Rembrandt z drukarki 3D. Tej fali piractwa się nie powstrzyma

Adam Bednarek
Niepotrzebny jest mistrz, żeby namalować obraz tak, jak on. Niepotrzebny jest też fałszerz, bo kopię stworzą algorytmy wraz z drukarką 3D.

- To ja byłem Vermeerem - miał powiedzieć Han van Meegeren, fałszerz tak doskonały, że jego podróbki uważane są za dzieła mistrza. - To ja byłem... kimkolwiek mi kazano - cóż, właśnie takie słowa będziemy mogli przypisać algorytmom, gdy te nauczą się stylu wielkich malarzy i go odwzorują. A każdy chętny wydrukuje je sobie na drukarce 3D.

Przedsmak nowoczesnego fałszerstwa już mamy. Wprawdzie "The Next Rembrandt” nie powstało po to, żeby zainspirować oszustów, ale efekty uboczne możemy już przewidywać. Sztuczna inteligencja przeanalizowała 346 dzieł Rembrandta. Algorytmy uczyły się techniki, stworzyły też profil osoby, która była najczęściej portretowana - biały mężczyzna, w wieku od 30 do 40 lat, ubrany na czarno, z zarostem, kapeluszem i wzrokiem skierowanym w prawą stronę. W efekcie powstało dzieło, wydrukowane w drukarce 3D, które przypomina dokonania mistrza. Twórcy projektu chwalą się, że 347 lat po śmierci Rembrandta odsłonięto jego kolejny obraz. Podobno, gdyby ktoś nie wiedział, jak powstał, w życiu nie pomyślałby, że to efekt algorytmów.

 

Co dalej? Aż prosi się, żeby pójść krok dalej. Zrobić całą nową wystawę nieżyjącego artysty. "Wymieszać” obrazy: prawdziwe ze sztucznymi. Ożywianie malarzy musi być kuszące z komercyjnego punktu widzenia. Kto nie chciałby być na premierowej wystawie Rembrandta, Matejki, Caravaggio? Wielkie nazwiska znowu tworzą.

Nieżyjący aktor wciąż w kinie

Inne branże ten temat już podłapały. Tragiczna śmierć Paula Walkera mogła sprawić, że nakręcony w połowie film wylądowałby w koszu lub musiałby mieć zmieniony scenariusz. Dzięki technologii nieżyjący aktor wystąpił w kolejnych scenach - jego twarz odwzorowano cyfrowo. Twórcy przyznają, że jeszcze kilka lat temu byłoby to niemożliwe. W takim razie, na co będzie stać komputery za 5-10 lat? Ten filmik podpowiada:

Na wielkim ekranie znowu zobaczymy Marlona Brando, Jamesa Deana, Zbigniewa Cybulskiego, których udawać będzie inny aktor, a komputer wstawi ich twarze? To możliwe, skoro nieżyjące gwiazdy powróciły na scenę. Michael Jackson jako hologram tańczył, w podobnej formie w trasę koncertową ruszyć ma Whitney Houston. Twórcy takich przedsięwzięć chwalą się, że zachowano charakterystyczne ruchy i gesty artysty.

 

Algorytmy piszą własne odcinki "Przyjaciół", przy pomocy komputera powstała książka, która znalazła się na długiej liście nominowanych do jednej z japońskich nagród. Wprawdzie fabułę wymyślili ludzie, a sztuczna inteligencja tylko to zredagowała, to i tak mamy dowód na możliwości algorytmów. Wystarczy pozwolić im przeanalizować twórczość danego autora, a komputer stworzy jego kolejne dzieło. Łatwo wyobrazić sobie hasło reklamowe w stylu "nowa książka Hemingwaya” i jej wysokie miejsce na liście bestsellerów. Reedycje wydawane po śmierci to przeżytek. Po co znowu sprzedawać to samo, skoro można wypuścić coś nowego?

The Next RembrandtThe Next Rembrandt fot. The Next Rembrandt

Możliwości technologii to też piractwo na niewyobrażalną jak dotąd skalę. Mało kto może pozwolić sobie na kupno oryginalnego dzieła sztuki. Nieosiągalne są nawet genialne podróbki. Druk 3D, co widzimy na przykładzie akcji "The Next Rembrandt”, wszystko zmienia. Owszem, materiały potrzebne do wydrukowania takiego dzieła też swoje kosztują, ale przecież do "domowych warunków” wystarczą surowce gorszej jakości. I każdy będzie mógł powiesić sobie obraz z Muzeum Narodowego u siebie w domu. A jeśli nawet nie planujecie zakupu drukarki 3D, bo odstrasza was cena, to przypomnijcie sobie lata 90. i kogoś, kto miał drogą wówczas nagrywarkę płyt CD i za drobną opłatą dzielił się materiałami pobranymi z Sieci.

Piracić będziemy wszystko

Wkrótce tak może być z obrazami, rzeźbami i czymkolwiek chcecie. Piotr Gnyp w tekście "Piracić będziemy wszystko" pisał:

Wystarczy by jakiś schemat wylądował w sieci i nagle wszyscy będą mogli mieć prawie za darmo torebkę Prady, tak jak teraz mogą pobrać serial „Przyjaciele”. A nasz świat jest na to kompletnie nieprzygotowany. Wyobrażacie sobie, co może się dziać, gdy rzeczy stracą wartość? Nagle okaże się, że nie ma sensu produkować zabawek, talerzy, sztućców, figurek czy otwierać nowych sklepów.

Świat sztuki jakoś się obroni - geniusze nadal będą się rodzić, zaskakiwać, wymyślać coś nowego. Ale i tak trudno będzie oprzeć się pokusie zobaczenia nowego filmu Brando, pójścia na koncert Lennona czy zrobienia we własnym domu wystawy nowych obrazów Matejki.

A niektórzy wpadną pewnie na pomysł, by we własnych czterech ścianach zrobić ich licytację. Nikt się nie nabierze? The Next Rembrandt pokazuje, że uwierzyć łatwo. I genialny fałszerz, przygotowujący się kilka lat do skopiowania wielkiego dzieła, nie będzie nikomu potrzebny.