The Information poinformował wczoraj, że w brytyjski oddział Facebooka powołał specjalny zespół, który ma zanalizować istotny problem wynikający ze statystyk. Okazało się bowiem, że użytkownicy największego portalu społecznościowego świata są mniej aktywni.
W 2015 roku opublikowali na portalu o 21 procent mniej autorskich treści (takich jak memy, fotomontaże). Rzadziej udostępniają też wpisy - tu spadek nie jest aż tak wyraźny, wynosi 5,5 procent. To może jednak zwiastować bardzo niebezpieczny trend.
Mark Zuckerberg zapewne widzi te dane i robi wiele, by nie pozostać w tyle za zmieniającymi się upodobaniami użytkowników. Jedną z najważniejszych zmian wprowadzonych na portalu jest Facebook Live - funkcja umożliwiająca prowadzenie relacji w czasie rzeczywistym. Wkrótce będzie dostępna dla wszystkich i wtedy przekonamy się, czy przekłada się to na wzrost aktywności, polepszenie statystyk.
Zmiany w Facebook Live Fot. Facebook
Facebook rozwija też swój komunikator. I to na dwa sposoby. Po pierwsze czyni go podobnym do Snapchata, największego konkurenta. Wprowadził funkcję skanowanych kodów, które mają ułatwić nawiązanie komunikacji zarówno pomiędzy osobami, jak i pomiędzy osobami, a biznesem, profilami firm, sklepów, zakładów.
Messenger Codes Fot. Facebook
Z tą drugą aktywnością wiążą się też plany związane z nieco bardziej odległą przyszłością. Zuckerberg chce, by Messenger stał się czymś w rodzaju następcy infolinii, rodzajem asystenta, który pozwala załatwić sprawy w realnym świecie. Stąd intensywne prace nad sztuczną inteligencją, botami, które miałyby działać w naszym imieniu. Chcemy zamówić pizzę? Nie musimy dzwonić, bot wykona telefon za nas, przemówi ludzkim głosem.
Na zbliżającej się konferencji dla programistów Facebooka mamy, według doniesień Independent, zobaczyć "sklep z botami". Firmy będą mogły kupić nowego rodzaju zautomatyzowane usługi komunikacyjne. Facebook musi się jednak bardzo starać, by przekonać klientów biznesowych, że boty są skuteczne w komunikacji, a instalacja i konfiguracja oprogramowania jest prosta.
Mark Zuckerberg jest ponoć znany z branży z tego, że boi się, iż którego dnia użytkownicy odwrócą się od jego portalu, uznają go za niemodny, skostniały i starodawny. Z jednej strony wydaje się to niemożliwe, bo portal posiada 1,6 miliarda użytkowników, z drugiej strony wyraźnie widać różnego rodzaju zmiany, które świadczą o tym, że Facebook potrzebuje zmian.
Znajduje się na swego rodzaju rozdrożu. Użytkownicy przestali traktować portal jako słup ogłoszeniowy. Coraz więcej osób ceni sobie komunikację prywatną, ukierunkowaną. Facebook umożliwia w miarę prostą konfigurację kręgu odbiorców (o szczegółach piszemy tutaj). Dla części użytkowników może to jednak okazać się zbyt skomplikowane, mogą uznać, że zamiast ryzykować, że ktoś dowie się o czymś, o czym nie powinien, może lepiej wysłać maila, albo użyć komunikatora.
Z drugiej strony ultranowoczesne technologie, boty, wirtualna rzeczywistość, wciąż są wciąż na wczesnym etapie rozwoju.
Portal Marka Zuckerberga ma inne pomysły na to, by nie znudzić się użytkownikom. Wśród nich warto wymienić Instant Articles - funkcję umożliwiającą publikowanie responsywnych materiałów bezpośrednio na Facebooku. Użytkownik nie musi przechodzić do portalu twórcy, może natomiast wygodnie odtwarzać wideo, powiększać - materiał jest dostosowany do publikacji mobilnej. Zuckerberg inwestuje też w rzeczywistość wirtualną - przejęty Oculus rozpoczął sprzedaż hełmu Rift przeznaczonego do interakcji z rzeczywistością wirtualną.
Facebook ewoluuje i próbuje dostosować się do naszych potrzeb. Najbliższe miesiące pokażą, czy aktywnych użytkowników udało się odzyskać.