Zakrzywiony ekran w Galaxy S7 Edge to piękny i mało użyteczny gadżet, który bardziej przeszkadza niż pomaga

Samsung Galaxy S7 Edge to telefon niemal kompletny. Niestety flagowa funkcja okazuje się jednocześnie największą bolączką tego smartfona.

Kilka tygodni temu mieliśmy okazuję testować Galaxy S7, najnowszego flagowca koreańskiego Samsunga. O naszych (głównie pozytywnych) wrażeniach związanych z tym telefonem możecie przeczytać w tym tekście. Jeśli jednak nie chcecie się zagłębiać w tę recenzję, to powtórzę za redakcyjnymi kolegami: Galaxy S7 to najlepszy do tej pory smartfon Samsunga. I nawet nie śmiem z tą opinią polemizować.

Dlatego, gdy dwa tygodnie temu w moje ręce trafił Galaxy S7 Edge, nie kryłem ekscytacji. Wydawało mi się, że w mgnieniu oka przejmie on tytuł najlepszego telefonu koreańskiego koncernu. Ekran Edge i pojemniejsza bateria – te przede wszystkim te różnice miały zdecydować o oczekiwanym triumfie S7 Edge nad standardowym S7. Okazuje się jednak, że czasami lepsze jest wrogiem dobrego.

Samsung Galaxy S7 EdgeSamsung Galaxy S7 Edge Fot. Łukasz Józefowicz

Ekran Edge jest piękny....

Ponieważ w wielu aspektach Galaxy S7 Edge jest bliźniaczo podobny do Galaxy S7, skupię jedynie na różnicach pomiędzy obydwoma urządzeniami. A w zasadzie na jednej najistotniejszej różnicy – ekranie Edge.

Zagrajmy w otwarte karty: pod względem wizualnym S7 Edge rozkłada S7 na łopatki. Ekran krawędziowy prezentuje się doskonale, a trzymanie smartfona w dłoni sprawia nieskrywaną przyjemność.

Co więcej, telefon ani razu nie wyślizgnął mi się z rąk, co wielokrotnie zdarzyło mi się przy korzystaniu z S6 Edge. To zasługa bardziej ergonomicznej bryły urządzenia i dobrze wyprofilowanych krawędzi, które nie wbijają się w dłonie.

S7 Edge to telefon niemal kompletny. Wszystko jest tu znakomicie spasowane. Przyciski regulacji telefonu oraz blokady ekranu cały czas znajdują się pod palcami. Nie będę pisać, że korzystanie ze smartfona jedną dłonią jest bardzo wygodne, bo byłoby to nadużycie. Jest jednak jak wykonalne i w zdecydowanej większości przypadków nie będzie skutkować wyślizgnięciem się smartfona z dłoni.

Galaxy S7 Edge został wyposażony 5,5-calowy ekran Super AMOLED o rozdzielczości 1440x2560, takiej samej jak w przypadku 5,1-calowego S7. Wpływa to na nieco mniejsze zagęszczenie pikseli na poziomie 534 ppi. Jest to jednak niewielka różnica, która nie wpływa negatywnie na jakość prezentowanego obrazu.

Samsung Galaxy S7 EdgeSamsung Galaxy S7 Edge Fot. Łukasz Józefowicz

...i niemal kompletnie bezużyteczny

Galaxy S7 Edge to druga generacja smartfonów Samsunga z ekranem krawędziowym. W przypadku ubiegłorocznego modelu wszyscy traktowali Edge jako technologiczną i wizualną ciekawostkę, która nie miała większego wpływu na funkcjonalność smartfona.

Dlatego też w przypadku S7 Edge gorąco liczyłem, że w tym roku koreański gigant odpowie na trzy pytania, które nurtują mnie już od dawna: Czym tak naprawdę jest ekran krawędziowy? Jaką ma spełniać funkcje? Dlaczego warto z niego korzystać?

Dwa tygodnie spędzone z Galaxy S7 Edge przekonują mnie, że Koreańczycy nie odpowiedzieli na żadne z tych pytań. Ekran krawędziowy to piękny futurystyczny gadżet, który niewiele za sobą niesie.

Owszem, możemy skorzystać z tzw. paneli krawędziowych, do których podpinamy ulubione kontakty, aplikacje czy też kalendarz. Sęk w tym, ze niemal niczym nie różnią się one od widgetów, które od lat przypinamy do ekranów naszych smartfonów.

Co więcej, panele Edge wcale nie są prezentowane na krawędziach urządzenia (które są do tego zbyt wąskie), ale zajmują niemal 1/4 powierzchni ekranu. Odnoszę też wrażenie, że ich aktywowanie byłoby znacznie prostsze w przypadku smartfona bez ekranu Edge.

Panel powiadomień  umieszczony na lewej krawędzi smartfona trąci absurdem. W założeniu miał on pozwolić na szybki dostęp do najważniejszych informacji przy wyłączonym ekranie urządzenia. Sęk w tym, że jego aktywowanie bywa trudniejsze (i wolniejsze) niż odblokowanie telefonu tradycyjną metodą. Należy bowiem szybko przeciągnąć palcem w dół i w górę ekranu. Jeśli telefon leży na nieco śliskiej powierzchni, to ten manewr w większości przypadków zakończy się porażką.

Przede wszystkim jednak Samsung w żaden sposób nie przekonał mnie, że z funkcji Edge warto korzystać. Android oferuje mnóstwo możliwości, aby w szybki i wygodny sposób dostać się do poszukiwanej przez nas aplikacji czy też kontaktu. Nie potrzebuję do tego paneli ekranu krawędziowego, które często wprowadzają jedynie dodatkowy zamęt i dezorientację.

I – co gorsza – często przeszkadzają w komfortowym korzystaniu z urządzenia. Notorycznie zdarzały się sytuacje, gdy przez przypadek dotykałem ekranu krawędziowego przez co albo wywoływałem niepożądane funkcje telefonu, albo blokowałem możliwość swobodnego nawigowania po ekranie.

Samsung Galaxy S7 EdgeSamsung Galaxy S7 Edge Fot. Łukasz Józefowicz

Czy warto?

Nie mam wątpliwości, że Galaxy S7 Edge jest prawdziwym wizualnym arcydziełem. Już standardowa wersja najnowszego flagowca Samsunga zdecydowanie wyróżniała się tłumu, a zakrzywiony ekran w wersji Edge podnosi tę poprzeczkę. jeszcze wyżej Wyższość S7 Edge nad S7 należy rozpatrywać jedynie w kategoriach estetycznych.

Jeśli jednym z czynników, który zachęcał was do kupna zakrzywionej wersji S7 były szumnie zapowiadane funkcje Edge, to... warto przemyśleć swoją decyzję raz jeszcze.

Również pojemniejsza bateria (3600 mAh) nie powinna być czynnikiem przechylającym szalę na korzyść S7 Edge. Jego ekran jest bowiem większy i bardziej energożerny.

Wszystko sprowadza się więc do jednego pytania: Czy jestem w stanie dopłacić 600 zł (taka jest mniej więcej różnica w cenie pomiędzy S7 i S7 Edge), aby dzierżyć w swoich dłoniach najpiękniejszy smartfon z Androidem. Jeśli tak - droga wolna.