Uncharted 4: Kres Złodzieja - recenzja najnowszego hitu na Playstation 4

Po 5 latach na Playstation 4 trafia kolejna, i według zapowiedzi ostatnia, część przygód Nathana Drake'a. Jak wypadło Uncharted 4 i czy warto wrócić do bohatera poprzedniej generacji?

Muszę przyznać, że gdy w kwietniu rozmawiałem z głównym projektantem Uncharted 4, Rickym Cambierem, nie byłem do końca przekonany, że w ogóle chcę grać w kolejną odsłonę przygód Drake’a. Nie widziałem powodu, by wracać do tego świata i tych bohaterów, zwłaszcza że ostatnia część w 2011 roku nienajgorzej zamknęła całą trylogię. Po pierwszych dwóch godzinach z Uncharted 4 już wiedziałem, że się myliłem.

Uncharted 4: Kres ZłodziejaUncharted 4: Kres Złodzieja Fot. Naughty Dog

Nawet nie wiedziałem, że na to czekam

Otwarcia gier w serii Uncharted zawsze były mocne. Tym razem jest mniej widowiskowo, ale za to bardziej emocjonalnie i nostalgicznie, co jest znakomitym wstępem do reszty przygody. Uncharted 4 bowiem, poza oczywistym strzelaniem i szukaniem skarbów, jest wzruszające i pełne tęsknoty za czasami, gdy goniło się marzenia zamiast odkładać je na półkę. Za każdym razem, gdy czułem, że wpadam w pewną rutynę wspinania się, walki i rozwiązywania zagadek, gra uderzała we mnie sceną naelektryzowaną emocjami.
Najbardziej jednak jestem pod ogromnym wrażeniem sprawności, z jaką Naughty Dog wciągnęło mnie do swojego świata. Nie do końca przekonujący powód, dla którego Drake tym razem rzuca się w wir niebezpiecznych wydarzeń okazuje się być tak samo pretekstowy dla mnie jako gracza, jak i dla samego bohatera. Obaj czerpiemy radość z poszukiwania skarbca piratów i pokonywania przeciwników, a by to robić chwytamy się wygodnej wymówki danej na początku gry. To jednak jest element zabawy, gdyż w końcu po jednym z ekscytujących pościgów wszystko zostaje wypomniane. Wtedy nie tylko Drake musi się pogodzić, że sam siebie oszukuje, ale i ja, siedząc na kanapie, jestem w takiej samej pozycji. Dla odczuwanych w tych momentach emocji naprawdę warto grać, a żadnej wcześniejszej części serii nie udała się taka sztuka.

Uncharted 4: Kres ZłodziejaUncharted 4: Kres Złodzieja Fot. Naughty Dog

Czy to film? Czy to serial?

Filmowość serii Uncharted była zawsze jednym z najmocniejszych i zarazem najsłabszych elementów serii. Niestety konsekwencją dopracowanego skryptowania i widowiskowych strzelanin jest liniowość i dojmujące poczucie bycia prowadzonym za rękę. Uncharted 4 nie likwiduje całkowicie tej dychotomii, ale przynajmniej podbija plusy i zmniejsza minusy.

Uncharted 4: Kres ZłodziejaUncharted 4: Kres Złodzieja Fot. Naughty Dog

Dialogi prowadzone podczas sekwencji wspinaczkowych albo strzelanin są znakomicie wplecione w akcję, nieustannie wzmacniając relacje pomiędzy postaciami. Świetnie sprawdza się to podczas zwiedzania samochodem sawanny. Tam to co mogło być nudnym jeżdżeniem w kółko zostało wypełnione naturalnie prowadzonymi rozmowami. Bohaterowie cały czas żywo reagują na wszystko co robimy, przez co akcja momentami sprawia wrażenia wyreżyserowanej. Do momentu, aż nie musiałem powtarzać poziomu sam byłem przekonany, że robię jedynie to, co przewidzieli twórcy. Wtedy jednak okazało się, że mam pełną swobodę podczas walki, a wszystkie filmowe momenty wynikają z tego, co sam robię. Robi to naprawdę niesamowite wrażenie.

Wspinaczka, która zrobiła duże wrażenie na graczach w pierwszym Uncharted w 2007 roku, od czasów drugiej części niewiele się zmieniła. Tym razem dodano linę, która jest mile widzianą nowinką, ale powiedziałbym, że to tylko małe urozmaicenie. Dużo istotniejsze wydaje mi się wprowadzenie dodatkowych gzymsów i skał, dzięki którym możemy wspiąć się do celu alternatywną trasą. Jest to mała rzecz, ale o dziwo znacznie zmieniła moje podejście do wspinanaczki w Uncharted. Zamiast iść po sznurku mam możliwość kombinowania, która droga będzie najszybsza, przez co jestem w to bardziej zaangażowany.

Uncharted 4 - Kres złodziejaUncharted 4 - Kres złodzieja Fot. Naughty Dog

Zmianie uległa też walka. Mam wrażenie, że strzelania w Uncharted 4 jest mniej i zamiast niego mamy więcej zagadek i wspinania. Gdy jednak przychodzi czas na zmianętempa i walkę, zawsze lepiej jest zacząć od skradania. Z kolei podczas wymiany ognia musimy być ciągle w ruchu. Większość osłon przeciwnicy mogą łatwo zniszczyć, co uniemożliwia nam siedzenie w jednym miejscu za murkiem i strzelanie w wystające głowy wrogów. Strzelaniny stały się przez to bardziej dynamiczne i wymagające, a że jest ich mniej, zamiast nużyć są często tym, na co czekamy.

Niestety Uncharted 4 z filmów i seriali wyciągnęło coś więcej, niż tylko styl opowieści - product placement. Trudno winić grę współfinansowaną przez Sony za reklamowanie produktów firmy, ale np. ujęcie kamery na logo na pleckach realistycznie wymodelowanej Xperii lubi trwać trooochę za długo. Przez to na moment jesteśmy wyciągani ze świata gry i przypominamy sobie, że mamy do czynienia z precyzyjnie skrojonym produktem.
Momentami irytują też drzewka dialogowe, choć powinienem raczej napisać "drzewka dialogowe”. Co jakiś czas możemy wybrać, co powie Drake w trakcie rozmowy, ale opcja pojawia się w dziwnych momentach, a nasza decyzja ostatecznie nie ma żadnego znaczenia. Podczas spokojniejszych momentów nie jest to aż tak irytujące - podczas pierwszej rozmowy z Samem, bratem Drake’a, było to nawet miłe. Gdy zdarza się to w trakcie walki i kilka razy jesteśmy proszeni o wybranie jednej z czterech kiepsko opisanych kwestii zauważamy, że jest to zbędny dodatek. Takie zgrzyty nie psują radości z gry, ale przez to, że wszystko inne w Uncharted 4 jest tak dopracowane są one tym bardziej wyraźne.

Uncharted 4: Kres ZłodziejaUncharted 4: Kres Złodzieja Fot. Naughty Dog

Jest pięknie

Powiedzieć że Uncharted 4 to ładna gra to za mało. Od malowniczych krajobrazów po ciasne jaskinie pełne zabójczych zagadek i skarbów - wszędzie znajdziemy coś, na czym możemy zawiesić oko. Naughty Dog stanęło na wysokości zadania i stworzyło grę, która jest królem konsolowej grafiki (od razu wspomnę, że "The Order 1886” choć też działa w 30 klatkach na sekundę, to w nieco mniejszej rozdzielczości). Tak, jak w przypadku reszty gry, tak i prezentacja została idealnie dopieszczona. Gdy po raz pierwszy zauważyłem, jak błoto zbiera się na oponach jeepa albo jak Drake naturalnie porusza się wśród wysokiej trawy poczułem, że gram w tytuł nowej generacji - ze światem, w który można uwierzyć.
Poza obrazem możemy podziwiać świetnie animowane postacie i grę aktorską (w polskiej wersji językowej Drake’a gra, już tradycyjnie, świetny Jarosław Boberek), a za muzykę odpowiedzialny jest Henry Jackman - znany m.in. ze ścieżek dźwiękowych do dwóch ostatnich filmów z Kapitanem Ameryką. Bardzo bym chciał się tutaj do czegoś przyczepić, ale niestety zupełnie nic nie przychodzi mi do głowy - dobrze mieć takie problemy.

Uncharted 4: Kres ZłodziejaUncharted 4: Kres Złodzieja Fot. Naughty Dog

W skrócie...

Uncharted 4 jest grą która pokazuje jak powinno się tworzyć filmowe, interaktywne widowiska. Każdy najmniejszy szczegół został dopracowany, a historia jest tak dobrze napisana, że nie sposób się w niej nie zatracić. To piękne zakończenie udanej serii gier. Podczas naszej rozmowy główny projektant Uncharted 4 powiedział mi, że chętnie zobaczy moją minę, gdy będę grał, bo jest pewien, że mi się spodoba. Nie mylił się.