Zaufana Trzecia Strona donosi o nowym sposobie cyberprzestępców na wykradanie pieniędzy z naszych kont. Nauczyli się jak omijać ważne zabezpieczenie, które do tej pory miało gwarantować bezpieczeństwo transakcji przeprowadzanych online. Chodzi o certyfikat SSL potwierdzający zaszyfrowanie połączenia z bankiem.
Certyfikat SSL Fot. www.hongkiat.com
Do tej pory przestępcy działali dość ordynarnie. Używali phishingu - kierowali klientów na fałszywą stronę banku i wyłudzali dane logowania licząc, że uda się wyciągnąć od niezbyt zorientowanego w kwestiach technicznych klienta kod SMS. To pozwala zalogować się na konto, zmienić dane któregoś z odbiorców zaufanych i wyprowadzić wszystkie oszczędności z naszego konta.
Ten sposób na kradzież przestaje być skuteczny w przypadku bardziej świadomych klientów, którzy słyszeli o dwóch ważnych zasadach dotyczących bezpieczeństwa. Po pierwsze: adres banku musi być autentyczny (np. www.pko.pl, a nie www.pko.xyz). Po drugie symbol kłódki przed nazwą strony. Na fałszywych stronach go nie ma, a tylko obecność takiego symbolu gwarantuje, że połączenie z bankiem jest szyfrowane i nikt nie może "podsłuchać" naszej korespondencji, a więc przejąć naszego loginu. Inne ataki polegają na fizycznej podmianie numeru konta, kiedy kopiujemy go jako tekst (np. z wiadomości e-mail) i wklejamy do odpowiedniego pola na stronie banku. Jeden z polskich użytkowników stracił w ten sposób 40 tys. zł.
Fałszywe strony nie mogły do tej pory wyświetlić ikony kłódki przed nazwą adresu. Najnowszy wirus sprawia jednak, że kłódka się pojawia.
Komputer ofiary jest zarażany w taki sposób, by jednocześnie zmienić konfigurację serwerów DNS i zainstalować fałszywy certyfikat. Użytkownik zostanie więc skierowany na podstawioną przez przestępców stronę (nawet jeśli samodzielnie wpiszę poprawny adres strony). Zobaczy też ikonkę z kłódką wyświetlaną dzięki fałszywemu certyfikatowi.
Obrona przed atakiem tego typu jest dość prosta, ale wymaga jednego: świadomości. Jak wyjaśnia firma Prebytes, specjalizująca się cyberbezpieczeństwie, autentyczny certyfikat różni się od fałszywego.
Fałszywy a poprawny certyfikat SSL Fot. Prebyte/Związek Banków Polskich
W pierwszym wypadku po kliknięciu ikonki kłódki zobaczymy dodatkowe informacje potwierdzające fakt, że certyfikat został wydany dla banku, z którego korzystamy. "Fałszywa" kłódka takich informacji nie wyświetla.
Niestety spora część konsumentów może nie zwrócić na to uwagi - w końcu samodzielnie wpisali adres swojego banku, nie klikali linka z wiadomości o zablokowaniu konta.