłać i odbierać dotyk z dowolnego miejsca na świecie. Za łączność odpowiada aplikacja na smartfonie, a konstrukcja samej bransoletki jest trochę bardziej skomplikowana. Wykorzystano w niej nitinol , czyli materiał z pamięcią kształtu.

- Tactilu była pierwszym albo jednym z pierwszych obiektów na świecie, które pozwalały przenosić dotyk na odległość - zauważa Jakub Koźniewski - A teraz Apple Watch ma taką funkcję, więc intuicję technologiczną mieliśmy dobrą. To był fajny projekt, który można było zmontować sobie na biurku, problemem była miniaturyzacja.

Chłopaki z panGeneratora wiedzą, że co najmniej część ich produktów można by przekuć w biznes. Ale - przynajmniej na razie - nie chcą.

Zbliża się coś dużego

Najdłużej nad jednym projektem - Konstelakcją - pracowali 1,5 roku. Z czego pół roku zajęła praca papierkowa i szukanie inwestora, podkreśla Goliński.

- Ekosystem do robienia takich rzeczy w Polsce jest niesprzyjający - mówi Koźniewski - Byliśmy z tym pomysłem w Akademickim Inkubatorze Przedsiębiorczości, ale warunki były praktycznie nie do przyjęcia. Musielibyśmy sprzedać duszę, a właściwie cztery dusze. Więc stwierdziliśmy, że nie chcemy robić biznesu. Interesuje nas robienie nowych rzeczy.

Na szczęście zamówień na nowe instalacje nie brakuje. Artyści przyznają, że w sumie mogliby utrzymywać się wyłącznie z działalności panGeneratora. Wśród ich klientów są firmy (np.projekt  Mikifon zrobiony na zamówienie Disneya można było do niedawna oglądać w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie), ale też instytucje publiczne. W Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN można od dwóch lat oglądać ich instalację Macrofilm .

- Wszystkie projekty mają charakter eksperymentalny, więc dopóki ich nie zrealizujemy, nie wiemy, czy się uda. Ryzyko jest ogromne - mówi Koźniewski.

Chłopaki z panGeneratora zdradzają, że teraz pracują nad czymś potencjalnie dużym. Nie mogą powiedzieć nic więcej. Mówią tylko, że chodzi o instalację w przestrzeni publicznej w Warszawie.

Więcej o: