Dyskoteka wewnątrz ciała i słuchawki zapewniające szczęście. Technologia to nowy, kuszący narkotyk

Kawa, alkohol i inne używki staną się niepotrzebne, bo zastąpią je sprzęty, które zakłada się na głowę lub... połyka? Tego typu urządzeń jest coraz więcej. Gwarantują poprawę samopoczucia, ale o skutkach ubocznych jeszcze się nie mówi.

Stoisz w kolejce w sklepie. Jedziesz autobusem. Pracujesz w biurze. Nie masz na sobie słuchawek. Wyglądasz zwyczajnie. Ale w twojej głowie trwa właśnie głośna impreza techno. Słyszysz, czujesz, masz wrażenie, jakbyś był w głośnym klubie. Ale tylko ty - reszta nie ma pojęcia, co dzieje się w twoim ciele. Właśnie takie wrażenia zapewnia Audiopill.

Czytaj też: Nie lubisz Windows 10? Jest solidny powód, żeby go zainstalować: gry

Dyskoteka w twoim ciele

Nietypowa tabletka została stworzona na podstawie kapsułki, którą wykorzystuje się przy endoskopii kapsułkowej. Audiopill również się połyka, czeka godzinę i... przez następne dziesięć słyszy się dźwięki rodem z techno-party, w wybranej przez siebie częstotliwości. Jest jedno "ale". Efektów, które rozchodzą się po całym ciele, nie można wyłączyć, trzeba czekać aż bateria się rozładuje.

Audiopill from Jan Poope on Vimeo .

Audiopill from Jan Poope on Vimeo .

Może właśnie dlatego Jan Strmiska nie zebrał na portalu Indiegogo potrzebnej sumy, która miała pomóc w rozpoczęciu masowej produkcji Audiopill. Czech, znany pod pseudonimem Jan Poope, prosił o 150 tysięcy euro, dostał tylko 148 ?. Twórca projektu przyznawał, że lekarze odradzali zażywania tabletki i w razie czego każdy sam jest za siebie odpowiedzialny. Ale nie tylko to zniechęcało, bo odstraszająca była również cena. Jedna sztuka Audiopill kosztowała na Indiegogo aż 120 euro. Sporo jak na dziesięć godzin samotnej zabawy.

Możemy uznać Audiopill za ciekawostkę, prowokację, wybryk artysty, który w ten sposób chce zdobyć rozgłos. Ale to kolejny dowód na to, że technologia nie tylko będzie ulepszać nasze ciała czy eliminować niedoskonałości. Będzie je też napędzać w celach czysto rozrywkowych. Jak inne używki.

Mające kosztować 299 dolarów słuchawki Nervana nie tylko pozwolą słuchać muzyki. Dodatkowe specjalne urządzenie sprawia, że Nervana stymuluje mózg. Za pomocą impulsów elektrycznych uwalniane są tak zwane hormony szczęścia. Osoby, które miały okazje przetestować słuchawki, twierdzą, że to działa. Na początku czuć mrowienie i łaskotanie, a po zdjęciu sprzętu po prostu jest się szczęśliwym. Stan nie trwa długo, bo około pięciu minut, ale podobno przez co najmniej godzinę i tak się jest pogodnym.

 

Jeszcze lepsze wyniki osiąga Thync , nazywany "urządzeniem do zmiany nastroju". Zakłada się sprzęt na skroń, by elektryczne impulsy zredukowały stres i zrelaksowały użytkownika. Godzinna sesja sprawia ponoć, że lepsze samopoczucie trwa nawet przez 2-3 dni. Kawa i drzemka przegrywają. Wystarczy odpalić aplikację, chwilę poczekać i już jest lepiej.

Wiele obiecywać można sobie po wirtualnej rzeczywistości. VR pozwala leczyć depresję , więc równie dobrze może poprawić nastrój. Już są aplikacje, które pomagają się zrelaksować, jak na przykład Zen Zone . Psychodeliczne atrakcje zapewniają odtwarzacze muzyczne, pełne szalonych wizualizacji. Nietrudno domyślić się, że powstaną kolejne, idące krok dalej, mające oszukać mózg i sprawić, że poczujemy się jak na haju.

 

Wszystkie te gadżety wydają się niegroźne i niewinne w porównaniu z poważnymi używkami, które również mają poprawić samopoczucie i uatrakcyjnić imprezy czy spotkania. To chyba jedyna różnica, bo stosowanie zapowiada się podobnie. Wspomniane słuchawki Nervana mają mieć nawet opcję festiwalową i koncertową - będą zbierały dźwięki z otoczenia i na ich podstawie uwalniały hormony szczęścia. Owszem, można sobie zapalić trawę na koncercie ulubionego zespołu, ale po co, skoro wystarczy założyć słuchawki i też będzie fajnie?

Nowy narkotyk

Tylko od razu pojawia się pytanie: czy będziemy chcieli z tego zrezygnować? Thync wydaje się być dobrym substytutem dla trzeciej kawy czy popołudniowej drzemki, ale przecież nietrudno wyobrazić sobie osoby, dla których to będzie za mało. Zwiększą ilość sesji, być może stworzą modyfikacje, pozwalające na "mocniejsze" uderzenia. Zamiast jednej kapsułki podobnej do Audiopill połkną dwie, dla lepszych efektów.

Niby nic nowego. Wszystko jest dla ludzi, chcącemu nie dzieje się krzywda, kto jest odpowiedzialny, to będzie znał umiar. Nie da się jednak ukryć, że już za chwilę technologia stanie się kolejnym narkotykiem. Bardziej dosłownym niż wyświechtane hasło, że Facebook uzależnia.

Dla wielu będzie to lepszy narkotyk, bo - przynajmniej w teorii - mniej groźny. Na dodatek pomagający stworzyć człowieka niemal doskonałego, który będzie mógł pracować więcej. Brzmi trochę jak cyberpunkowy scenariusz, ale przecież korzyści są jasne. Pracownik z Thync na głowie nie będzie tracił czasu na robienie kawy, wychodzenie do kuchni, pogaduszki. Siedząc przy biurku zaaplikuje sobie dawkę z aplikacji i wypoczęty, zrelaksowany będzie gotowy na nadgodziny. Bez narzekania, bo nastrój szybko się poprawi. Czekasz na "piąteczek"? Zażyj Audiopill i baw się dobrze nawet w pracy, nikomu nie przeszkadzając.

Wyobrażaliśmy sobie, że człowiek przyszłości będzie miał super moc dzięki protezom i implantom. Okazuje się, że człowiek przyszłości może wyglądać nieco inaczej - szprycujący się słuchawkami i zakładanymi na głowę urządzeniami. Przez chwilę będzie lepszy, bo szczęśliwszy. Ale co dalej?

Więcej o: