Sprzedawcy marzeń znowu w akcji. Kto obiecał przyszłość, kto skupił się na teraźniejszości?

Jeżeli ktoś myślał, że na E3 zobaczy gry, w które zagra za moment, może być rozczarowany. Znowu pokazano piękną, ale jednak przyszłość.

Ubiegłoroczne E3 w opinii graczy i mediów wygrało Sony, pokazując The Last Guardian, remake Final Fantasy VII czy Shenmue 3. Sony było lepsze, bo miało ciekawsze gry. Gry, które... nie wyszły do dziś. To pokazuje, czym tak naprawdę E3 jest. Chciałoby się oglądać nieodległą przyszłość, ale tak naprawdę na targach sprzedaje się marzenia. Coś, co wygląda świetnie, ale nie wiadomo kiedy będzie. Na pewno nie w najbliższych miesiącach. 

W tym roku zapowiadało się na to samo, wszak przed E3 najgłośniej było o nowych, lepszych wersjach PlayStation 4 i Xboksa One. Sony podgrzewało atmosferę plotkami, potem potwierdziło istnienie sprzętu, ale na E3 go nie zabrało. Co więcej, firma pochwaliła się, że wszystkie prezentowane gry na E3 działają na aktualnym modelu, a nie jego usprawnionej wersji. A więc liczy się tu i teraz. Tymczasem Microsoft rzeczywiście pokazał nową konsolę, ale:

  • premiera w drugiej połowie 2017 roku
  •  tak naprawdę nie do końca wiadomo, jak większa moc będzie wykorzystywana i kto dokładnie na niej skorzysta. To wypowiedź z 15 czerwca z wywiadu udzielonego Eurogamerowi; Phil Spencer mówił:
To konsola zaprojektowana z myślą o 4K i jeśli nie masz telewizora 4K, to nie dostrzeżesz korzyści. Oczywiście, możesz kupić Scorpio i jeśli dokupisz do tego telewizor 4K, mocniejsza konsola i jej nowe możliwości będą na ciebie czekały. (...) Scorpio jest więc dla osób z telewizorem 4K, skupiających się na graniu w 4K. Cena będzie wyższa od Xbox One S, ale oba modele będą równolegle dostępne na rynku. Scorpio jest dla graczy 4K i z takim założeniem zostało zaprojektowane.


Ale już 16 czerwca Spencer brzmiał tak:

Oczywiście Scorpio uruchomi wersję gry przygotowaną z myślą o sześciu teraflopach. Ta wersja na telewizorze 1080p, nawet jeśli będzie skalowana w dół z wyższej rozdzielczości, będzie wyglądała inaczej, niż w natywnym 1080p (...) Istniejące gry mogą więc prezentować nieco wyższą płynność jeśli korzystają z dynamicznego skalowania

"Inaczej”, "nieco” - to niesprecyzowanie i zagmatwanie pokazuje, że Microsoft najchętniej nie pokazywałby Xboksa Scorpio teraz, ale został do tego niejako zmuszony - bo plotkowano o nowym modelu PlayStation 4, więc Microsoft, nie pokazując niczego, mógłby być postrzegany jako ten przegrany. Albo chciał wykorzystać brak PlayStation Neo na E3 i pokazać się jako ten pierwszy, wygrany.

Co jest jednak najważniejsze - znowu nie ma konkretów. Znowu rozmawiamy o przyszłości, o tym, co będzie za kilka miesięcy. Pośpiech zaszkodził, bo wciąż niczego tak naprawdę nie wiemy. Dowiemy się później, teraz mamy domniemywać, plotkować, gdybać, marzyć. Ot, E3.

A co z E3 wyniósł ktoś, kogo interesują nowe, ładne gry? Kto chce je dostać teraz, zaraz, już?

Sprzedawcy marzeń

Mówiąc o tegorocznych konferencjach, dla wielu Sony znowu jest faworytem. Tak, możemy jednym tchem wymieniać mocne strzały takie jak Resident Evil 7, God of War, Spider-Man, Detroit: Become Human, Days Gone czy odświeżony Crash Bandicoot, ale wiele z nich to gry bez konkretnej daty premiery. The Last Guardian, które w końcu ma konkretny termin wydania, zostało pokazane na E3 rok temu. Niewykluczone, że podobny los spotka tytuły, którymi wielu zachwycało się na ostatniej konferencji Sony. Mogą pojawić się na wiosnę albo zimę 2017. 

TwitterTwitter fot. twitter.com/Dared00

Microsoft w takim porównaniu wypada lepiej, ale tylko dzięki temu, że na tegoroczne E3 zabrał gry z poprzednich targów, nawet z edycji z 2014 roku, jak Scalebound. Wniosek jest prosty - żeby na E3 zobaczyć teraźniejszość, najpierw trzeba oglądać przyszłość. "Tu i teraz” na tej imprezie po prostu nie istnieje. A jeśli już, to są to tylko wyjątki od reguły.

Bo jeśli zajrzymy na stoiska innych wydawców, to jest dokładnie tak samo. EA chwali się nowym Mass Effectem, który wciąż nie ma dokładnej daty premiery, mówi również o Gwiezdnych Wojnach, planowanych na 2017 (najprawdopodobniej na jesień) i 2018 rok. Ubisoft pokazał tytuły z poprzedniego E3, takie jak Ghost Recon Wildlands czy For Honor. Podobnie postąpiła Bethesda (Dishonored 2) czy Square Enix (Deus Ex: Rozłam Ludzkości, Nier). 

Na E3 znowu nie zobaczyliśmy tego, w co będziemy grać za chwilę. Za chwilę zagramy w to, co pokazano nam rok temu. Po raz kolejny sprzedaje się marzenia. Takie było tegoroczne E3. Niestety.